Minister aktywów państwowych Borys Budka w wypowiedzi dla Polskiej Agencji Prasowej zapewnił, że aktywa węglowe, czyli wydobycie surowca i produkcja z niego energii elektrycznej, zostaną wydzielone z firm energetycznych.
Budka starał się „posprzątać” zamieszanie, jakie wywołała minister przemysłu Marzena Czarnecka, zapowiadając w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, że projekt Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE) nie będzie realizowany, a aktywa węglowe pozostaną w jakiś sposób powiązane z firmami energetycznymi.
Rezygnacja z koncepcji nakreślonej przez poprzedni rząd, w której do NABE miały trafić kopalnie i elektrownie węglowe, dziś będące częścią koncernów energetycznych, zaskoczeniem nie jest. Koalicja 15 października krytykowała ten pomysł, kiedy była jeszcze opozycją. Nie tak dawno miałem okazję rozmawiać z jednym z prawników, który w zeszłym roku pracował nad krytyczną dla NABE opinią, przygotowaną na zlecenie Senatu. Zaznaczył, że jego negatywna ocena NABE dotyczy tego konkretnego rozwiązania, a nie kwestionuje on potrzeby pozbycia się aktywów węglowych przez energetykę. Minister Czarnecka taką potrzebę zakwestionowała, choć z jej słów wynika, że wie, dlaczego taką operację warto przeprowadzić. Bo jeśli energetykę w dalszym ciągu będzie obciążał węgiel, to żaden bank nie udzieli temu sektorowi kredytu, a giełdowi inwestorzy nie będę chcieli kupować akcji producentów i sprzedawców prądu.
Ten artykuł przeczytasz w ramach płatnego dostępu
Nie masz konta? Zarejestruj się