Zwiń

Nie masz konta? Zarejestruj się

Paliwa powinny być nieco tańsze

Grzegorz Kowalczyk
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Szyb naftowy, ropa
Prezydent Joe Biden oskarżył OPEC+ o sztuczne windowanie ceny
ShutterStock

OPEC+ zaskoczył rynek i postanowił zwiększyć wydobycie ropy. Ceny będą się stabilizować, choć rozwój pandemii może to zniweczyć. 

Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową wraz ze współpracującymi z nią państwami (m.in. Rosją) postanowiła zrealizować plany zwiększenia wydobycia o 400 tys. baryłek dziennie. To decyzja sprzeczna z wcześniejszymi sygnałami płynącymi z kartelu. Wydawać się mogło, że będzie się skłaniał raczej do utrzymania produkcji na dość niskim poziomie, by zachować najwyższe od siedmiu lat ceny, przekraczające 80 dol. za baryłkę.

O uzasadnienia dla takiej decyzji nie było trudno. Pierwszym z nich mogła być obawa przed drastycznym spadkiem popytu na ropę z powodu nowego wariantu COVID-19. Omikron zdążył już wywołać panikę na rynkach – między 25 listopada a 1 grudnia cena surowca spadła o ponad 15 proc.

Zmiana frontu OPEC+ to sukces amerykańskiej administracji, krytykowanej wcześniej za nerwową próbę interwencji cenowej. Stany Zjednoczone i państwa współpracujące z Waszyngtonem postanowiły uwolnić rezerwy strategiczne, co przynajmniej częściowo miało odpowiadać na potrzeby gospodarki. Joe Biden oskarżał przy tym OPEC+ o sztuczne windowanie światowych cen. Po ogłoszeniu decyzji USA cena ropy zamiast maleć… wzrosła. Przedstawiciele organizacji eksporterów podkreślili wówczas, że ich zdaniem wpuszczanie na rynek rezerw nie ma uzasadnionego powodu rynkowego, a takie decyzje mogą spotkać się z reakcją kartelu.

– Widząc zamieszanie związane z nowym wariantem koronawirusa, a także zapowiedzi uwolnienia rezerw strategicznych rynek spekulował, że OPEC+ może wycofać się ze zwiększania wydobycia ropy naftowej w styczniu o kolejne 0,4 mln baryłek dziennie. Zwłaszcza że organizacja prognozuje nadwyżkę podaży ropy naftowej w styczniu na 2 mln baryłek dziennie – mówi Rafał Zywert, analityk ds. rynku paliw w BM Reflex.

Dotychczas OPEC+ był powściągliwy. Jak wylicza Reuters, pompował w listopadzie 27,74 mln baryłek dziennie, co stanowiło wzrost o 220 tys. baryłek dziennie w porównaniu z październikiem. Co jest przyczyną zmiany? – OPEC zaakceptował nadwyżkę podaży i nie chce w obecnej sytuacji spowodować swoją polityką powrotu dynamicznych wzrostów cen ropy naftowej, tym bardziej że wzrost globalnej inflacji napędzają również ceny paliw – tłumaczy ekspert BM Reflex. Podkreśla, że od jakiegoś czasu przedstawiciele największych gospodarek świata wywierali presję na OPEC+, aby zwiększył wydobycie szybciej i zahamował wzrost cen. Z drugiej strony rozkręcająca się spirala inflacyjna uderza również w producentów ropy – dodaje Rafał Zywert.

Organizacja zastrzega, że w razie pilnej potrzeby może zebrać się ponownie i z dnia na dzień zmniejszyć podaż. „Financial Times” zwraca jednak uwagę na ubiegłotygodniową wizytę przedstawicieli Białego Domu w Arabii Saudyjskiej – kraju przewodzącym organizacji. Można zatem podejrzewać, że zmiana polityki naftowych potentatów to również efekt ocieplających się relacji USA z Rijadem.

– Można przypuszczać, że za sprawą ostatnich decyzji notowania ropy brent ukształtują się na poziomie 65–75 dol. za baryłkę. W przyszłym tygodniu powinniśmy odczuć to na stacjach benzynowych, choć spadek nie będzie bardzo znaczący, bo dotychczasowe marże detaliczne były stosunkowo niskie. Z drugiej strony od 20 grudnia bodźcem pozytywnie wpływającym na rynek będzie tarcza antyinflacyjna, która teoretycznie pozwoli obniżyć ceny diesla o ok. 10 gr i benzyny o ok. 19 gr, jeśli oczywiście niższe stawki podatkowe w pełni przełożą się na ceny, tzn. zarówno producenci paliw, jak i operatorzy stacji paliw nie wykorzystają sytuacji do ponadprzeciętnego zwiększenia marż – prognozuje Rafał Zywert.

Możliwy jest jednak również bardziej pesymistyczny scenariusz, w którym decyzja OPEC+ nie powoduje obniżki. – Jeśli przyjdzie duże obniżenie temperatury, to przy niskich stanach magazynowych gazu ziemnego znów dojdzie do dużych skoków jego notowań. A to znajdzie swoje odbicie również w cenach ropy, na którą zapotrzebowanie wtedy wzrośnie – mówi.

Niewiadomą pozostaje też dalszy wpływ wariantu Omikron na rozwój obecnej fali koronawirusa. – Inwestorzy zwracają coraz większą uwagę na liczbę zakażeń i działania producentów szczepionek. Istotne dla rynku mogą się okazać oficjalne informacje producentów o skuteczności obecnych szczepionek w walce z nowym wariantem koronawirusa. Jeśli natomiast kolejne lockdowny staną się faktem, wówczas popyt na paliwa spadnie, a na rynek ropy naftowej mogą powrócić obniżki. Wówczas OPEC+ ponownie stanie przed koniecznością rewizji swojej polityki podażowej – podsumowuje Rafał Zywert. 

Prezydent Joe Biden oskarżył OPEC+ o sztuczne windowanie ceny