Zwiń

Nie masz konta? Zarejestruj się

Niemcy gotowi na zimę? Magazyny gazu już prawie pełne

Maciej Miłosz
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Niemcy gaz Niemcy gazociąg
Ponad 91 proc. – tyle 24 września wynosił stopień zapełnienia magazynów gazowych za Odrą i było to o ok. 5 pkt proc. więcej niż średnia z pięciu ubiegłych lat dla tego dnia.
ShutterStock

Pod koniec przyszłego tygodnia magazyny gazu za Odrą będą zapełnione w ok. 95 proc.

Ponad 91 proc. – tyle 24 września wynosił stopień zapełnienia magazynów gazowych za Odrą i było to o ok. 5 pkt proc. więcej niż średnia z pięciu ubiegłych lat dla tego dnia. Jest duża szansa, że pod koniec przyszłego tygodnia będzie to ok. 95 proc. Już teraz jest to więcej, niż przewidują wprowadzone w tym roku unijne regulacje mówiące, że 1 listopada magazyny powinny być zapełnione w co najmniej 80 proc. (od przyszłego roku będzie to nawet 90 proc.). Biorąc pod uwagę, że w ostatnich tygodniach popyt na ten surowiec był mniejszy o kilka–kilkanaście procent niż jeszcze rok temu, można założyć, że gaz w magazynach pokrywa ok. 25 proc. przyszłorocznego zużycia, którego szczyt przypada na początek roku kalendarzowego. W ostatnich tygodniach Niemcom udaje się magazynować gaz nawet mimo tego, że od początku września Rosjanie zupełnie wstrzymali przesyłanie go gazociągiem Nord Stream 1, który w sierpniu wykorzystywał jeszcze 20 proc. swoich możliwości.

Jest to możliwe m.in. dzięki znacznemu zwiększeniu dostaw z Norwegii, która obecnie odpowiada za ok. 30 proc. gazu importowanego do Niemiec. Ale nasi sąsiedzi szukają źródeł dostaw również na Bliskim Wschodzie, gdzie właśnie kończy wizytę kanclerz Olaf Scholz. I tak w Zjednoczonych Emiratach Arabskich politycy podpisali umowę m.in. na dostawę skroplonego gazu (pierwsza jeszcze w tym roku), podobne tematy były poruszane w Arabii Saudyjskiej, choć Scholz podkreślał, że w rozmowie z księciem Muhammadem ibn Salmanem poruszał też kwestie praw człowieka.

Poza szukaniem nowych krajów dostawców i stawiania na oszczędności, Niemcy rozbudowują także swoje możliwości regazyfikacji skroplonego gazu. Dwa pływające terminale (FSRU) mają powstać w Wilhelmshaven i Brunsbüttel. – Te jednostki są już wyczarterowane przez rząd i mają zostać podłączone do systemu z końcem tego roku, czyli będą mogły pomóc w imporcie gazu spoza Rosji w nadchodzącym sezonie grzewczym. Choć nie na jego początku, a raczej w środku. W Wilhelmshaven trzeba wybudować 30-kilometrowy gazociąg łączący planowany gazoport z siecią przesyłową – wyjaśniał niedawno na łamach DGP Michał Kędzierski, analityk specjalizujący się w niemieckim rynku energetycznym w Ośrodku Studiów Wschodnich. Budowa tego łącznika jest już w toku, a wszelkie wymagane pozwolenia udało się pozyskać w niespotykanie krótkim dla tego typu przedsięwzięć czasie.

Stojąc w obliczu odcięcia dostaw gazu, Niemcy nie bali się także pomagać prywatnym firmom. Najbardziej spektakularne jest upaństwowienie koncernu Uniper, który jeszcze w ubiegłym roku zapewniał prawie 40 proc. niemieckiego importu gazu. W ostatnich miesiącach firma stanęła na skraju bankructwa z powodu radykalnego wzrostu ceny rosyjskiego surowca i obowiązku dostarczania gazu klientom po cenach wcześniej zakontraktowanych, które były niższe niż te, w jakich koncern kupował gaz. Koszt tej pomocy jest szacowany na ok. 30 mld euro.

– Jeśli przy oszczędzaniu wszystko pójdzie dobrze i będziemy mieli szczęście z pogodą, to mamy szansę na dobre przejście przez zimę – zapowiedział tydzień temu Robert Habeck, minister gospodarki. I choć po tej wypowiedzi polityk Zielonych został mocno skrytykowany przez opozycyjną chadecję, jest to znak, że przewidywania gazowe na zimę są teraz bardziej optymistyczne niż kilka miesięcy temu.