Zwiń

Nie masz konta? Zarejestruj się

Wiceprezes Wód Polskich: Mamy prawo pytać o koszty, kluczowa jest ich optymalizacja [WYWIAD]

Krzysztof Bałękowski
Ten tekst przeczytasz w 7 minut
woda
Branża wodno-kanalizacyjna funkcjonowała przez kilkanaście lat – dokładnie od 2002 do 2018 r. – w całkiem innej taryfikacji, bo samorządowej
ShutterStock

Taryfa jest konstrukcją kosztową, jeśli są jakieś koszty, to mamy prawo o nie spytać. Mamy również prawo pytać, czy przedsiębiorstwo zrobiło wszystko, żeby je zoptymalizować - mówi Paweł Rusiecki, zastępca prezesa Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie ds. zarządzania środowiskiem wodnym.

Jak w tym roku przebiega proces taryfikacji, ile wniosków zostało zatwierdzonych?

Proces taryfikacji rozpoczął się w pierwszym kwartale 2021 r. i trwa do dziś, natomiast w 90 proc. został zamknięty, poprzez wydanie decyzji zatwierdzających nowe taryfy. Do wszystkich regionalnych zarządów gospodarki wodnej wpłynęło 2707 wniosków i ponad 2300 jest już zatwierdzonych.

Jak wypada obecny proces na tle tego z 2018 r.?

Proces 2021-2024 był znacznie trudniejszy z dwóch powodów – i przedsiębiorstwa wodno-kanalizacyjne oswoiły się z tym, że jest regulator, i również organ okrzepł w swoich doświadczeniach, wiedzy i w bardziej skrupulatny sposób zaczął weryfikować wnioski. Na pewno 2018 r. był dla przedsiębiorstw wodno-kanalizacyjnych dużo łatwiejszy – organy regulacyjne dopiero się tworzyły, pracowały na świeżo. Wiele rzeczy mogło umknąć.

Można powiedzieć, że minął okres docierania się i obie strony wiedzą już czego mogą się po sobie spodziewać?

W pewnym stopniu tak. Branża wodno-kanalizacyjna funkcjonowała przez kilkanaście lat – dokładnie od 2002 do 2018 r. – w całkiem innej taryfikacji, bo samorządowej. To właściciel, czyli samorząd,  oceniał wniosek taryfowy i zatwierdzał taryfy. Dopiero od 2018 r. jest regulator zewnętrzny i na pewno branży wodno-kanalizacyjnej trochę trudno jest przyzwyczaić się do tego, że ktoś z zewnątrz analizuje, weryfikuje i kwestionuje część kosztów. Istotą zatwierdzenia wniosku taryfowego i wydania decyzji taryfowej jest weryfikacja  tych kosztów, które przedstawia przedsiębiorstwo wodno-kanalizacyjne.

Podejście do tych kosztów jest oczywiście odmienne – przedsiębiorstwa wodno-kanalizacyjne chciałyby je maksymalizować, a regulator wręcz odwrotnie.

Dokładnie tak. Konstrukcja samego wniosku to jest zbieranie kosztów. Jeśli więc przez kilkanaście lat przedsiębiorstwom nikt nie kwestionował pewnych kosztów, a organ regulacyjny zaczyna to robić, to pojawiają się problemy. Ustawa o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków w art. 1 ust. 1 mówi o ochronie interesów odbiorców usług z uwzględnieniem optymalizacji kosztów. Dla nas ta optymalizacja jest kluczowa.

Jaka część wniosków w bieżącym procesie wymagała poprawy przed ostateczną akceptacją?

Pewnie ponad połowa wniosków co najmniej raz miała decyzję negatywną. Przykładem jest Lublin, który miał trzy wnioski. W większości przypadków udaje się dojść do porozumienia, ale są też takie, w których – mimo że organ w sposób jednoznaczny określa z jakich przyczyn została wydana decyzja negatywna – przedsiębiorstwo wodno-kanalizacyjne uchyla się od przedłożenia poprawionego wniosku. Przykładem są Wodociągi Białostockie, które do dziś nie mają zatwierdzonej taryfy i próbują przerzucić odpowiedzialność na Wody Polskie. My, mając argumenty przemawiające za tym, że nie mamy możliwości zatwierdzenia tej taryfy, bo są błędy w konstrukcji samego wniosku, nie mamy prawa zatwierdzić tej taryfy. Oczywiście przedsiębiorstwo ma prawo zakwestionować decyzję organu wyższej instancji i pójść do sądu.

