Rząd sugerował, że model wsparcia elektrowni jądrowej narzuca nam Bruksela. Z naszych ustaleń wynika, że nie ma jednej drogi zgodnej z unijnym prawem.
Jak pisaliśmy w DGP w poniedziałek, biuro pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej – odpowiedzialnego za nadzór nad projektem elektrowni na Pomorzu i realizującą go spółką Polskie Elektrownie Jądrowe – poinformowało nas, że kluczowym elementem modelu finansowania inwestycji będzie tzw. kontrakt różnicowy (CfD, od ang. contract for difference).
To mechanizm, który zakłada przyjęcie ceny referencyjnej, tzw. strike price, gwarantującej operatorowi przedsięwzięcia pokrycie kosztów operacyjnych i kapitałowych oraz godziwy poziom zwrotu z inwestycji, a następnie – rozliczanie różnicy pomiędzy tym wskaźnikiem a notowaniami, po których realnie sprzedawana jest energia na rynku. W sytuacji, gdy ceny prądu są niższe od strike price, instytucja wspierająca inwestycję uzupełnia tę różnicę. Kiedy proporcje się odwracają, to operator elektrowni oddaje swoje nadwyżki.
Ten artykuł przeczytasz w ramach płatnego dostępu
Nie masz konta? Zarejestruj się