Niemieckie deklaracje dotyczące wykorzystania czystej energii zostaną przetestowane, gdy największa gospodarka Europy zacznie stawiać czoła rachunkom za energię, a wstępne rozliczenia mogą nadejść już tej zimy.
Odbicie popytu i ograniczone dostawy doprowadziły do rekordowych cen energii, gazu i węgla w Europie. W ciągu ostatnich trzech miesięcy hurtowa cena sprzedaży gazu podwoiła się, energii elektrycznej wzrosła o ponad 60 proc., ropy o 10 proc. Wzrost cen nośników energii doprowadził do wzrostu inflacji w strefie euro, co może uderzyć w konsumentów w nadchodzących miesiącach.
Jednak przed niedzielnymi wyborami mającymi wyłonić następcę kanclerz Angeli Merkel, zamieszanie na rynku energetycznym nie zmieniło retoryki kampanii, mimo że Niemcy już są obciążone najwyższymi cenami energii elektrycznej w Europie.
W weekendowej debacie między trzema kandydatami panowała powszechna zgoda, że kraj musi przyspieszyć ekspansję energii odnawialnej. Natomiast największe różnice poglądów dotyczyły tempa przemian w energetyce i sposobu dzielenia się ciężarem kosztów transformacji.
To może się zmienić w nadchodzących miesiącach, jeśli kryzys energetyczny ograniczy działanie przedsiębiorstw i utrudni niektórym Niemcom zakup mocy do ogrzewania. Taki scenariusz stanowi poważne wyzwanie dla nowego rządu.
Niemieccy socjaldemokraci, którzy prowadzą w sondażach, zdecydowanie preferują sojusz z Zielonymi, którzy chcą paneli słonecznych na każdym nowym dachu i 2 proc. terenów przeznaczonych na budowę farm ewiatrowych. Chociaż strony prawdopodobnie będą potrzebować trzeciego partnera, to jest mało prawdopodobne, aby poszły na kompromis w sprawie środowiska.
W sprawie ochrony klimatu „potrzebujemy przyspieszenia”, powiedział podczas niedzielnej debaty Olaf Scholz – kandydat socjaldemokratów, który jest faworytem do zastąpienia Merkel, nazywając czystą energię elektryczną najważniejszym zasobem na przyszłość.
Ta długoterminowa wizja może spowodować ból w perspektywie krótkoterminowej, ponieważ ograniczenie energii spowoduje, że i tak już wysokie ceny w Niemczech będą jeszcze wyższe. Kraj zobowiązał się do stopniowego wycofywania energetyki węglowej, zamykane są też jego ostatnie elektrownie jądrowe.
Oznacza to, że potrzeba będzie więcej gazu ziemnego, aby wypełnić tę lukę, podczas gdy sieci energetyczne zostaną zmodernizowane, aby radzić sobie z niestabilnymi wahaniami wytwarzania energii odnawialnej, gdy słońce nie świeci, a wiatr nie wieje. Dodatkowym obciążeniem jest fakt, że popyt wzrośnie, ponieważ Niemcy zastępują samochody spalinowe pojazdami elektrycznymi.
Dla biznesu, zakłócenia mogą okazać się zbyt trudne do zniesienia. Koszty transformacji energetycznej mogą też nieproporcjonalnie uderzyć w biedniejszych Niemców, kluczowego elektoratu SPD, który i tak już jest obciążony rosnącymi czynszami i skutkami pandemii koronawirusa. Według badań Uniwersytetu Humboldta w Berlinie około 2,1 miliona Niemców znalazło się w niepewnej sytuacji ekonomicznej.
Podczas gdy ubóstwo energetyczne – definiowane jako niemożność ogrzania domu lub korzystania z podstawowych urządzeń, takich jak oświetlenie – jest w Niemczech niższe niż w innych krajach europejskich, według federalnego urzędu statystycznego w kraju nadal około 2 milionów ludzi nie może sobie pozwolić na odpowiednie ogrzewanie domu.
Inflacja w Niemczech podskoczyła w sierpniu do najwyższego poziomu od 2008 r., głównie za sprawą cen energii, a benzyna gwałtownie wzrosła z powodu letnich podróży. Niemcy zapłacili za tankowanie o 25 proc. więcej niż przed rokiem. Jeśli trend wzrostu cen utrzyma się, może to nasilić poczucie, że polityka rządu poszła w złym kierunku.
„Ceny benzyny są symboliczne, a wyborcy są na nie bardzo wrażliwi” – uważa Stefan Kooths, dyrektor ds. Badań Cyklów Biznesowych w Instytucie Gospodarki Światowej w Kilonii.
Oprócz szerszych trendów rynkowych, w styczniu weszła w życie krajowa dopłata do transportu i ogrzewania, aby zachęcić konsumentów do kupowania samochodów na baterie i elektrycznych pomp ciepła.
Rząd Merkel przedstawił perspektywę interwencji, a minister transportu Andreas Scheuer na początku tego miesiąca zaproponował redukcję cen, jeśli benzyna i olej napędowy przekroczą 2 euro za litr. Armin Laschet, kandydat z konserwatywnego bloku Merkel, odrzucił plan, ale powiedział, że obniżenie podatków paliwowych może pomóc złagodzić wzrost cen.
Mimo całego napięcia Niemcy są zagorzałymi zwolennikami ochrony klimatu, a ponad 80 proc. głosujących twierdzi, że należy zrobić w tej kwestii więcej. Nowy rząd mógłby wykorzystać nadciągający kryzys jako okazję do przyspieszenia transformacji energetycznej kraju.