Czy przy wersyfikacji wniosków, podobnie jak w 2018 r., nadal punktem zapalnym jest wysokość marż narzucanych przez przedsiębiorstwa?

Przedsiębiorstwa we wnioskach określają wysokość marży i mają obowiązek wskazać na co będzie przeznaczona. Jeśli w sposób jednoznaczny brakuje informacji albo ta marża jest za wysoka – na poziomie dwucyfrowym, powyżej 10 proc. – to w naszej ocenie niestety raczej się nie kwalifikuje.

A uśredniona, akceptowalna przez Wody Polskie marża?

Po naszej analizie średnia to ok. 3 proc., a dla dużych przedsiębiorstw 2 proc. Natomiast proszę pamiętać, że zdiagnozowaliśmy inną kwestię – samorządy bardzo często wykorzystują przedsiębiorstwa wodno-kanalizacyjne do przekazywania dywidend. A dywidendy są z zysków. My się z tym nie zgadzamy. To podatek pośredni dla mieszkańca. Mieszkaniec korzysta z wody, bo musi, a jednocześnie płaci za to podatek. My mówimy nie. Zysk – ok, ale przeznaczony na rozwój, inwestycje, utrzymanie bieżące przedsiębiorstwa.

Samorządy szukają środków w trudnych czasach.

Tak, tylko pamiętajmy o jednej bardzo ważnej rzeczy. Woda jest niezbędna do życia, a przedsiębiorstwo wodno-kanalizacyjne charakteryzuje się dwoma kluczowymi cechami – jest to przedsiębiorstwo użyteczności publicznej i druga, chyba najważniejsza kwestia, o której branża zapomina – ma monopol. Klient nie może wybrać innego dostawcy, więc my, jako organ, tak naprawdę reprezentujemy mieszkańców i ich interesy.

W tym roku jednak obudziliśmy się w innej rzeczywistości – inflacja na poziomie 12,3 proc., wszelkie koszty rosną. Niskie ceny są ważne, ale bez nakładów, inwestycji nie utrzyma się infrastruktury. Cóż z tego, że będzie tanio, jeśli nie będzie za tym szła jakość usług.

Ma pan rację, jest tylko jedna kwestia. Musimy pamiętać o tym, że przedsiębiorstwa wodno-kanalizacyjne przeprowadziły bardzo duży proces inwestycyjny od 2002 r. do dziś. Mamy więc dwadzieścia lat ciągłego rozwoju w wydatkowaniu środków, w budowaniu. I proszę mi wierzyć, że bardzo często we wniosku taryfowym przedsiębiorstwo przedkłada wykonanie inwestycji – wybudowanie nowej sieci wodociągowej, kanalizacyjnej – ale niestety nie przekłada się to na wzrost sprzedaży wody i wzrost odbioru ścieków. Jaką to ma efektywność ekonomiczną?

Modernizacja też jest kosztowna.

Modernizacja ma swoje drugie oblicze. Modernizuje się sieć wodociągowo-kanalizacyjną, żeby zmniejszyć awaryjność. Jeśli zmniejszymy awaryjność, zmniejszamy koszty eksploatacyjne. Ale my tego nie widzimy. Inwestowanie – tak, ale rozsądne, bo to nie sztuka, wydawać cudze pieniądze. Spotykamy się również z wodociągami, które z wielkim pietyzmem podchodzą do środków inwestycyjnych. Jeśli przedsiębiorstwo przez długi okres kupowało wodę z zewnątrz i sprzedawca w sposób monopolistyczny narzucał coraz wyższe ceny, to możemy zachować się dwojako – nie robić nic i złożyć wniosek o wyższą taryfę albo podjąć pewne działania.  Przedsiębiorstwo wybudowało własne ujęcia wody, wodociągi i co zrobiło we wniosku taryfowym? Obniżyło cenę. To nie jest tak, że regulator twierdzi, że inwestycje, wodociągi są niepotrzebne. To jest najważniejsze przedsiębiorstwo w gminie, bo realizuje najważniejsze zadanie – dostawy wody.

