Produkcja sprzedana większa od oczekiwań, a płace przyhamowały. Ekonomiści zastanawiają się nad podwyższeniem prognoz PKB.
Jest kolejna pozytywna niespodzianka dotycząca aktywności polskiego przemysłu. Z danych opublikowanych w piątek przez Główny Urząd Statystyczny wynika, że produkcja była w styczniu o 19,2 proc. wyższa niż rok wcześniej. Dobremu wynikowi sprzyjało to, że na przełomie 2020 i 2021 r. miało miejsce spowolnienie, co oznaczało niską bazę statystyczną. Mimo tego wyniki okazały się wyraźnie lepsze od oczekiwań analityków. Ci przewidywali wzrost rzędu 13-14 proc.
„Według wstępnych danych w styczniu br., w stosunku do stycznia ub.r., wzrost produkcji sprzedanej (w cenach stałych) odnotowano w 33 (spośród 34) działach przemysłu” - podał GUS. To oznacza, że ożywienie ma szeroki charakter. Kolejny miesiąc z rzędu najlepszy wynik odnotowała energetyka, gdzie w porównaniu ze styczniem ub.r. sprzedaż urosła o ponad połowę, i to już licząc po wyeliminowaniu efektu rosnących cen. „Energetyka, która paradoksalnie korzysta na kryzysie gazowym, odpowiadała za około jedną trzecią wzrostu całego przemysłu” - zauważyli ekonomiści banku PKO BP.
„Rozpęd, z jakim przemysł wpadł w rok 2022, podpowiada nam, że w I kw. wzrost PKB może być tylko odrobinę niższy niż 7,3 proc. w ujęciu rok do roku odnotowane w IV kw. ub.r.” - ocenili analitycy Santander Bank Polska. Ekonomiści Credit Agricole Bank Polska mówią z kolei, że dane „sygnalizują lekkie ryzyko” przekroczenia ich prognozy, zgodnie z którą PKB w Polsce zwiększy się w I kw. o 4,4 proc.
Piątkowe statystyki sygnalizują, że może stabilizować się tempo inflacji producenckiej. Ceny produkcji sprzedanej przemysłu były w styczniu o 14,8 proc. wyższe niż rok wcześniej. To najwięcej przynajmniej od stycznia 1996 r., odkąd są dostępne porównywalne dane. Ale w porównaniu z grudniem roczny wskaźnik zwiększył się o 0,4 proc. - najmniej od ponad roku.
W ujęciu rocznym najmocniejszy wzrost cen zanotowano w górnictwie - 24,4 proc. W dziale „wytwarzanie i zaopatrywanie w energię elektryczną, gaz, parę wodną i gorącą wodę” wzrost wyniósł 19,7 proc. W przetwórstwie, podobnie jak miesiąc wcześniej - 13,8 proc.
Urząd statystyczny zaprezentował też dane o sytuacji na rynku pracy. Średnia płaca w sektorze przedsiębiorstw, czyli w firmach niefinansowych zatrudniających co najmniej 10 osób, wyniosła w styczniu 6064,24 zł. Była o 8,7 proc. mniejsza niż w grudniu, gdy średnią podbijają okolicznościowe wypłaty dla górników czy kumulacja premii kwartalnych i rocznych. Zdaniem analityków w ub.r. dochodziło do tego jeszcze przyśpieszanie wypłat przed wejściem w życie zmian w podatkach. W skali roku średnie wynagrodzenie zwiększyło się o 9,5 proc. To mniej od oczekiwań. Przy 9,2-proc. inflacji oznacza, że realnie płace zwiększyły się zaledwie o 0,3 proc. Słabszy wynik notowano ostatnio wiosną 2020 r., w czasie pierwszej fali pandemii. Zmniejszają się tym samym nieco obawy przed pojawieniem się spirali płacowo-cenowej, czyli masowych żądań podwyżek w związku z rosnącymi kosztami życia.
„W styczniu 2022 r. przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw względem grudnia 2021 r. wzrosło o 1,5 proc., podczas gdy w grudniu 2021 r. pozostało na poziomie zbliżonym do odnotowanego w listopadzie 2021 r. Wzrost przeciętnego zatrudnienia w styczniu 2022 r. był wynikiem m.in. przyjęć w jednostkach i powrotu pracowników z zasiłków chorobowych” - informuje GUS.
Zmiany zatrudnienia w styczniu nie oddają rzeczywistej dynamiki rynku pracy, a raczej zmiany w strukturze firm. Wynikają bowiem po części z rewizji składu grupy przedsiębiorstw, która jest brana pod uwagę w wyliczaniu wskaźników. Jeśli w ciągu roku przybędzie dużo podmiotów, w których zatrudnienie przekroczy dziewięć osób, znajdzie to odbicie we wzroście zatrudnienia.
W sektorze przedsiębiorstw pracowało w styczniu 6,46 mln osób. Wskaźnik zatrudnienia odrobił już całość spadków, jakie nastąpiły po wybuchu pandemii. - Popyt na pracę pozostaje silny, o czym świadczy wysoka liczba publikowanych ofert. Na szybko zacieśniającym się rynku firmy będą coraz częściej zderzać się z barierą podażowo-demograficzną. Zaczynają się piętrzyć problemy ze znalezieniem wykwalifikowanych pracowników, co będzie podgrzewać jeszcze bardziej presję płacową. Rok 2022, owszem, przyniesie dalszą odbudowę rynku pracy, jednakże ze względu na coraz bardziej „wydrenowaną” podaż, tempo przyrostu zatrudnienia będzie się zmniejszać - ocenia Kamil Łuczkowski, ekonomista Banku Pekao. ©℗
Prezydent wskazał dwóch członków RPP
Ireneusz Dąbrowski i Henryk Wnorowski to dwaj nowi członkowie Rady Polityki Pieniężnej, mianowani w piątek przez prezydenta Andrzeja Dudę. Dąbrowski był dotąd w Narodowym Banku Polskim dyrektorem departamentu badań i innowacji, który zajmuje się m.in. „sporządzaniem prognoz o charakterze strategicznym dla gospodarki polskiej” i „badaniem mechanizmów transmisji monetarnej”. Jest wykładowcą Szkoły Głównej Handlowej oraz redaktorem naczelnym wydawanego przez NBP pisma naukowego „Bank i Kredyt”. Wnorowski wykłada na Uniwersytecie w Białymstoku. Był już kandydatem do RPP w 2016 r. wysuniętym przez Prawo i Sprawiedliwość, jednak wnioskodawcy wycofali dla niego poparcie.
Prezydent wyznacza trzech członków RPP. Nowe osoby zastąpią Łukasza Hardta i Kamila Zubelewicza, których kadencja skończyła się w niedzielę (sześcioletni okres pracy w RPP Cezarego Kochalskiego, również wskazanego przez prezydenta, upływa w 2025 r.). W styczniu i lutym Sejm i Senat wybrały już po dwóch członków nowej RPP. Trzeci przedstawiciel Sejmu w Radzie powinien być wyłoniony do końca marca. Jesienią trzecią osobę wskaże Senat. Zapowiadano, że będzie to Joanna Tyrowicz z Uniwersytetu Warszawskiego. ©℗
ŁW