Eksport paliw kopalnych jest kluczowym czynnikiem umożliwiającym rosyjską agresję militarną w Ukrainie.
Sankcje gospodarcze, które podważyłyby zdolność Rosji do prowadzenia wojny z Ukrainą, stanowią clue odpowiedzi świata zachodniego na tę barbarzyńską inwazję. W Polsce nikomu nie trzeba opowiadać o okrucieństwach popełnianych przez Rosjan na terenie Ukrainy: od bombardowania infrastruktury cywilnej, przez zbrodnie wojenne na ludności cywilnej, po ostrzał korytarzy humanitarnych, tortury, gwałty i porwania. Ostrze tych wielce niedoskonałych sankcji dodatkowo tępi jednak nieprzerwany import paliw kopalnych z Rosji, w szczególności do UE. Z powodu zależności od rosyjskiego gazu nie można powziąć bardziej kompleksowych sankcji wobec rosyjskich banków i instytucji finansowych. Napływ gotówki o wartości setek milionów euro dziennie wzmacnia kurs rubla i osłabia skutki sankcji.
W tym kontekście Centrum Badań nad Energią i Czystym Powietrzem (CREA), niezależny think tank z siedzibą w Helsinkach, przyjrzał się sprzedaży rosyjskich węglowodorów, rurociągami oraz drogą morską, od momentu wybuchu wojny w Ukrainie. To cenna inicjatywa z myślą o wszystkich tych, którzy zastanawiają się, kto kupuje rosyjską ropę, gaz i węgiel, pomimo wiszącego w powietrzu embarga oraz jak zmienił się wolumen i wartość eksportu od początku inwazji.
Z raportu wynika, że:
- Od początku inwazji Rosja wyeksportowała paliwa kopalne o wartości 63 mld euro, z czego 71 proc. stanowił import do UE za kwotę około 44 mld euro. Udział UE wynosił około 30 proc. dla węgla, 50 proc. dla ropy naftowej, 80 proc. dla LNG, 70 proc. dla produktów naftowych i 90 proc. dla gazu rurociągowego.
- Największymi importerami były: Niemcy (9,1 mld euro), Włochy (6,9 mld euro), Chiny (6,7 mld euro), Holandia (5,6 mld euro), Turcja (4,1 mld euro) i Francja (3,8 mld euro).
- Dostawy ropy do UE spadły o 20 proc., węgla o 40 proc., a dostawy LNG wzrosły zaś o 20 proc. Zakupy gazu w UE rurociągami wzrosły o 10 proc. Dostawy ropy naftowej poza UE wzrosły o 20 proc., przy czym miały miejsce istotne zmiany destynacji. Dostawy węgla i LNG poza UE wzrosły odpowiednio o 30 proc. i 80 proc.
- Dostawy morskie stanowiły około połowy wielkości eksportu Rosji w okresie dwóch miesięcy, więc spadek był znaczny.
- Dostawy ropy z Rosji do portów zagranicznych spadły o 20 proc. w pierwszych trzech tygodniach kwietnia w porównaniu z okresem styczeń–luty przed inwazją. Węgiel wzrósł o 20 proc., a dostawy LNG wzrosły o 50 proc. Spadek ropy naftowej przyspieszył w połowie marca.
- Rosja tak dramatycznie walczy o przekierowanie dostaw z Europy do Azji, że tankowce opuszczają rosyjskie porty bez określonej destynacji, czekając, aż pojawi się decyzja ad hoc.
- Jedna czwarta rosyjskich dostaw paliw kopalnych dotarła do pięciu portów UE: Rotterdamu (Holandia), Maasvlakte (Holandia), Triestu (Włochy), Gdańska (Polska) i Zeebrugge (Belgia).
- Odnotowano wyraźny wzrost dostaw ropy naftowej do Indii, Egiptu i innych „niezwykłych” destynacji dla rosyjskiego eksportu. Dostawy do tych nowych miejsc docelowych nie są jednak wystarczające, aby zrekompensować spadek eksportu do Europy.
- W perspektywie krótkoterminowej Rosja nie może zastąpić Europy jako źródła popytu. Większość rosyjskiego eksportu paliw kopalnych jest transportowana do Europy rurociągami i drogą portową na Morzu Bałtyckim i Morzu Czarnym. Terminale LNG lub rurociągi, którymi można by było przekierować eksport gazu gdzie indziej, po prostu nie istnieją.
