Państwa unijne będą dążyć do przeznaczania 3 proc. PKB na badania i rozwój, a innowacje mają uczynić Europę konkurencyjną. Wciąż jednak nie wiadomo, skąd wziąć na to pieniądze.
Choć czwartkowo-piątkowy szczyt Unii Europejskiej zdominowały dyskusje na temat zakazu sprzedaży samochodów spalinowych, liderom udało się zainicjować rozmowę o zielonej transformacji przemysłu, która ma być wspólną odpowiedzią na podobne plany USA. To dalszy ciąg debat nad przedstawionym w połowie marca przez Komisję Europejską projektem przepisów o bezemisyjnym przemyśle i surowcach krytycznych, które mają się stać kamieniem węgielnym zielonej transformacji europejskiej gospodarki. Żadnych decyzji na razie jednak nie podjęto.
Zgodnie z założeniami Brukseli do 2030 r. UE powinna w 40 proc. zaspokajać swoje potrzeby w zakresie czystych, bezemisyjnych technologii. Jak to zrobić? Przede wszystkim zwiększając inwestycje oraz nakłady na badania i rozwój. Liderzy zadeklarowali, że zwiększą te ostatnie do poziomu 3 proc. PKB. Dziś państwa unijne wydają średnio 2,3 proc. PKB na ten cel, a luka inwestycyjna w tym zakresie staje się źródłem coraz większej przewagi amerykańskich technologii. O potrzebie zasypania tej luki mówiła w niedawnej rozmowie z DGP wiceprezes Europejskiego Banku Inwestycyjnego Teresa Czerwińska, jednak dwudniowy szczyt nie przyniósł pomysłów, w jaki sposób miałoby do tego dojść na poziomie krajowym albo europejskim.
Szefowa KE Ursula von der Leyen po zakończeniu szczytu wspomniała jedynie o inicjatywie szwedzkiego przewodnictwa, dotyczącej „przedyskutowania tego, jak szybciej i efektywniej inwestować w badania i rozwój”. Podobnie mgliście brzmią ustalenia szczytu dotyczące finansowania zielonej transformacji w przemyśle.
Jeszcze przed ubiegłotygodniowymi rozmowami dość wyraźnie ścierały się stanowiska Berlina i Paryża. Zgodnie z tym pierwszym transformacja europejskiego przemysłu powinna się odbywać na podstawie istniejących instrumentów budżetowych oraz przede wszystkim pieniądzy krajowych. Paryż z kolei postulował o uruchomienie nowych źródeł finansowania z uwagi na to, że wieloletni budżet obowiązujący do 2027 r. został zaprojektowany w zupełnie innej sytuacji, jeszcze przed pandemią koronawirusa i rosyjską inwazją na Ukrainę.
Po dwóch dniach debat w Brukseli unijni liderzy nie rozstrzygnęli jednak, w jakim kierunku będzie zmierzało finansowanie zielonej transformacji. Z jednej strony w sektorach strategicznych pieniądze mają być wykorzystywane w sposób bardziej elastyczny, co realizuje choćby niemieckie postulaty luzowania reguł pomocy publicznej i uelastyczniania sposobów wydatkowania środków z unijnego budżetu. Z drugiej strony nie powinny na tym ucierpieć tradycyjne cele, choćby polityka spójności. Nowe pieniądze mogą się pojawić najwcześniej jesienią, ponieważ dopiero latem Komisja zamierza przedstawić projekt nowego Europejskiego Funduszu na rzecz Suwerenności, który ma sprzyjać rozwojowi bezemisyjnego, samowystarczalnego europejskiego przemysłu i wspierać zielone inwestycje strategiczne.
Wymienione pomysły mają być uzupełnione poprzez pogłębienie unii rynków kapitałowych i dokończenie tworzonej od lat w strefie euro unii bankowej, aby szybciej i efektywniej pozyskiwać pieniądze na rynkach, które mogą finansować prywatne inwestycje. Jak podkreślają przedstawiciele unijnych instytucji i politycy, zielona transformacja nie będzie miała szans powodzenia, jeżeli oprzeć ją jedynie na pieniądzach publicznych. Te ostatnie mają być przeznaczane głównie na duże inwestycje infrastrukturalne. Teraz KE, Parlament Europejski i państwa członkowskie będą wykuwać ostateczny kształt przepisów o bezemisyjnym przemyśle i surowcach krytycznych. Kolejna tura rozmów w gronie unijnych liderów jest zaplanowana dopiero na czerwcowy szczyt. Przed nim KE ma przedstawić sprawozdanie z postępów prac, któremu najpewniej będzie towarzyszyć zapowiadany wcześniej przegląd wieloletniego budżetu. ©℗