Rząd do końca roku planuje odejść od rosyjskich węglowodorów i węgla. Wzywa też Unię Europejską przynajmniej do opodatkowania tych, którzy nadal będą korzystać z surowców ze Wschodu.
Zgodnie z zaprezentowanym wczoraj przez premiera Mateusza Morawieckiego planem najszybciej dojdzie do wstrzymania z Rosji dostaw węgla. Szef rządu liczy, że ustawę uda się wdrożyć najpóźniej do maja. Zaczęłaby obowiązywać praktycznie od razu. To możliwe dzięki niedużemu wolumenowi importu – jak podawała na konferencji minister klimatu i środowiska Anna Moskwa, to zaledwie 8 mln ton przy ok. 50 mln ton polskiego wydobycia. Lukę wypełnić ma surowiec z alternatywnych źródeł, m.in. z Australii, RPA czy Kanady.
Nieco więcej czasu rząd daje sobie na rezygnację z rosyjskich dostaw gazu oraz ropy – do końca roku. Kończy się wówczas kontrakt jamalski, a Polska w obecnej sytuacji wyklucza doraźne zakupy wschodniego surowca na rynku spotowym (giełdzie). Nieco inaczej wygląda kwestia ropy. Według wyliczeń Polskiego Instytutu Ekonomicznego udział rosyjskiej ropy na polskim rynku wynosi ok. 63 proc., a dodatkowym utrudnieniem może być fakt, że Orlen ma kontrakt na ropę ze Wschodu obowiązujący w kolejnych latach. Jednak premier i prezes Orlenu uważają, że rezygnacja z tego kierunku jest możliwa (na rzecz dostaw z Arabii Saudyjskiej, innych państw Bliskiego Wschodu i Afryki). – Jesteśmy gotowi na każdy scenariusz. Są zapisy w umowie, które również dają nam pewne możliwości – mówił Daniel Obajtek.
Polska odsłona „karnego cła”
Premier Morawiecki skonstatował, że mimo wysiłków Warszawy w UE nie udało się przeforsować postulatów sankcji energetycznych przeciwko Rosji, na czele z embargiem wobec dostaw gazu, ropy i węgla. Jako głównego hamulcowego w tej sprawie wskazał Niemcy. Szef rządu zaapelował do krajów członkowskich, by same na wzór Polski ograniczały swoją zależność od surowców ze Wschodu. I przedstawił nową propozycję: specjalnego podatku od rosyjskich węglowodorów. Jego główną rolą miałoby być wyrównywanie warunków konkurencji w czasie, gdy liczne kraje unijne podejmują wysiłki, by zderusyfikować swoją energetykę.
– Będę prowadził działania dyplomatyczne, aby nakłonić Komisję Europejską i naszych partnerów, ponieważ tylko wtedy będzie wyrównanie zasad gry na jednolitym rynku europejskim. I mam nadzieję, że KE to zrozumie. Albo będzie w krótkim czasie odejście od surowców przedstawione przez wszystkich, albo muszą być przedstawione plany, w jaki sposób inne gospodarki będą mogły się bronić przed nieuczciwą konkurencją na jednolitym rynku – mówił premier.
To nowe ujęcie dyskutowanego już w unijnych kuluarach pomysłu „karnego cła” na dostawy nośników energii ze Wschodu. Jego zwolennicy argumentują, że środek ten mógłby w znacznej mierze ograniczyć zyski Moskwy z eksportu surowców, które stanowią jedno z głównych źródeł dochodów rosyjskiego budżetu i umożliwiają finansowanie działań wojennych. Jak ocenia Lauri Myllyvirta z Centrum Badań nad Energią i Czystym Powietrzem, za tym rozwiązaniem opowiada się coraz więcej stolic, choć nie zostały do tej pory sformułowane w oficjalną propozycję. O tym, że unijna dyskusja skręca w stronę „specjalnego podatku” od rosyjskiego importu, mówił też DGP Ben McWilliams z Instytutu Bruegla.
