Zwiń

Nie masz konta? Zarejestruj się

Wodorowy zawrót głowy

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty
ekologia - paliwo - wodór 2
ekologia - paliwo - wodór 2
ShutterStock

Ukraina chciałaby zostać kluczowym europejskim graczem na perspektywicznym rynku wodoru. Nad przejęciem kontroli nad jego dostawami znad Dniepru na rynki Unii Europejskiej już dziś pracują Niemcy.

Ukraina jest gotowa zostać kluczowym dostawcą zielonego wodoru na rynek Unii Europejskiej. Władze rozpatrują rozwój wodorowej energetyki w kontekście wielkiego europejskiego projektu politycznego, mającego sprzyjać eurointegracji – ogłosił we wrześniu ukraiński minister spraw zagranicznych Dmytro Kuleba.

„Myślimy o nowych możliwościach dla Ukrainy, które wzmocnią jej bezpieczeństwo energetyczne, gospodarkę i ogólnie bezpieczeństwo. Taką możliwość daje zielony wodór. Rozwój wodorowej energetyki na Ukrainie to nie jest po prostu stworzenie alternatywnego źródła energii, a wielki polityczny europejski projekt, zdolny zdecydowanie zmienić rozkład sił i sojuszy na europejskim kontynencie. W żadnym razie nie powinniśmy rozpatrywać zielonego wodoru jako czysto gospodarczego projektu. To wielki polityczny projekt i bardzo poważny instrument europejskiej integracji Ukrainy. Eksportem zielonego wodoru zwiążemy gospodarki Ukrainy i UE nierozerwalnym węzłem” – opisywał.

Presję na kurs w stronę wodoru wywiera na Ukrainę Bank Światowy. Ukraiński operator gazociągów spółka Operator GTS Ukrainy poinformował niedawno o propozycji nie do odrzucenia – Bank Światowy uzależnił udzielenie kredytu na modernizację firmy od dostosowania sieci przesyłowej do transportu wodoru.

Proces trudny, długi i drogi

Według wyliczeń Narodowej Akademii Nauk Ukrainy możliwości naszego sąsiada w zakresie wytwarzania „zielonego” wodoru to 505,1 mld m3 rocznie. Największy potencjał zgodnie z tymi szacunkami ma położony na wschodzie kraju obwód dniepropietrowski z 24,7 mld m3 oraz nadmorskie obwody odeski z 22,2 mld m3 i chersoński z 22 mld m3 wodoru rocznie.

Przejście Ukrainy na wodór nie będzie jednak procesem łatwym ani szybkim.

„Zielony wodór jest na całym świecie rozpatrywany jako kluczowy element „zielonej transformacji”. „Zielona transformacja”- to przejście od takich źródeł energii jak węgiel czy gaz ziemny do źródeł odnawialnych. Na to Ukraina potrzebuje wiele czasu. „Zielona transformacja” może trwać 25 lat i potrzebuje inwestycji rzędu przynajmniej 100 mld dolarów” – oceniał szef państwowego koncernu gazowego Naftohaz Ukrainy Jurij Witrenko.

Na przeszkodzie zakrojonym na szeroką skalę planom stanąć może prozaiczna przeszkoda – brak wody.

W dodatku na przeszkodzie zakrojonym na szeroką skalę planom stanąć może prozaiczna przeszkoda – brak wody.

Jak wynika z wyliczeń przygotowanych przez ukraińską akademię nauk aż 288 mld m3 wodoru miałoby pochodzić z zasobów słodkowodnych. To przy szacunkowym zużyciu rzędu 1,5-2 litry wody do wytworzenia metra sześciennego wodoru daje wielkość od 432 do 576 mln m3 słodkiej wody rocznie zabieranej z ukraińskiego ekosystemu.

Tymczasem już w 2019 r. Ukraina zajmowała odległe 111. miejsce w światowym rankingu posiadaczy zasobów słodkiej wody, w którym uwzględniono 195 państw a zasoby rzędu 1,2 tys. m3 rocznie na mieszkańca były znacznie niższe od 1,7 tys. m3 światowej normy.

W najbliższych 10-15 latach Ukraina może doświadczyć ostrego deficytu wody, kiedy ludność będzie konkurować o zasoby wodne z rolnictwem i przemysłem – komentowała sytuację była szefowa Państwowej Agencji Zasobów Wodnych Ukrainy Iryna Owczarenko.

W Instytucie Problemów Wodnych i Melioracji Narodowej Akademii Rolnej Ukrainy już kilka lat temu zwracano uwagę na postępujące zmniejszanie zasobów wodnych.

