Zwiń

Nie masz konta? Zarejestruj się

Kryterium ceny traci moc w przetargach na odpady

Katarzyna Nocuń
Ten tekst przeczytasz w 3 minuty
Prostota wzoru oznacza, że skończy się kreatywna odpadowa księgowość
ShutterStock

O poziomach recyklingu odpadów zebranych w tym roku zadecyduje to, czy surowiec rzeczywiście trafi do recyklera. Problem mogą mieć gminy, które mają umowy, gdzie decydującym czynnikiem jest cena – czyli zdecydowana większość.

Obliczanie odzysku według europejskich standardów jest już faktem. Gminy po nowemu rozliczą się z odpadów wytworzonych w tym roku, a sprawozdania przygotowane według nowej metody złożą w 2022 r. Ministerstwo Klimatu i Środowiska opublikowało właśnie projekt rozporządzenia w sprawie sposobu obliczania poziomów przygotowania do ponownego użycia i recyklingu odpadów komunalnych. Jest to jego kolejna, nowa wersja, która doprecyzowuje wcześniejsze propozycje, m.in. dołącza do niego kody odpadów, które gminy będą uwzględniać we wzorze.

Śmieci po nowemu

Wzór, który wprowadzi nowe rozporządzenie (obowiązujący już wobec odpadów zabranych w tym roku) w odróżnieniu od poprzedniego, jest bardzo prosty. Przypomnijmy, że dotąd gminy liczyły odzysk wyłącznie od surowców zebranych selektywnie (np. bez bioodpadów). Obecny włącza do rozliczenia całą masę wytworzonych odpadów komunalnych. Prostota wzoru oznacza, że skończy się kreatywna odpadowa księgowość. – Wskaźniki recyklingu osiągane przez gminy polecą na łeb na szyję także dlatego, że do tej pory gminy w ogóle nie stawiały na jakość, a w przetargach na obiór i zagospodarowanie odpadów decydowało magiczne kryterium ceny – uważa Hanna Marliere, ekspertka gospodarki odpadami, biolog środowiska, dyrektor Green Management Group.

Podkreśla, że zmiana nie nadeszła nagle. I chociaż nie było jeszcze rozporządzenia, to wiadomo było, jak nowy wzór będzie wyglądał. – Rozporządzenie obnaża słabości dotychczas zawieranych umów, pomimo że przepis był znany już od półtora roku. Nie znajduję tu wytłumaczenia dla gmin – mówi ekspertka.

Karol Wójcik, przewodniczący rady programowej Związku Pracodawców Gospodarki Odpadami (ZPGO), przyznaje, że obecnie decyduje cena – reszta jest dla gmin nieistotna. Zaznacza jednak, że gminy wymagają, by to podmiot, z którym podpisują umowy, wziął na siebie odpowiedzialność za osiąganie poziomów recyklingu. – Gmina najczęściej nie wnika w to, jak uda mu się to osiągnąć – dodaje. Czy nowy wzór sprawi, że będzie trudniej? – Będzie to na pewno większe wyzwanie – ocenia Karol Wójcik.

Większa odpowiedzialność za selekcję

Przerzucanie odpowiedzialności na firmy odbierające odpady ma jednak granice. To od jakości selektywnej zbiórki, a więc od systemu zorganizowanego przez gminę, w tym od edukacji mieszkańców, zależy to, ile odpadów zmieszanych trafi do śmieciarek. – W gminach, w którym 75 proc. odpadów jest zmieszana, problemem nie jest firma, ale strumień odpadów – mówi Hanna Marliere.

Podkreśla, że tam, gdzie strumień odpadów resztkowych zbliża się do 55–60 proc, gmina powinna chociaż wymagać, by odpady bio były kierowane do instalacji, która zagwarantuje zaliczenie przekazanej masy odpadów jako recykling. – To powinno znaleźć się w umowie – uważa.

Rozporządzenie stanowi bowiem, że odpady komunalne bio zostaną zaliczone jako poddane recyklignowi tylko wtedy, gdy powstanie z nich kompost, materiał pofermentacyjny i zostanie on wprowadzony do obrotu jako nawóz. A ten rodzaj śmieci stanowi około 30 proc. masy odpadów komunalnych, jest więc o co walczyć.

Ekspertka dodaje, że gminy powinny rozpisywać przetargi w taki sposób, by wymóc przekazanie odpadów do instalacji, która będzie miała uprawnienia do wydania dokumentu potwierdzającego recykling.

Śmieciowe kody

Projekt rozporządzenia w nowej wersji przesądza, z których odpadów będą rozliczać się gminy. Będą to odpady komunalne z grupy 15 (opakowania) oraz z grupy 20 (komunalne, m.in. papier, szkło, tekstylia, odpady biodegradowalne, metale) z wyjątkiem odpadów o kodach 20 02 02, 20 03 04 i 20 03 06, czyli: gleby, ziemi i kamieni, szlamu ze zbiorników bezodpływowych służących do gromadzenia nieczystości i odpadów ze studzienek kanalizacyjnych.

Ocena tych przepisów różni ekspertów. Część z nich uważa, że to wystarczający i pełny katalog. Inni dostrzegają w nim luki i jednocześnie pole do nadużyć. Piotr Szewczyk, przewodniczący rady RIPOK (Regionalna Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych), zauważa, że nie wszystkie odpady z grupy 15 stanowią odpady komunalne. Z kolei te ostatnie są też w innych grupach niż 15 i 20. – Na przykład opony są w grupie 16 – dodaje. Opony powinny trafiać do PSZOK-ów (punktów selektywnej zbiórki odpadów komunalnych). – Praktyka jest taka, że są wyrzucane do odpadów zmieszanych i strumieni odpadów zebranych selektywnie. Jest ich coraz mniej, ale są – dodaje.

Problematyczne może się okazać także wykazywanie poziomów recyklingu przez poszczególne gminy. W praktyce będą to szacunki. Odpady, gdy trafiają do sortowni, są bowiem mieszane. – Instalacja nie rozlicza każdej gminy indywidualnie – mówi ekspert. Dalej, z sortowni odpady wędrują do recyklera. Są to surowce pochodzące z wielu samorządów. Gmina przekazuje do instalacji kilka podstawowych strumieni odpadów oraz kilkanaście drobniejszych i czeka na informację, ile odzyskano z nich surowców. Wynik danej gminy, gdy mówimy o poziomie recyklingu, jest i będzie składową wyników kilku samorządów. 

Gminy w obliczu recyklingowego wyzwania