Skoordynowane „opodatkowanie” zysków ma powstrzymać falę krajowych interwencji, która uderza w spójność UE. Największe środki na dopłaty dla odbiorców zbiorą Francja i Niemcy.
Proponowany przez Komisję Europejską mechanizm interwencji zakłada ograniczenie zysków tych wytwórców, którzy w największym stopniu bogacą się na kryzysie. Chodzi o operatorów, którzy sprzedają energię w rekordowo wysokich cenach – wywindowanych przede wszystkim przez jednostki gazowe – nie ponosząc przy tym nadzwyczajnych kosztów zakupu surowców. Bruksela chce, żeby „nadprogramowe” zyski elektrowni jądrowych, opalanych łatwo dostępnym węglem brunatnym i korzystających z odnawialnych źródeł energii, zostały skierowane do grup najbardziej dotkniętych kryzysem: odbiorców indywidualnych oraz przedsiębiorstw z branż energochłonnych.
Uchwalenie mechanizmów redystrybucji na rynku energii
Tylko koordynacja. Zarówno pobranie pieniędzy od spółek energetycznych, jak i ich zagospodarowanie ma leżeć po stronie instytucji krajowych. Realizacja interwencji środkami unijnymi – np. poprzez stworzenie specjalnego funduszu – jako forma podatku musiałaby uzyskać nie tylko jednomyślną zgodę „27”, lecz także akceptację parlamentów narodowych. KE, której zależy na pilnym uchwaleniu mechanizmów redystrybucji na rynku energii, przygotowała więc projekt w taki sposób, żeby umożliwić przyjęcie go przez przyspieszoną procedurę legislacyjną, wymagającą jedynie zgody większości kwalifikowanej stolic. De facto zamiast scentralizowanego unijnego programu dostajemy w rezultacie swoiste narzędzie koordynacyjne dla polityk krajowych.
Przychody producentów, które przekraczają 180 euro za wyprodukowaną megawatogodzinę, mają być pobierane przez państwa, w których producent prowadzi swoją działalność. Według wyliczeń KE we wszystkich 27 krajach członkowskich łącznie powinno dać to 117 mld euro. Do tego ma dojść „opłata solidarnościowa” od przedsiębiorstw działających w sektorach: ropy naftowej, gazu, węgla kamiennego oraz w sektorze rafineryjnym, która miałaby być naliczana od nadwyżki zysków przedsiębiorstw (w stosunku do średniej z trzech lat) osiągniętych w 2022 r. Do jej uiszczania byłyby zobowiązane te firmy paliwowe, których zysk będzie o co najmniej 20 proc. wyższy od średniego zysku z ostatnich trzech lat. Rozwiązanie to – według założeń KE – ma przynieść 25 mld euro.
Pobór zarówno nadmiarowych zysków elektrowni
Miliardy od firm. Pierwszych wyliczeń na temat potencjału zaproponowanego przez Brukselę mechanizmu cenowego dla Polski dokonał w zeszłym tygodniu rządowy Polski Instytut Ekonomiczny. PIE stwierdził, że zaprojektowany przez Komisję mechanizm cen maksymalnych objąłby jednostki odpowiedzialne za wyprodukowanie niemal połowy tegorocznej produkcji energii. Operując jeszcze na bazie wcześniejszego kształtu limitu cenowego – który zakładał pułap 200 euro, a nie 180 euro za megawatogodzinę – instytut oszacował, że w tym roku dochody krajowych wytwórców osiągnięte za sprawą stawek powyżej 200 euro wyniosły ok. 1,2 mld euro. To stosunkowo niewiele w porównaniu z szacunkami dla Niemiec i Francji, w przypadku których regulacja miały przynieść odpowiednio 19,5 i 26,5 mld euro.
Choć to państwa i ich organy skarbowe będą odpowiedzialne za pobór zarówno nadmiarowych zysków elektrowni niekorzystających z gazu, jak i przedsiębiorstw paliwowych, to całą „27” obowiązuje przeznaczanie tych środków na rzecz gospodarstw domowych i energochłonnych gałęzi przemysłu.
