Ceny ETS w całej Europie rosną. Handlowcy zakładają, że wytwórcy energii wrócą do spalania tańszego węgla zamiast drogiego gazu ziemnego.
Benchmarkowe kontrakty terminowe na emisję dwutlenku węgla w Unii Europejskiej wzrosły w tym tygodniu o prawie 6 proc. To największy tygodniowy wzrost od początku roku. Wprowadzenie do atmosfery 1 tony dwutlenku węgla kosztuje blisko 100 dolarów.
Cenę podbiły rosnące koszty gazu, co sprawia, że producentom bardziej opłaca się wytwarzać energię z bardziej zanieczyszczonego węgla. Przekłada się to na wzrost popytu na uprawnienia do emisji na rynku, na którym podaż jest dokładnie kontrolowana przez władze UE.
Mimo łagodnej zimy w Europie i ograniczonej z tego powodu konsumpcji, rynek obawia się gwałtownego wzrostu cen błękitnego paliwa po ewentualnej inwazji rosyjskich wojsk na Ukrainę. Może to również odciąć Europę od kluczowych dostaw węgla, uważa Marcus Ferdinand, menedżer zajmujący się energią i emisjami w Europie w Thema Consulting Group.
Szok na brytyjskim rynku
Ceny pozwoleń na emisję w Wielkiej Brytanii wzrosły w piątek do rekordowego poziomu 85,25 funtów za tonę, czyli ponad 100 euro. Rząd postanowił nie interweniować na rynku, co jedynie przyspieszyło piątkowy rajd.
Traderzy zakładają dalszy wzrost cen emisji dwutlenku węgla. W poniedziałek Intercontinental Exchange opublikuje kontrakt oparty na globalnym indeksie kontraktów terminowych na emisję dwutlenku węgla. W ten sposób inwestorzy zyskają dostęp do instrumentów opartych na globalnej cenie emisji dwutlenku węgla i zabezpieczenie ich poprzez agregację kosztów CO2 w Wielkiej Brytanii, Europie, Kalifornii i wschodnich Stanach Zjednoczonych. Cena indeksu wzrosła ponad dwukrotnie w ciągu ostatniego roku.
Piątek upłynął pod znakiem rosnących cen energii - niemieckie i francuskie kontrakty na następny rok zwyżkowały dziewiąty dzień z rzędu. Przyszłoroczne kontrakty na energię elektryczną podrożały aż o 2,5 proc. do 145 euro za megawatogodzinę, a francuskie o 2,2 proc. do 155,05 euro.