Rosnące hurtowe ceny gazu spowodowały w środę upadek dwóch kolejnych dostawców energii na brytyjskim rynku. W ostatnich tygodniach z zbankrutowało już sześć firm, które łącznie miały 1,5 mln klientów i ok. 5 proc. rynku.
Upadek firm nie oznacza, że do klientów przestaje płynąć prąd czy gaz, bo przejmują ich inni dostawcy, ale efektem tego jest zazwyczaj zmiana taryfy na wyższą. Nie są to duże podwyżki, bo klientów przed efektem wahań cen hurtowych chronią ustalone odgórnie maksymalne pułapy cen. Jednak te pułapy oznaczają, że firmy energetyczne nie są w stanie przenieść wyższych kosztów hurtowych na klientów, co zmusza niektóre - głównie mniejsze - przedsiębiorstwa do wycofania się z rynku.
Tymczasem wzrost hurtowych cen gazu, który dotyka nie tylko Wielką Brytanię, ale też inne państwa europejskie, jest bezprecedensowy. Według branżowej organizacji Oil & Gas UK, wzrosły one od stycznia o 250 proc., a od początku sierpnia - o 70 proc.
Upadłe w środę firmy - Avro Energy i Green - miały odpowiednio 580 tys. i 255 tys. klientów, przy czym pierwsza z nich jest największym z sześciu dostawców, którzy w ostatnich tygodniach się wycofali z rynku. I nikt nie ma wątpliwości, że ich śladem pójdą kolejne. W niedzielę Bulb, szósta co do wielkości brytyjska firma energetyczna, ogłosiła, że stara się o rządowy bailout, z kolei w środę inny dostawca, Igloo, poinformował o rozmowach w sprawie restrukturyzacji.
O tym, że będą kolejne bankructwa, mówił w środę szef Ofgem, brytyjskiego regulatora rynku gazowo-energetycznego. "Proszę spojrzeć na zmiany cen gazu - to naprawdę coś, czego chyba jeszcze nie widzieliśmy w takim tempie. Spodziewamy się, że dotknie to dużą liczbę klientów, widzimy już setki tysięcy odczuwających to klientów, ale ta liczba może być znacznie wyższa. Bardzo trudno jest mi wskazać dokładną liczbę" - mówił Jonathan Brearley, odpowiadając na pytania poselskiej komisji biznesu. Ostrzegł, że wzrost cen gazu może nie być zjawiskiem tymczasowym.
W poniedziałek minister biznesu Kwasi Kwarteng powiedział, że rząd nie będzie ratował upadających firm, natomiast rozważane są pożyczki dla tych dostawców energii, którzy przejmą od nich klientów.
Brytyjski rząd zawarł natomiast porozumienie z mającą amerykańskich właścicieli firmą CF Fertilisers, która dostarcza na brytyjski rynek ok. 60 proc. dwutlenku węgla i z powodu wysokich cen gazu wstrzymała jego wytwarzanie. CO2 wstrzykuje się do opakowań łatwo psującej się żywności, takiej jak mięso i sałatki, aby zahamować rozwój bakterii, co zazwyczaj przedłuża okres przydatności do spożycia takich produktów jak stek wołowy o około pięć dni. Gaz ten jest również wykorzystywany do ogłuszania zwierząt przed ubojem, a także do chłodzenia lekarstw i szczepionek oraz w programach jądrowych. Z powodu wstrzymania przez tę firmę produkcji, w ostatnich dniach pojawiły się obawy, że w sklepach może zabraknąć niektórych rodzajów żywności.
Minister środowiska George Eustice wyjaśnił w środę, że bez "tymczasowego" porozumienia z CF Fertilisers byłyby problemy z dostawami żywności i rząd musiał szybko działać, ale przyznał, że koszt tego wsparcia może sięgnąć dziesiątków milionów funtów.