W szczególności gminy objęte Krajowym Program Oczyszczania Ścieków Komunalnych poczyniły duże inwestycje, wzrosły więc i koszty, choćby amortyzacji środków trwałych, ujmowane we wnioskach taryfowych.

Krajowy Program Oczyszczania Ścieków Komunalnych działa od 2004 i miał zostać zamknięty 1 stycznia 2016 r. Przez cały ten okres regulacja była po stronie samorządów. Do 2018 r. wydano na infrastrukturę kanalizacyjną 60 mld zł. I do tego czasu było ponad tysiąc aglomeracji niespełniających kryteria dyrektywy ściekowej. Próbuje się narzucić narrację, że to przez Wody Polskie jest. Ja pokazuję, że działania prowadzone były przez dłuższy okres na poziomie samorządu i przedsiębiorstwa. Te wymogi powinny być spełnione sześć lat temu. To próba pokazania, że kryteria nie zostały spełnione, bo regulator obcina koszty, co jest nieprawdą. Kwestia amortyzacji ma również związek z optymalizacją kosztów. Jeśli przedsiębiorstwo buduje nową sieć wodociągową i położy rurociąg z żeliwa sferoidalnego – jednego z najdroższych materiałów – i amortyzuje to na 22,5 roku, to pytam, czy to jest optymalizacja kosztów czy ich zawyżanie? W mojej ocenie zawyżanie. Ten rurociąg spokojnie, nawet w trudnych warunkach terenowych, szkód górniczych, może i 50 lat leżeć w gruncie. Wiemy doskonale, że w miastach były wymieniane wodociągi stuletnie, funkcjonujące. Każda wyższa wartość w amortyzacji, to wyższy koszt w cenie wody.

Wracając do 90 proc. zatwierdzonych wniosków, to chyba niezły wynik, zwłaszcza w kontekście napiętej sytuacji jaka wytworzyła się między Wodami Polskimi a branżą w zeszłym roku. Jak pan to ocenia?

W pewnym momencie dochodzimy w procesie taryfikacji do wspólnego, do środka. To jest jeszcze pewnie kwestia jednego procesu i wodociągi już będą wiedziały, jak regulator patrzy na wnioski. My również będziemy lepiej znać branżę. Zaczynamy ją poznawać od środka, zbieramy różnego rodzaju dane. Zaraz będziemy zbierać dane benchmarkingowe, finansowe, realizacji taryf. Nikt do tej pory nie pochylił się nad tym, jak wyglądała rzeczywista konsumpcja środków finansowych pozyskiwanych z taryfy, do planowanych. Okazuje się często, że zyski są wyższe od planowanych. Pojawia się pytanie – dlaczego? Zwiększył się wolumen sprzedażowy? Nie. A na przykład dlatego, że nie wykonano inwestycji albo nie poniesiono kosztów, które się planowało. Ale wodociągi nie obniżyły wtedy cen, tylko zostawiły je na tym samym poziomie. My to widzimy.

Ustawa pozwala złożyć wniosek o skrócenie taryfy. Przedsiębiorstwa korzystają z nich do obniżania czy raczej podwyższania cen?

Pamiętam może trzy przypadki, w których przedsiębiorstwa złożyły wnioski o skrócenie taryfy ze względu na obniżenie cen. Zdarza się to, ale bardzo rzadko.

Regulator za zawyżanie cen lub niezłożenie wniosku o zatwierdzenie taryfy może nałożyć karę. Dużo jest takich przypadków?

Ustawodawca dał takie narzędzie, ale patrząc na liczbę wniosków i przedsiębiorstw, to kar jest pewnie ułamek. W 2018 r. trochę tych kar nałożyliśmy, bo przedsiębiorstwa nie składały w ogóle wniosków taryfowych. Zdarzają się też jednostkowe przypadki, kiedy wodociągi interpretują, że nie mają obowiązku przedkładania informacji, o które prosimy.

Samorządy zarzucają Wodom Polskim, że wymaga się od nich dokumentów, które nie wynikają wprost z ustawy – np. potwierdzenia, że podjęli starania o zwolnienie z podatku od nieruchomości.

