Za 2021 r. z tytułu nowej daniny wpłacimy do unijnej kasy 1 mld 696 mln zł; będą to pieniądze z budżetu państwa – poinformowało nas Ministerstwo Finansów. Ta druga informacja budzi protesty NGO.
Przypomnijmy, że daninę za nieprzetworzone opakowania plastikowe – zwaną plastic tax lub plastic levy – uzgodniono podczas zeszłorocznego lipcowego szczytu UE dotyczącego wieloletnich ram finansowych Unii na lata 2021–2027 i pakietu odbudowy. Jest ona nową częścią tzw. zasobów własnych UE. Wspólnota potrzebuje ich, by sfinansować pakiet odbudowy. Wysokość wpłat na poczet plastic tax (przy stawce 0,80 euro za kilogram) wynika z prognozy ilości nieprzetworzonych opakowań plastikowych w Polsce, z uwzględnieniem wynegocjowanego rabatu.
Dlatego, jak podkreśla wiceminister klimatu i środowiska Jacek Ozdoba, najważniejsze w tej chwili jest zmniejszenie tej składki poprzez zwiększenie poziomu recyklingu w naszym kraju. Służyć temu ma m.in. przygotowywana obecnie ustawa o rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP). Wiceszef MKiŚ powtarza też, że nie jest entuzjastą plastic tax. O sprzeciwie Ozdoby i jego partii, Solidarnej Polski wobec tego rozwiązania pisaliśmy w zeszłym roku (m.in. 8 grudnia 2020 r., „Ziobro otwiera plastikowy front w wojnie z Unią”, DGP nr 239).
Jak będziemy płacić plastic tax?
Resort finansów wyjaśnia, że sposób dokonywania wpłat do budżetu Unii określa rozporządzenie Rady UE 2021/770 z 30 kwietnia 2021 r. Tłumaczy, że w związku z ratyfikowaniem przez wszystkie państwa członkowskie UE do końca maja br. nowej decyzji o systemie zasobów własnych Unii uwzględniającej ten podatek, Polska i inne kraje już w tym roku rozpoczną jego wpłatę. Wymaga to jednak przyjęcia przez Radę i Parlament Europejski zmiany budżetu UE, tzw. budżetu korygującego nr 4, co jeszcze nie nastąpiło.
MF wyjaśnia, że, co do zasady, Polska będzie wpłacać co miesiąc (pierwszego roboczego dnia danego miesiąca) 1/12 kwoty wyliczonego dla naszego kraju podatku, zapisanego w budżecie UE. Jednak, jak podkreśla, kwota ta nie stanowi w całości dodatkowego obciążenia dla Polski z tytułu wprowadzenia nowej kategorii dochodów budżetu UE: gdyby nie było plastic tax, wskazuje MF, większość tej kwoty i tak zostałaby wpłacona przez Polskę z tytułu wpłaty opartej na dochodzie narodowym brutto.
Zwraca zarazem uwagę na to, że prawo UE nie wprowadziło podatku od plastiku. Zasób własny UE oparty na nieprzetworzonych opakowaniach plastikowych jest elementem składki do budżetu UE. Wpłata ta nie obciąża zatem bezpośrednio producentów, importerów lub końcowych odbiorców opakowań plastikowych. Źródłem jego finansowania są środki z bud żetu państwa.
Krytyka NGO
Rozwiązanie przyjęte przez rząd – za którym opowiadał się m.in. wiceminister Ozdoba – krytykuje Polskie Stowarzyszenie Zero Waste. – Stanowisko MF, które zakłada, że „źródłem finansowania są środki z budżetu państwa”, jest bardzo niekorzystne i niesprawiedliwe dla wszystkich polskich obywateli, podatników – mówi DGP Piotr Barczak, specjalista ds. gospodarki obiegu zamkniętego w Polskim Stowarzyszeniu Zero Waste, koordynator polityk odpadowych w European Environmental Bureau. Według niego zupełnie inaczej, chroniąc swoich podatników i jednocześnie wykorzystując plastic tax do poprawy rynku opakowań, zorganizowały to np. Irlandia, Włochy czy Austria.
Barczak dodaje, że „niestety, zła decyzja rządu jeszcze bardziej pogrąży budżet państwa, dając jednocześnie prezent dla producentów plastiku, niezgodnie z zasadą «zanieczyszczający płaci»”.
Ekspert uważa, że danina ta słusznie uzależniona jest od ilości wytwarzanych odpadów plastikowych i ich wskaźnika recyklingu, a dokładniej jego braku. – Premiuje to, poprzez niższe zobowiązanie finansowe, te kraje, które generują mniej odpadów opakowaniowych z tworzyw, np. Polskę, ale obarcza większą opłatą te, które nie kładą nacisku na efektywny recykling opakowań z tworzyw poprzez lepszą selektywną zbiórkę, system kaucyjny czy narzędzia ekonomiczne tworzące popyt na recyklat – wymienia. Zdaniem Barczaka mamy zatem do czynienia z „podwójnym sprzężeniem ekonomicznym” na rzecz poprawienia gospodarki tworzywami sztucznymi, ale tylko w przypadku, gdy zostanie ono prawidłowo zaaplikowane.
– Ministerstwo Finansów, jak widać, nie ma wcale zamiaru wykorzystać tego mechanizmu, a raczej obarczyć finansowaniem tej opłaty wszystkich podatników, pomijając przy tym odpowiedzialność producentów za to, co i ile wprowadzają na rynek. Przez to zupełnie zaprzepaści to podwójne sprzężenie ekonomiczne i szansę, by nakierować rynek na mniejsze wytwarzanie opakowań z plastiku oraz lepszy recykling – przekonuje ekspert.
Jego zdaniem mamy teraz idealny moment na wypracowanie rozwiązań, które pozwolą na znaczne ograniczenie podstawy do obliczania stawki tej daniny oraz obarczenie producentów plastiku obowiązkiem pokrycia plastic tax. Toczą się bowiem prace nad projektem ustawy dotyczącej ROP, czyli mechanizmu ekonomicznego finansującego recykling opakowań, a także nad projektem ustawy wdrażającej dyrektywę plastikową dotyczącą jednorazowych produktów z tworzyw sztucznych.
Dzięki temu – konkluduje Piotr Barczak – zaoszczędziłby budżet państwa, a producenci mieliby motywację do wprowadzania zamienników jednorazowych opakowań, szczególnie tych z plastiku, oraz do zapewnienia ich efektywnego odzysku.
Dlaczego rząd zdecydował się na finansowanie plastic tax z budżetu? Wiceminister Ozdoba uważa, że nie ma uzasadnienia do objęcia tą daniną producentów. Oni – jak tłumaczy – będą objęci rozszerzoną odpowiedzialnością producenta, która przewiduje zasadę „zanieczyszczający płaci”. Opłaty z tego tytułu będą zasilać system finansów publicznych.
– Decyzja (o tym, że plastic tax płacą producenci – red.) oznaczałaby wprowadzenie podatku na pokrycie zasobu własnego UE, a na to nie ma zgody – podkreśla. Jak zastrzega, ROP to nie podatek.