- Infrastruktura gazowa Rosji jest mocno powiązana z europejską. Znalezienie nowych nabywców oznaczałoby radykalne remonty infrastruktury i nowe, długie umowy.
- Znalezienie nowych nabywców na ropę naftowa i węgiel nastręcza wiele trudności, ponieważ niewiele jest rafinerii i elektrowni przygotowanych do ich wykorzystania poza Starym Kontynentem.
- Uwzględniając te czynniki, MAE prognozuje spadek wydobycia rosyjskiej ropy naftowej o 25-proc. w maju.
Duże firmy naftowe, zakłady energetyczne i przemysłowe nadal kupowały rosyjskie paliwa kopalne:
- firmy naftowe: ExxonMobil, Shell, Total, Repsol, BP, Lukoil, Neste, Orlen, Trafigura;
- zakłady energetyczne: RWE, KEPCO, Taipower, Tohoku Electric Power, Chubu Electric Power, TEPCO, Kyushu;
- zakłady przemysłowe: Nippon Steel, POSCO, Formosa Petrochemical Corporation, Mitsubishi, Hyundai Steel, Sumitomo, JFE Steel.
Rosja dostarcza gaz rurociągami do kilkudziesięciu krajów europejskich. Po tym, jak UE nałożyła sankcje na Rosję w związku z inwazją na Ukrainę, Moskwa zażądała, aby począwszy od 1 kwietnia należności regulować w rublach: w dekrecie z 31 marca Putin ogłosił, że narody określane jako „nieprzyjazne” Rosji będą zmuszone płacić za zakup gazu w rublach na specjalne konto w rosyjskim banku należącym do Gazprombanku. Na takie dictum Komisja Europejska odparła, że mechanizm, który wymaga otwarcia kont w euro i rublu w kontrolowanym przez władzę Gazprombanku, narusza sankcje. Pod koniec kwietnia Putin odciął gaz Polsce i Bułgarii, a w drugiej połowie maja Finlandii, bo te sprzeciwiły się dokonaniu płatności w rublach, aby nie łamać unijnych sankcji. Wiele mówi fakt, że w strachu przed odcięciem dostaw już dziesięć europejskich firm otworzyło rachunki w Gazprombanku potrzebne do spełnienia rosyjskich żądań płatności.
Rosja postawiła Europie ultimatum: zapłacisz za gaz w rublach albo stracisz dostawy. Posunięcie to jest kolejną eskalacją napięć gospodarczych między Rosją a Zachodem w związku z inwazją na Ukrainę. Ale ma też jasny cel: rosyjskie żądanie przelewów w rublach jest powodowane chęcią podratowania podupadającej waluty.
Gospodarz Kremla ostrzegł zatem, że ci, którzy nie zgodzą się płacić w rublach, ryzykują całkowitym odcięciem od dostaw gazu: „Jeśli te płatności nie zostaną dokonane, uznamy to za niewywiązanie się przez kupującego ze swoich zobowiązań, ze wszystkimi wynikającymi z tego konsekwencjami”. UE nadal importuje nieco ponad 40 proc. swojego gazu ziemnego z Rosji, więc każda przerwa w dostawach spowodowałaby ogromne niedobory. Niemiecki rząd zapowiedział, że w przypadku odcięcia dopływu rosyjskiego gazu może zastosować racjonowanie, gdy skończą się rezerwy. Austria uruchomiła również plany awaryjne, aby ściśle monitorować dostawy energii. Plany te są jednak skuteczne na krótką metę.
Wielomiliardowe kontrakty energetyczne nie są materią plastyczną w renegocjacji, a zmiana umów walutowych zajmie trochę czasu. Ale z pewnością jest to łatwiejsze, niż przestawianie całej infrastruktury na kierunek azjatycki. Dlatego Putin działa pragmatycznie. Zakłada, że gdy stworzy zagrożenie dla dostaw energii w Europie, sprowadzi Zachód do pionu, a zwłaszcza krytyczne w swoim ciężarze gatunkowym państwa, takie jak Niemcy i Holandia, które są bezapelacyjnie uzależnione od rosyjskiego gazu.
Grażyna Śleszyńska