Rządzący, choć nie wprost, dali do zrozumienia, że w krótkiej perspektywie pozyskanie surowców z innych kierunków może powodować podwyżki. – Na dziś nikt nie jest w stanie w odpowiedzialny sposób powiedzieć, jak te ceny będą się kształtować – mówiła Anna Moskwa. Zakładają jednak spadek cen w średnim i dłuższym okresie. – Mam nadzieję, że ten średni i dłuższy okres przyjdzie wcześniej, niż się spodziewamy – podkreślił Mateusz Morawiecki.
Nowa wizja dla energetyki
Wojna i związane z nią zmiany na rynkach surowcowych nie pozostają bez wpływu na polską strategię transformacji energetycznej. We wtorek rząd przyjął założenia aktualizacji Polityki Energetycznej Polski do 2040 r. (PEP2040). Dokument stawia m.in. na przyspieszenie rozwoju źródeł odnawialnych jako narzędzia wspierającego niezależność i suwerenność Polski. „W perspektywie 2040 r. dążyć się będzie do tego, aby około połowa produkcji energii elektrycznej pochodziła z odnawialnych źródeł. Obok dalszego rozwoju mocy wiatrowych i słonecznych, zintensyfikowane będą działania mające na celu rozwój wykorzystania OZE niezależnych od warunków atmosferycznych, czyli wykorzystujących energię wody, biomasy, biogazu, czy ciepła ziemi” – czytamy w założeniach do zmian w PEP2040. Dotychczasowy cel OZE w elektroenergetyce wynosił niespełna 40 proc.
Drugim filarem odświeżonej strategii jest poprawa efektywności energetycznej, na czele z termomodernizacją budynków mieszkalnych. Wzrosnąć ma także ranga magazynowania energii – w tym na poziomie prosumentów – oraz inwestycji w sieci elektroenergetyczne, które mają pomóc zbilansować zależne od pogody źródła wiatrowe i słoneczne.
Zrewidowana ma zostać transformacyjna rola gazu, który ma być stopniowo zastępowany rozwiązaniami alternatywnymi: biometanem, wodorem, niskoemisyjnymi paliwami syntetycznymi czy energią elektryczną. Redukcji zużycia surowców kopalnych służyć ma też promocja pasażerskiej komunikacji zbiorowej czy kolejowego transportu towarowego. Dokument mówi też o możliwym „niewielkim spadku” tempa ograniczania wydobycia i wykorzystania węgla oraz analizie możliwości modernizacji wiekowych polskich bloków opartych na tym surowcu.
Równolegle rząd chce kontynuować wysiłki na rzecz dywersyfikacji dostaw węglowodorów. Polska liczy na rolę hubu dla nierosyjskiego gazu i ropy. I planuje m.in. przyspieszenie budowy pływającego terminalu LNG w Zatoce Gdańskiej, który ma zwiększyć polskie możliwości odbioru gazu skroplonego o kolejne 4,5 mld m sześc. Przepustowość istniejącego gazoportu w Świnoujściu wynosi obecnie 6 mld m sześc., a po kolejnym etapie rozbudowy ma przekroczyć 8 mld m sześc. Zaktualizowana polityka energetyczna ma też uwzględniać w większym stopniu małe reaktory jądrowe (SMR), choć, jak podkreślono, priorytetem pozostaje budowa dużych jednostek.
Zdaniem Pawła Czyżaka z think tanku Ember założenia dla odświeżonej PEP2040 „należy przyjąć z ostrożnym optymizmem”. Ekspert chwali zwłaszcza sygnalizowaną w dokumencie rewizję polskich planów gazowych. – Już w zeszłym roku alarmowaliśmy, że planowana przez rząd, największa w Unii Europejskiej, ekspansja energetyki gazowej, to poważne zagrożenie bezpieczeństwa energetycznego. Szkoda, że dopiero wojna uświadomiła rządzącym skalę problemu – mówi.
Jak dodaje Czyżak, dobrym kierunkiem jest też podnoszenie celów OZE, nacisk na efektywność energetyczną i rozwój magazynów. – Za deklaracjami muszą jednak stać konkretne działania, które rząd musi podjąć już dziś – odblokowanie energetyki wiatrowej na lądzie, sprawne przyłączanie nowych OZE do sieci i zatrzymanie negatywnych dla fotowoltaiki zmian w obszarze planowania przestrzennego – zaznacza.