Zwiń

Nie masz konta? Zarejestruj się

PGNiG domaga się udziału w procesie certyfikacji operatora Nord Stream 2

Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Siedziba PGNiG
Jak poinformowało w poniedziałek PGNiG, w ocenie polskiej spółki zatwierdzenie Nord Stream 2 AG w charakterze operatora byłoby nielegalne w świetle prawa europejskiego.
ShutterStock

PGNiG i jego niemiecka spółka córka PST złożyły wniosek o dopuszczenie do udziału w postępowaniu prowadzących do certyfikacji operatora gazociągu Nord Stream 2. O taką zgodę do niemieckie regulatora zwrócił się właściciel gazociągu - spółka Nord Stream 2 AG.

Jak poinformowało w poniedziałek PGNiG, w ocenie polskiej spółki zatwierdzenie Nord Stream 2 AG w charakterze operatora byłoby nielegalne w świetle prawa europejskiego.

Nałożenie obowiązku posiadania przez gazociągi, takie jak Nord Stream 2 niezależnego operatora nakładają regulacje dyrektywy gazowej. Zarejestrowana w Szwajcarii Nord Stream 2 AG wystąpiła w czerwcu 2021 r. do niemieckiego regulatora BNetzA o certyfikację w tzw. modelu niezależnego operatora systemu przesyłowego (ITO). Model ITO umożliwia operatorowi działanie pomimo braku pełnego rozdzielenia własnościowego od spółki-właściciela zajmującego się produkcją i dostawami gazu ziemnego, w tym przypadku – Gazpromu.

Jednak - w ocenie PGNiG - certyfikacja Nord Stream 2 AG, jako ITO byłaby niezgodna z prawem UE, które dopuszcza taki model jedynie dla systemów przesyłowych istniejących przed 23 maja 2019 r. W tym momencie nie można było mówić o istnieniu systemu przesyłowego, ponieważ gazociąg nie był nawet wybudowany - argumentuje polska spółka.

„W naszej ocenie nie ma podstaw prawnych do udzielenia szwajcarskiej spółce Gazpromu certyfikacji operatorskiej, a tym samym dla uruchomienia gazociągu. Wniosek Nord Stream 2 AG powinien zostać odrzucony ze względów formalnych i merytorycznych. Stawką jest bezpieczeństwo dostaw i prawidłowe funkcjonowanie rynku energetycznego UE” - oświadczył prezes PGNiG Paweł Majewski.

Polski koncern wskazuje też, że w dyrektywie gazowej nie przewidziano możliwości funkcjonowania spółek operatorskich spoza UE, a jedynie dopuszczono, aby spółki te były kontrolowane przez osobę lub osoby z kraju trzeciego lub z krajów trzecich. Jednak w takim przypadku przeprowadza się procedurę certyfikacji operatora, wymagającą oceny wpływu na bezpieczeństwo dostaw, w kontekście wpływu krajów trzecich. Organ regulacyjny ma obowiązek odmówić certyfikacji, jeżeli stworzyłaby ona zagrożenie dla bezpieczeństwa dostaw energii w danym państwie członkowskim, jak również w UE - podkreśla PGNiG.

Według prezesa Majewskiego Nord Stream 2 AG nie chce podporządkować się ogólnym zasadom III pakietu energetycznego, których celem jest zagwarantowanie konkurencji i równych warunków dla wszystkich uczestników rynku.

„W szczególności właściciel Nord Stream 2 chce uniknąć stosowania przepisów dotyczących rozdzielenia własnościowego, dostępu stron trzecich do infrastruktury oraz przejrzystych taryf, uwzględniających koszty całości gazociągu. Istotną okolicznością jest także negatywny wpływ gazociągu NS2 na bezpieczeństwo energetyczne Unii i poszczególnych państw członkowskich” - wskazał Majewski.

Jak dodał, „te argumenty muszą wybrzmieć, dlatego PGNiG zdecydowało się dołączyć do postępowania certyfikacyjnego prowadzonego przez BNetzA oraz powiadomić Komisję Europejską o swoim stanowisku”.

„Po wyroku TSUE ws. OPAL nikt nie może już ignorować zasady solidarności energetycznej i pomijać skutków swoich decyzji dla bezpieczeństwa innych państw UE” – oświadczył prezes PGNiG.

Według PGNiG wniosek o certyfikację operatorską w modelu ITO stanowi kolejną próbę Nord Stream 2 AG i Gazpromu uzyskania uprzywilejowanej pozycji na rynku gazu UE. Jak przypomniała polska spółka, w osobnym postępowaniu Nord Stream 2 AG wystąpiła o derogację od stosowania wobec NS2 prawa Unii Europejskiej. Wyrok w sprawie derogacji ma wydać 25 sierpnia niemiecki Wyższy Sąd Krajowy w Düsseldorfie. PGNiG i PST, które biorą udział w tym postępowaniu, stoją na stanowisko, że przyznanie derogacji byłoby nielegalne.