Zwiń

Nie masz konta? Zarejestruj się

Elektryk zamiast diesla? Wolne żarty. Polska polityka klimatyczna

Piotr Wójcik
Ten tekst przeczytasz w 5 minut
elektryki elektryk samochody auta
mares90
ShutterStock

Pod naciskiem opinii publicznej rząd postanowił złagodzić politykę klimatyczną, odkładając kij i stawiając już tylko na marchewkę. „Zielony Ład? Tak, ale dla ludzi i metodą zachęt, nie nakazów i zakazów. Musi to na Rusi” – napisał w marcu Szymon Hołownia na portalu X. Reprezentująca Polskę 2050 minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz zabrała się do wdrażania słów swojego partyjnego szefa i mamy pierwsze efekty. Z polskiego KPO wyleciały podatki od samochodów spalinowych, a w zamian pojawią się hojniejsze dopłaty do pojazdów elektrycznych, także tych używanych.

Łączny koszt wyniesie 1,6 mld zł, czyli będzie niemal dwukrotnie wyższy niż aktualnego programu „Mój elektryk”, którego budżet opiewa na 900 mln zł. Bazowa kwota wsparcia wyniesie 30 tys. zł, jednak będzie można liczyć nawet na o 10 tys. zł więcej. Dodatkową premię otrzymają osoby złomujące swój stary pojazd, który mają od co najmniej trzech lat. Do wyższej dotacji będzie uprawniać również roczny dochód niższy od 135 tys. zł. Pojawią się jednak ograniczenia wartości dofinansowywanych pojazdów – 225 tys. zł dla samochodów nowych i 150 tys. zł dla używanych. Te ostatnie nie będą mogły być starsze niż cztery lata.

Szczególnie ta ostatnia kwestia wzbudziła kontrowersje. Czy Polski nie zaleją używane auta elektryczne z Europy Zachodniej? Tyle że zachodnioeuropejskie używane samochody spalinowe lądują u nas od lat, więc trudno powiedzieć, dlaczego akurat import używanych elektryków miałby być szczególnym problemem.