Pobieranie nadwyżek zysków? Od kiedy
Bez sprzeciwu. Kiedy nowe przepisy zaczną obowiązywać? Wszystko będzie zależało od tempa prac „27” – propozycja Komisji będzie musiała bowiem zostać zaakceptowana przez ministrów państw członkowskich wspomnianą już większością kwalifikowaną. Według informacji DGP Bruksela nie spodziewa się przeszkód w implementacji tych rozwiązań, a większość krajów wyraziła chęć szybkiego wdrożenia nowego prawa.
– Każdy kraj czeka dziś właściwie na jakąkolwiek możliwość przekierowania środków na rzecz tych, którzy najmocniej odczuwają skutki obecnego kryzysu, więc na razie nie ma poważniejszych sygnałów sprzeciwu – mówi nam jeden z unijnych dyplomatów. Najbliższą okazją do przyjęcia tych dwóch propozycji będzie nadzwyczajne posiedzenie ministrów ds. energii, które jest zaplanowane na 30 września w Brukseli.
Od kiedy producenci energii mogą się spodziewać pobierania nadwyżek zysków? Opłata od nadmiarowych powyżej 180 euro za megawatogodzinę ma być rozwiązaniem krótkoterminowym i obowiązywać – według propozycji Brukseli – „przynajmniej” od 1 grudnia tego roku do 31 marca 2023 r. Dłużej – przez rok od wejścia w życie – ma obowiązywać opłata solidarnościowa dla sektora paliwowego. Oba rozwiązania mają zostać poddane ewaluacji przez Komisję – do końca lutego przyszłego roku – jeśli chodzi o zyski od producentów niekorzystających z gazu, a biorąc pod uwagę opłatę solidarnościową do połowy października przyszłego roku.
Najważniejsze jest oszczędzanie energii
Od komentowania unijnych planów oraz określania ich kosztów uchylają się jak na razie największe polskie spółki energetyczne, powołując się na nieostateczny wciąż kształt przedstawionych dotąd propozycji. Zapewniają, że dostosują się do przyjętych ostatecznie przepisów, choć nieoficjalnie słyszymy także sugestie, że redystrybucyjna ofensywa Unii może się odbić na planach transformacyjnych.
Od Grupy Tauron otrzymaliśmy odpowiedź, że pozytywnie ocenia ona „wszelkie propozycje i działania mające na celu propagowanie oszczędzania zużycia energii elektrycznej”. Chodzi o zapowiedziane przez KE nowe cele w zakresie oszczędzania energii. Zgodnie z nimi państwa miałyby zostać zobligowane do ograniczenia zużycia o co najmniej 5 proc. w godzinach szczytowego zapotrzebowania, co – według Komisji – ma przełożyć się na obniżenie zużycia gazu ziemnego w UE o ok. 1,2 mld m sześc. Bruksela proponuje też, by w całym okresie do marca przyszłego roku rządy dążyły do oszczędności prądu na poziomie co najmniej 10 proc.
Zdaniem Bena McWilliamsa z brukselskiego Instytutu Bruegla to właśnie ten element unijnych propozycji jest najbardziej kluczowy z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego Wspólnoty w sezonie zimowym. – To najważniejszy cel każdej właściwie zaprojektowanej interwencji w rynek: dążenie do zbilansowania popytu i podaży. Europa zgodziła się już na cele ograniczania zużycia gazu, ale rynek energii elektrycznej nadal pozostaje słabym ogniwem i oszczędności na nim są bardzo pożądane – przekonuje.
Jak ocenia McWilliams, mechanizm cenowy zaproponowany przez Brukselę jest „najlepszym ze złych rozwiązań”. – Jednocześnie jest ono konieczne w obecnych warunkach politycznych – zaznacza. Za korzystny ekspert uznaje scenariusz, w którym w całej UE obowiązywałaby jednolita polityka w tym zakresie. – Gdyby wszystkie kraje weszły na ścieżkę daleko idącej regulacji cen, tak jak stało się to w przypadku Hiszpanii czy Portugalii, zachowanie spójności rynku europejskiego byłoby ogromnym wyzwaniem – mówi DGP. ©℗