Zwiń

Nie masz konta? Zarejestruj się

Ceny miedzi kontra PKB. Co wskazuje surowcowy barometr?

Ten tekst przeczytasz w 1 minutę
Płynna miedź stygnie w h w hucie w Głogowie, fot. Bartek Sadowski/Bloomberg
Bartek Sadowski
Bloomberg

Miedź jest uznawana przez ekonomistów za bardzo dobry barometr sytuacji gospodarczej na świecie. Mówi się nawet, że miedź ma „doktorat z ekonomii”. To dlatego, że jest szeroko stosowana i wykorzystywana w wielu branżach. A także skorelowana z rynkowymi trendami. Gdy gospodarka szybko się rozwija, ceny miedzi rosną, gdy zaś na horyzoncie pojawia się spowolnienie i recesja – ceny spadają.

W ciągu ostatniego roku ceny miedzi wzrosły o 33 proc., osiągając najwyższy poziom od 10 lat. Teraz konsensus rynkowy mówi o spadku ceny miedzi LME o 10 proc. do końca roku (do 8,66 tys. dolarów za tonę), jednak są to bardzo ostrożne przewidywania. Popyt na miedź rośnie w związku ze wzrostem produkcji przemysłowej, przede wszystkim w Chinach (50 proc. światowego popytu) oraz w USA i Europie (20 proc.).

Ok. 45 proc. miedzi jest wykorzystywana w budownictwie, a 20 proc. w produkcji elektroniki. Miedź zyskuje na przejściu do „zielonej gospodarki”, bowiem jest powszechnie wykorzystywana do produkcji baterii (w tym do samochodów elektrycznych) oraz w instalacjach słonecznych i wiatrowych. Globalny popyt w ostatnim roku wyniósł 25 mln ton i był tylko nieznacznie wyższy od podaży (o 100 tys. ton).

Miedź kontra sytuacja w gospodarce
Miedź kontra sytuacja w gospodarce /
Materiały prasowe

Podaż miedzi na wzrosnąć w tym i następnym roku o 3-4 proc., po kilku latach stagnacji. Znajdowanie nowych złóż i budowane kopalń jest coraz trudniejsze. A obecnie eksploatowane złoża się powoli wyczerpują. Polska pozostaje ważnym eksporterem miedzi. KGHM w 2020 roku wyprodukował 709 tys. ton miedzi (o 1,1 proc. więcej niż 2019 roku). Koncern poza Polską posiada także kopalnie w Chile i USA. To właśnie w Ameryce Południowej znajdują się największe złoża tego surowca. I sytuacja polityczna w nich może rzutować na ceny surowca w najbliższym czasie.

Chile, które odpowiada za 29 proc. światowej produkcji, zamierza podnieść podatki związane z wydobyciem. W Peru (11 proc. produkcji) 6 czerwca w wyborach prezydenckich duże szanse na zwycięstwo ma Pedro Castillo, który opowiada się nacjonalizacją firm wydobywczych. Wyższe ceny miedzi zwiększają także popyt na pracowników i wywierają presję na wyższe zarobki. Efektem tego mogą być strajki jak ostatnio w kopalniach BHP Escondida w Chile.

Duże spółki wydobywcze notowane na światowych giełdach to BHP, Freeport-McMoRan, Glencore, Southern Copper oraz KGHM. Akcje firm z tego sektora wzrosły w ciągu ostatniego roku o 30 proc., podobnie jak ceny surowca. Na czterech rynkach udział firm wydobywczych w kapitalizacji rynku jest znaczący. Są to Brazylia (27 proc.), RPA (25 proc.), Meksyk (22 proc.) i Australia (20 proc.). W Polsce udział KGHM w indeksie WIG20 wynosi 11,3 proc.

Autor: Paweł Majtkowski, eToro