Rząd chce doprecyzować przepisy ustawy o elekromobilności dotyczące wymagań stawianych samorządom i spółkom świadczącym dla nich usługi w zakresie niskoemisyjnych pojazdów. Jedna z propozycji zakłada, że obowiązek minimalnego progu udziału pojazdów nisko- i zeroemisyjnych nie będzie dotyczył mechanicznego oczyszczania ulic, czyli zamiatania i zmywania oraz usuwania śniegu i zapobiegania gołoledzi.
Według autorów projektów to odpowiedź na postulaty JST. Zabiegał o nią także Związek Pracodawców Gospodarki Odpadami. – Spowoduje, że koszty realizacji usług nie będą rosły – mówi Karol Wójcik z ZPGO.
Pługoposypywarki czy zamiatarki osiągają znikome przebiegi roczne. – Ponadto, ze względu na specyfikę wykonywanych zadań, muszą one być eksploatowane przez wiele godzin bez przerwy, co nie jest możliwe z powodu czasochłonnego ładowania baterii lub uzupełniania sprężonego gazu w przypadku pojazdów ciężarowych – czytamy w uzasadnieniu.
Do tego dochodzi jeszcze problem z dostępnością wyspecjalizowanych pojazdów.
Z raportu NIK z końca ubiegłego roku wynika, że wymóg udziału 10 proc. pojazdów z alternatywnym napędem świadczących zadania publiczne przez miejskie jednostki lub spółki komunalne spełniły jedynie dwa miasta: Kraków i Wrocław. „Żadne ze skontrolowanych miast nie było natomiast przygotowane do realizacji tego zadania przez podmioty zewnętrzne” – czytamy w raporcie.
Z kolei cel 10 proc. udziału samochodów elektrycznych we flocie JST osiągnęło 18 proc. miast. Tu także rząd proponuje korektę przepisów.
JST będą się rozliczać wyłącznie z pojazdów samochodowych. – Projekt nowelizacji ma na celu nie tyle doprecyzowanie, ile jednoznaczne wskazanie, że do wyliczeń należy brać jedynie tego rodzaju pojazdy, a nie wszystkie pojazdy czy pojazdy silnikowe – mówi Mateusz Karciarz, prawnik z kancelarii Jerzmanowski i Wspólnicy. I dodaje, że w przypadku posiadania we flocie ciągników rolniczych będzie to dla rozliczającego się podmiotu korzystne, bowiem 10-proc. udział będzie liczony od mniejszej liczby posiadanych pojazdów.
Samorządowe jednostki organizacyjne nierzadko mają ciągniki w swoich zasobach. Służą chociażby do porządkowania zieleni miejskiej. Z grupy pojazdów zostaną także wykluczone meleksy, które nie osiągają prędkości powyżej 25 km/h i nie mieszczą się w definicji pojazdu samochodowego.
Zmienić mają się także przepisy dotyczące zapewnienia udziału zeroemisyjnych autobusów. Możliwe ma być łączne rozliczenie floty operującej na terenie JST.
– Załóżmy, że w danym mieście jest kilku operatorów, np. jak u nas w Gdyni – trzech komunalnych, tj. dwóch autobusowych i jeden trolejbusowy oraz kilku prywatnych. Cała komunikacja osiąga już wskaźnik wymagany do 2028 r., czyli 30 proc. udziału zeroemisyjnych, ale zamówienia u poszczególnych operatorów – nie – wyjaśnia Marcin Gromadzki z Public Transport Consulting.
Podkreśla, że proponowana zmiana umożliwia specjalizację taborową wykonawców usług przewozowych. – Operator trolejbusowy ma 100 proc. pojazdów elektrycznych – trolejbusów i może nadal prowadzić tylko taką działalność. Jeden z komunalnych operatorów autobusowych, który eksploatuje 32 autobusy zasilane CNG i ma na swoim terenie stację zasilania gazem, może nadal rozwijać ten napęd, nie mając wymaganego udziału pojazdów zeroemisyjnych. Kolejny komunalny operator autobusowy może natomiast wyspecjalizować się w autobusach elektrycznych, a operatorzy prywatni, obsługujący np. linie podmiejskie lub krótkie zadania szczytowe, będą mogli nadal użytkować autobusy zasilane olejem napędowym – wyjaśnia Marcin Gromadzki.
Dodaje, że analogiczna sytuacja występuje w wielu dużych i średnich miastach oraz w aglomeracjach.
Etap legislacyjny
Projekt w Komitecie ds. Europejskich