Zwiń

Nie masz konta? Zarejestruj się

Putin współpracuje z Orbánem, ale na swoich warunkach

Dominik Héjj
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
EPA/PAP

Gazprom już zwiększył dostawy zakontraktowanego gazu. Nie jest jasne, w jakiej ilości i po jakiej cenie.

Kiedy 11 miesięcy temu szef MSZ Péter Szijjártó podpisywał 15-letnią umowę z Gazpromem na dostawy gazu, która opiewała na 4,5 mld m sześc. rocznie, węgierskie władze zapewniały, że za błękitne paliwo z Rosji Budapeszt płaci jedną piątą ceny rynkowej. Cena była ważna w kontekście kampanii wyborczej. Rząd przekonywał, że państwo węgierskie oszczędza miliardy euro na dostawach gazu, które może przeznaczyć na inne wydatki – np. podwyżki w budżetówce.

Ale już kilka dni po historycznym zwycięstwie Fidesz-KDNP w wyborach 3 kwietnia narracja zaczęła się zmieniać. Pojawiły się pogłoski, że gwarantowanych cen energii nie sposób będzie utrzymać na dotychczasowym poziomie, co znalazło odzwierciedlenie w zmianie od 1 sierpnia zasad dopłat. Centralny Urząd Statystyczny opublikował ceny, jakie Budapeszt płaci za gaz dopiero po wyborach. Wynikało z nich, że zamiast płacić najmniej, jest on liderem. Za surowiec więcej płaciła tylko Litwa, która prowadzi jednoznacznie antyputinowską politykę zagraniczną. W związku z zakręceniem kurka do Wilna obecnie najdroższy gaz jest na Węgrzech.

Ostatnie dostępne dane dotyczą maja, wynika z nich, że średnia cena na holenderskiej giełdzie TTF wynosiła 368,9 forintów za 1 m sześc. Tymczasem koszt importowanego gazu rosyjskiego wynosił ok. 475 forintów za 1 m sześć. Według projekcji analityków portalu G7 średnia cena tego gazu we wrześniu wyniesie prawie 621 forintów. Jeżeli na te ceny nałożymy nowy system finansowania gwarantowanych cen energii, to państwo będzie do gazu dla odbiorców indywidualnych dopłacać. Ile dokładnie? Tego nikt nie wie. W prasie branżowej pojawiają się rozważania dotyczące kosztów amerykańskiego gazu skroplonego LNG, który jest wielokrotnie tańszy od rosyjskiego, nawet jeśli doliczyć do niego koszt dostawy. Węgrzy, mając udziały w chorwackim przedsiębiorstwie INA, kontrolują pływający terminal LNG na wyspie Krk, w którym zakontraktowali zaledwie 1 mld m sześc. gazu rocznie. Co więcej, kiedy w Europie coraz więcej było mówione o konieczności przejścia na gaz skroplony, media prorządowe anonimowo rozpisywały się o szkodliwości dostaw tankowcami, które generują znaczne ilości dwutlenku węgla.

Magazyny na Węgrzech (stan na 15 sierpnia br.) mają trzecie najniższe (po Bułgarii i Łotwie) zapełnienie w UE. Wynosi ono 58,16 proc., co przekłada się na zapewnienie 33,64 proc. średniego zużycia gazu. Władze chwalą się jednak, że jeżeli ten parametr przyrównać do zużycia gazu w gospodarstwie domowym, to wynosi on ponad 82 proc.

Zgodnie z umową z Gazpromem na Węgry miesięcznie powinno płynąć średnio 375 mln m sześc. gazu. Tymczasem w ujęciu średnim od listopada jest to ok. 400 mln m sześc. – w grudniu było to np. tylko 111 mln m sześc. Viktor Orbán w lutym w Moskwie deklarował chęć nabycia 1 mld m sześc. gazu rocznie więcej – co w ujęciu miesięcznym daje ponad 83 mln m sześc. gazu. Potem wartość ta została obniżona w trakcie lipcowej wizyty Pétera Szijjártó na Kremlu do 700 mln m sześc., czyli ok. 58 mln m sześc. gazu miesięcznie. Wydaje się obecnie, że to ten wolumen płynie na Węgry – nikt jednak nie wie, w jakich cenach. Zagadką wciąż pozostaje, po co Orbán i Szijjártó prosili o zwiększenie gazu w Rosji, jeśli 500 mln m sześc. odsprzedadzą Serbii, o czym węgierski minister komunikował już dwa miesiące temu.

Rosja dzięki m.in. Węgrom ma wpływ na politykę UE. Przy każdej okazji Viktor Orbán przypomina, że Węgry nie poprą żadnych unijnych propozycji, które w jakikolwiek sposób wpłynęłyby na utrudnienie czy uniemożliwienie dostaw gazu rosyjskiego. Kiedy w przestrzeni publicznej wzrosła świadomość, że Węgry mogą płacić za gaz o wiele więcej, niż zakładano, MSZ podaje, że nie jest ważne, ile on kosztuje, ale że uda się go pozyskać przed zimą, zapewniając ciepło rodzinom oraz ciągłość pracy przemysłu.

Jakub Wiech z portalu Energetyka24.pl wskazuje, iż taka węgiersko-rosyjska współpraca wpisuje się w plan Rosji stawiającej na podziały w UE. Rosjanie zrobią wszystko, żeby Europejczycy złamali się pod naporem presji energetycznej – Moskwa będzie dążyć do zluzowania sankcji, unijnych sporów wewnętrznych czy nawet takich decyzji jak uruchomienie Nord Stream 2. ©℗