Sektor prywatny deklaruje coraz ambitniejsze cele klimatyczne. Krytycy wskazują, że wymiar wizerunkowy wciąż dominuje nad realnym
Narasta krytyka pozornych działań sektora prywatnego w dziedzinie klimatu. Według najnowszego raportu Fundacji Instrat nasz biznes wciąż w niewielkim stopniu interesuje się zieloną transformacją. Na 140 przebadanych przez think tank spółek notowanych na warszawskiej giełdzie (reprezentujących łącznie 96 proc. rocznych przychodów podmiotów na warszawskim parkiecie) do listopada tylko 13 przyjęło jakiekolwiek cele klimatyczne.
W przypadku giełdy w Londynie planami redukcji emisji gazów cieplarnianych może pochwalić się ponad połowa ze 100 największych spółek, a na giełdzie niemieckiej uczyniło tak prawie 90 proc. spośród 30 największych firm. Według think tanku podobnie jak w Polsce jest w innych krajach Europy Środkowej. - Słuszne jest krytykowanie administracji publicznej za powolną transformację energetyczną, ale pamiętajmy, że biznes w naszym regionie również nie widzi celów klimatycznych wśród swoich priorytetów - komentuje Damian Iwanowski z Instratu.
Niezbędne zaplecze
Na marginesie trwającej 26. Światowej Konferencji Klimatycznej (COP26) ogłoszono porozumienie Glasgow Financial Alliance for Net Zero (GFANZ). Zgodnie z deklaracją koalicji 450 instytucji finansowych z 45 krajów z ochroną klimatu mają być powiązane aktywa o wartości 130 bln dol. Jak podkreśla szef brytyjskiego resortu finansów Rishi Sunak, oznacza to, że na skutek działań brytyjskiej prezydencji grono przyjaznych klimatowi firm i instytucji finansowych zwiększyło się trzykrotnie.
Sygnatariusze porozumienia, wśród których są największe banki, firmy ubezpieczeniowe, fundusze inwestycyjne czy agencje ratingowe, zobowiązali się do wejścia na ścieżkę zgodną z celami neutralności klimatycznej do 2050 r. i redukcji emisji o co najmniej połowę do końca dekady. Tak jak robią to państwa na mocy porozumienia klimatycznego z Paryża z 2015 r., świat finansów ma raportować efekty swoich działań i co pięć lat rewidować wyznaczone cele. Jak przekonuje GFANZ, chodzi o autentyczną zieloną przemianę światowych rynków i wyeliminowanie luki finansowej, która stanowi dziś barierę dla realizacji celów klimatycznych.
- Dysponujemy już niezbędnym zapleczem, aby przenieść zmiany klimatu z marginesu na pierwszy plan działań sektora finansowego, tak aby każda decyzja finansowa uwzględniała zmiany klimatyczne - ocenił Mark Carney, specjalny wysłannik ONZ i lider koalicji „zielonej finansjery”, były szef Banku Anglii.
Kolejne kroki na drodze do samoregulacji sektora finansów stawia Fundacja Międzynarodowych Standardów Sprawozdawczości Finansowej (IFRS). Powołała ona zespół, który ma wypracować uznawane międzynarodowo standardy klimatyczne i ekologiczne dla rynków. Swoje rekomendacje dla firm opracowała również grupa robocza ds. informacji finansowych związanych z klimatem stworzona przez Radę Stabilności Finansowej G20.
Nadwyżka niejasności
To po stronie sektora prywatnego tkwi klucz do bezemisyjnej przyszłości - przekonuje GFANZ, powołując się na wyniki badań zleconych przez ONZ. Wynika z nich, że prywatni inwestorzy mogliby zapewnić nawet 70 proc. finansowania inwestycji niezbędnych do osiągnięcia neutralności klimatycznej. W podobnym kierunku szły niedawne wyliczenia analityków agencji informacyjnej Bloomberg, według których tylko realizacja dotychczas złożonych deklaracji klimatycznych firm mogłaby przyczynić się do redukcji globalnych emisji gazów cieplarnianych o co najmniej jedną czwartą. Entuzjazm udzielił się także części mediów. „The Wall Street Journal” ocenił, że na COP26 dynamika relacji między państwami a biznesem odwróciła się. „W 2015 r. na konferencji w Paryżu rządy naciskały na cięcie emisji przez firmy. W Glasgow to firmy pchają rządy do działania” - napisała amerykańska gazeta.
Nie wszyscy podzielają jednak ten optymizm. Aktywiści wskazują, że w deklaracjach z Glasgow brak konkretów, jak zobowiązanie się do wycofania się z finansowania inwestycji związanych z paliwami kopalnymi. Myląca - ich zdaniem - jest też liczba 130 bln dol. podawana przez GFANZ. Wartość aktywów zarządzanych przez członków koalicji nie mówi wiele o skali i skuteczności działań na rzecz klimatu, jakie podejmą. Ekolodzy zwracają też uwagę, że samo pojęcie neutralności klimatycznej do tej pory nie zostało w sposób jednolity zdefiniowane i pozostawia pole do nadużyć.
Obserwatorzy mówią też o olbrzymiej skali aktywności lobbingowej sektora paliw kopalnych wokół COP26. Aktywiści z organizacji Global Witness ustalili na podstawie opublikowanej przez ONZ listy gości szczytu, że gdyby osoby powiązane z firmami naftowymi, gazowymi i węglowymi stanowiły jedną delegację, liczyłaby ona ponad 500 osób, więcej niż przysłało do Glasgow jakiekolwiek państwo.
Problemy z wiarygodnością deklaracji biznesu dostrzega także sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres. W zeszłym tygodniu zapowiedział powołanie zespołu ekspertów, który ma analizować deklaracje klimatyczne firm pod kątem greenwashingu i wypracować spójne standardy, które umożliwią ich weryfikację. - Istnieje deficyt wiarygodności i nadwyżka niejasności wokół redukcji emisji i celów neutralności klimatycznej, które są różnie rozumiane i różnie mierzone - przyznał. ©℗
COP26: czas na konkluzje
Pierwszy tydzień konferencji klimatycznej w Glasgow przyniósł deklaracje, które - jeśli zostaną w pełni wdrożone - mogą pomóc zahamować ocieplenie klimatu w granicach 2 st. C w stosunku do epoki przedindustrialnej. To opinia podzielana m.in. przez Międzynarodową Agencję Energii oraz australijską organizację Climate Resource. Pytanie jednak, czy zostaną w praktyce wyegzekwowane. Zobowiązania z ostatniego tygodnia, takie jak redukcja emisji metanu o 30 proc. przez ponad 100 państw, wygaszenie wydobycia węgla najpóźniej w latach 40., pod którym podpisało się 190 krajów czy przyjęcie celu neutralności klimatycznej przez Indie, nie są dla państw wiążące - brakuje mechanizmów ich weryfikacji. Wiążące deklaracje państw na dziś to zaś - według wyliczeń naukowców - perspektywa ocieplenia rzędu 2,7 st. C.
W spotkaniach nie biorą już udziału liderzy państw. Mimo to ten tydzień będzie istotniejszy. Powód: będą negocjowane konkluzje, czyli finalne ustalenia szczytu. Na agendzie będzie m.in. kwestia zasad międzynarodowego handlu prawami do emisji gazów cieplarnianych (skalę i reguły mechanizmu, dzięki któremu państwa z dużymi emisjami będą mogły „kupować redukcje” zrealizowane przez innych). ©℗
Marceli Sommer
www.gazetaprawna.pl/biznes-i-klimat/