Sądy w wydanych wyrokach potwierdzają, że regulator może pytać o wszystko, jeśli chodzi o taryfę. Przykładem jest wyrok WSA w Warszawie z dnia 17 listopada 2021 r., (sygnatura akt: V SA/Wa 4701/21). Taryfa jest konstrukcją kosztową – jeśli jest jakiś koszt, to mamy prawo o niego spytać. Mamy również prawo pytać, czy przedsiębiorstwo zrobiło wszystko, żeby zoptymalizować te koszty. Przedsiębiorstwa przedkładają te informacje i nic złego się nie dzieje.

Pojawiają się też spory o tzw. milczące załatwienie sprawy, jeśli regulator nie wyda decyzji w ciągu 45 dni.

Mamy już dziesiątki wyroków sądowych dotyczących terminów. Sądy administracyjne jednoznacznie potwierdzają, że 45 dni liczymy wstrzymując termin na czas wezwania. Jeśli wzywamy do udzielenia jakiejś informacji czy uchylenia braków formalnych, to ten termin jest wstrzymywany.  Mamy również wyroki w sprawach odmów wydania zaświadczeń o milczącym załatwieniu sprawy i skargi są oddalane.

A czy obowiązywanie taryf przez okres 3 lat nie jest zbyt długi, biorąc pod uwagę jak dynamicznie zmienia się otoczenie gospodarcze, finansowe przedsiębiorstw, galopującą inflację?

To są przedsiębiorstwa, które funkcjonują w obszarze monopolu, nie mając żadnej konkurencji. Zmienność wolumenu sprzedaży jest niewielka. Oczywiście dzisiejsza sytuacja jest dynamiczna, ale nie dotyczy to tylko wodociągów. Dotyczy też innych przedsiębiorstw, które mają konkurencję, zmienność sprzedażową i wiele innych czynników, które nie dotyczą przedsiębiorstw wodno-kanalizacyjnych. Ustawodawca założył, że przy tym biznesie, jeśli możemy to tak nazwać, trzy lata to optymalny okres i my tego nie kwestionujemy. Dodatkowo ustawa daje narzędzie w postaci możliwości skrócenia taryfy. My to traktujemy jako tryb szczególny – w przypadku zmiany warunków ekonomicznych, ale takich, które nie mogły zaistnieć w trybie składania wniosku taryfowego.

Z perspektywy drugiego już procesu taryfowego, czy Wody Polskie widzą obszar, w którym potrzebne są zmiany?

Mamy sygnały z branży, jakie zmiany są potrzebne  z poziomu regulacji. Branża wodno-kanalizacyjna postuluje na przykład, żeby pojawił się zapis – czy to w rozporządzeniu, czy ustawie – który eliminowałby możliwość wypłacania dywidend samorządom. To jest bardzo ciekawe. My oszacowaliśmy, że w latach 2015-2019 samorządy zabrały pół miliarda złotych z wodociągów, a te pieniądze można było zainwestować. Mamy doświadczenie wodno-kanalizacyjne, pracowaliśmy ponad 20 lat w wodociągach i wiemy, jak ważne jest, żeby zysk zostawał w wodociągach. Na inwestycje, ale również jako bufor – w okresie trzyletnim nie da się wszystkiego zaplanować idealnie. Można popełnić błąd w kosztach, ale zysk pozwala na konsumowanie wypracowanych środków. Jeśli chodzi o refleksje dotyczącego ostatnich trzech lat, to w obecnym procesie taryfikacji spotkaliśmy się z samorządami, które nazywamy odpowiedzialnymi samorządami. Oczywiście przedsiębiorstwa wodno-kanalizacyjne poniosły olbrzymie koszty inwestycyjne, ceny wody i ścieków poszły w górę, ale rady gminy podjęły decyzje o dopłatach. Jest ponad 200 takich samorządów. W naszej ocenie jest to bardzo pozytywny przykład. Nie można przedsiębiorstwa wodno-kanalizacyjnego oderwać od samorządu. To jest zadanie ustawowe samorządu, a przedsiębiorstwo jedynie je realizuje.

Rozmawiał Krzysztof Bałękowski

Paweł Rusiecki, zastępca prezesa Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie ds. zarządzania środowiskiem wodnym
Paweł Rusiecki, zastępca prezesa Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie ds. zarządzania środowiskiem wodnym /
Materiały prasowe