Wzrost średniorocznych temperatur automatycznie wywołuje wzrost parowania wody ze zbiorników wodnych, co prowadzi nie tylko do wysychania niewielkich rzek, ale i do zmniejszenia uzupełnienia wód gruntowych. Efekt w postaci wysychania studni obserwowany jest już w obwodach rówieńskim i żytomierskim położonych na obszarach podmokłego dotychczas ukraińskiego Polesia. Wody brakowało w południowych obwodach odeskim, mikołajowskim i chersońskim a także w przemysłowych dniepropietrowskim i zaporoskim. Na skutek zmian klimatycznych poziom spływu małych i średnich rzek zmniejszył się na południu Ukrainy o 20 do 50 proc. a na północy kraju od 10 do 20 proc. Na Dnieprze spadek przepływu sięgnął w 2017 r. 11 mld m3 – informowali naukowcy.

W dodatku to, co jeszcze zostało coraz trudniej nazwać wodą. „Koncentracja toksycznych związków w ukraińskich rzekach 30-40 razy przekracza graniczne dopuszczalne normy. Przez to, zgodnie z prognozami Instytutu Problemów Wodnych i Melioracji już do 2050 r. Ukraina będzie zmuszona importować wodę pitną” – powiadamiał wiosną tego roku szef Państwowej Inspekcji Ekologicznej Andrij Malowannyj.

Omijając Polskę

Ukraina, jeśli rzeczywiście jej plany związane z wodorem wypalą, mogłaby stać się głównym ośrodkiem energetycznym Trójmorza, budując gospodarczą siłę regionu. Równocześnie, w oparciu o wodór, mogłaby odbudowywać własny przemysł. W Kijowie mają jednak najwyraźniej inne zamiary i władze ukraińskie zadowolą się rolą surowcowego zaplecza gospodarki niemieckiej.

Ukraina w relacjach z RFN mogłaby zająć miejsce, jakie teraz zajmuje Rosja, jeśli chodzi o dostawy gazu – komentował Dmytro Kuleba.

Ukraina w relacjach z RFN mogłaby zająć miejsce, jakie teraz zajmuje Rosja, jeśli chodzi o dostawy gazu.

NAK Naftohaz Ukrainy i niemiecki gazowy pośrednik spółka RWE Supply & Trading podpisały w sierpniu tego roku memorandum w sprawie współpracy w dziedzinie „zielonego wodoru”. Obydwie firmy porozumiały się w sprawie „przeanalizowania możliwości współpracy, opłacalnej dla obu stron, w zakresie stworzenia pełnego łańcucha wartości „zielonego” wodoru i jego pochodnych, takich jak amoniak”. W szczególności chodzi o rozwój projektów wytwarzania i przechowywania zielonego wodoru i amoniaku na Ukrainie i ich eksportu do Niemiec – informowała w komunikacie ukraińska spółka.

W oparciu o ukraińskie zasoby, Niemcy mogą realizować swoją inicjatywę H2Global, w ramach której niemiecki rząd zapowiedział plany wspierania importu do Niemiec “zielonego” wodoru wytwarzanego poza obszarem Unii Europejskiej.

Naftohaz Ukrainy i RWE porozumiały się też w sprawie współpracy w zakresie możliwego wykorzystania kanałów niemieckiej firmy do sprzedaży ukraińskiego wodoru na rynkach europejskich.

Oprócz tego przedstawiono koncepcję wspólnego wytwarzania amoniaku, który miałby podobnie jak wodór trafiać na rynek niemiecki.

Naftohaz i RWE chcą generować wodór przetwarzany następnie w amoniak, korzystając z elektrowni wiatrowych i wody morskiej. A produkować amoniak miałoby jedno z największych na Ukrainie przedsiębiorstw chemicznych – Odeski Zakład Przyportowy (OPZ).

“Region czarnomorski na znaczny potencjał dla generacji wiatrowej. Rzecz w tym, że dla wytwarzania “zielonego” wodoru konieczne jest połączenie odnawialnej energii i wody, co umożliwi pracę aparatury do elektrolizy. Dlatego połączenie w tym celu wiatraków na szelfie z możliwością wykorzystania wody morskiej jest bardzo udanym pomysłem” – oceniał szef Naftohazu.

Dość zaskakujące jest w tym kontekście wpisanie w projekt Odeskiego Zakładu Przyportowego – od lat szykowanego do prywatyzacji. Jeśli prywatyzacja w końcu zostanie przeprowadzona ani ukraiński rząd, ani Naftohaz Ukrainy nie będą mieć wpływu na decyzje biznesowe nowego właściciela. Warianty gwarantujące realizację planu to albo rezygnacja z prywatyzacji, albo takie „ustawienie” procedury prywatyzacyjnej, żeby OZP trafił w ręce Niemców.

We wrześniu operatorzy gazociągów z Ukrainy, Słowacji, Czech i Niemiec – niemiecka OGE, czeska NET4GAS, słowacka EUSTREAM i ukraińska Operator GTS Ukrainy przedstawili z kolei wspólną inicjatywę „Centralnoeuropejski Korytarz Wodorowy”. Zgodnie z założeniami tego projektu, omijając Polskę przez terytoria Słowacji i Czech, w 2030 r. miałoby płynąć znad Dniepru do Niemiec 120 GWh wodoru dziennie.

Michał Kozak