Rząd z jednej strony przedstawia umowę społeczną, gdzie datą zakończenia wydobycia jest 2049 r., z drugiej tworzy przepisy, które z częścią węgla każą rozstać się szybciej.
Strategicznym dokumentem, który definiuje politykę klimatyczną Polski, jest przedstawiony Brukseli Krajowy plan na rzecz energii i klimatu. Tam można przeczytać, że pod koniec dekady zapotrzebowanie na węgiel wyniesie 30 mln t. Tymczasem plan rozwoju sieci przesyłowej (PRSP) sporządzony przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne mówi o 10 mln t w 2034 r. Coś się nie zgadza?
– To jest pierwszy z dwóch planowanych scenariuszy, a więc zaledwie połowa strategii. Możemy go nazwać „business as usual”, bo opiera się głównie na dzisiejszych realiach i naszej obecnej wiedzy o planowanych inwestycjach w energetykę. W drugim scenariuszu, który zaprezentujemy w drugiej połowie czerwca, zakładamy, że będziemy mieli nową legislację, nowe inwestycje, na przykład te, które uruchomiliśmy w ramach KPO, a w konsekwencji więcej odnawialnych źródeł energii. Tam prognoza zapotrzebowania na węgiel będzie niższa – przyznaje DGP Urszula Zielińska, wiceminister klimatu i środowiska.
Ten artykuł przeczytasz w ramach płatnego dostępu
Nie masz konta? Zarejestruj się