Zwiń

Nie masz konta? Zarejestruj się

Wojna wojną, inwestować trzeba

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty
Orlen
Materiały prasowe

Wojna w Ukrainie będzie dalej destabilizować światowe rynki i wpływać na kondycję gospodarek. Także Polska odczuwa niestabilność geopolityczną. Orlen sygnalizuje, że drugi kwartał nie będzie dla grupy już tak dobry jak pierwszy. Mimo to spółka nie zmienia planu wydatków inwestycyjnych, które w tym roku określiła na około 36 mld zł. 

Orlen wypracował w pierwszym kwartale przychody na poziomie 110,3 mld zł, podczas gdy rok wcześniej było to 45,4 mld zł. Wynik EBITDA Lifo wzrósł do 17,2 mld zł z 2,8 mld zł, a wynik netto do 9,2 mld zł z 2,8 mld zł. Tak istotny wzrost był efektem konsolidacji Lotosu i PGNiG.

Przedstawiciele spółki zapowiadają, że drugi kwartał rysuje się zdecydowanie gorzej od pierwszego. Spodziewany jest spadek wyników w segmencie rafineryjnym, niższe marże będą wynikiem m.in. niskich marż na oleju napędowym i niższych wolumenów sprzedaży. Grupa zakłada, że wykorzystanie mocy rafinerii w drugim kwartale wyniesie około 90 proc.

Bardzo słabo wygląda sytuacja w petrochemii, która osiągnęła w pierwszych trzech miesiącach roku bardzo słaby wynik, EBITDA Lifo wyniosła niecałe 100 mln zł. – Tu gorzej już być nie może. Modelowe marże zaczęły się odbijać ze względu na tańszy wsad, niższe ceny ropy powodują, że produkcja jest już bardziej opłacalna. Zakładamy, że druga połowa roku powinna być lepsza, że gospodarka światowa ruszy do przodu, w tym Chiny – mówił podczas konferencji wynikowej Konrad Włodarczyk z relacji inwestorskich Orlenu.

Także detal powinien pokazać w drugim i trzecim kwartale w miarę dobre wyniki, bo jest to sezonowo najlepszy czas dla tego segmentu. Inaczej będzie zapewne w przypadku energetyki, która w pierwszym kwartale, przypadającym w dużej mierze na czas zimy, wygenerowała – jak informują przedstawiciele Orlenu - nadzwyczaj dobry wynik. W segmencie wydobywczym, ze względu na słabsze otoczenie makroekonomiczne i spadek cen węglowodorów, perspektywy na drugi kwartał są słabsze. 

Grupa zakłada, że w tym roku ropa Brent będzie kosztować 85-95 dol. za baryłkę, gaz około 200 zł za MWh, a energia elektryczna około 500 zł za MWh. Spółka ocenia, że trwająca wojna w Ukrainie będzie w dalszym ciągu wpływać na sytuację makroekonomiczną w kraju i na świecie, przekładając się kondycję gospodarek i wpływając na zmienność cen surowców i produktów. 

Transformacja w toku

Słabsze otoczenie makroekonomiczne w kolejnych okresach nie przełoży się na plan inwestycyjny grupy. – Taka sytuacja na rynku była spodziewana, program inwestycyjny zakładał stabilizację sytuacji finansowej. Nie spodziewamy się głębszych rewizji programu inwestycyjnego – mówił Włodarczyk.

Spółka inwestuje w energetykę gazową, odnawialne źródła energii i SMR-y. Do końca tej dekady nakłady na inwestycje wyniosą w sumie około 320 mld zł, z czego ok. 40 proc., czyli 120 mld zł, trafi na projekty zielone, w tym energetykę wiatrową na morzu i lądzie, fotowoltaikę, biogaz i biometan, biopaliwa, elektromobilność oraz zielony wodór. 

Tegoroczny CAPEX wyniesie 36 mld zł. W pierwszym kwartale wydatki wyniosły 5,3 mld zł.

Dostawy surowców bez zakłóceń

Po przeprowadzonych fuzjach zintegrowany został segment wydobywczy w ramach grupy. Z własnego wydobycia pochodzi obecnie 45 proc. krajowego zapotrzebowania na gaz. – Jesteśmy w pierwszej dziesiątce firm działających na norweskim szelfie kontynentalnym – powiedział Włodarczyk. Firma sprowadza gaz do Polski w postali LNG (m.in. z Kataru i USA) poprzez terminal w Świnoujściu, a także z Litwy, gdzie zarezerwowała część mocy terminalu w Kłajpedzie. Sprowadza też gaz z Norweskiego Szelfu Kontynentalnego gazociągiem Baltic Pipe. Część surowca pochodzi również z wydobycia krajowego.   

Obecnie dostawy ropy naftowej realizowane są drogą morską z obszarów Morza Północnego, Afryki Zachodniej, basenu Morza Śródziemnego, a także Zatoki Perskiej i Meksykańskiej. Surowiec arabski stanowi już 40 proc. przerobu ogółem. Zastąpił on w dużej mierze ropę rosyjską. 

Grupę obowiązuje jeszcze kontrakt z Rosnieftem na dostawy ropy do Czech w wolumenie 5 milionów ton rocznie, który wygasa w połowie 2025 roku. Obecnie rurociągi, które dostarczają ropę do Czech, są wyłączone z sankcji w związku z ograniczonymi możliwościami alternatywnych dostaw w tym regionie. Orlen podejmuje działania, by zwiększać import ropy do czeskich rafinerii z innych kierunków niż rosyjski. Rozmawia m.in. z czeskim rządem o modernizacji ropociągów TAL, IHL oraz Adria. 

Ukraina – ważny rynek

Przedstawiciele Orlenu dużą wagę przykładają do obecności Orlenu na rynku ukraińskim. Od początku wojny trwają dostawy produktów z Polski na Ukrainę. Pojawiły się w międzyczasie alternatywne kierunki dostaw do ogarniętego wojną kraju – m.in. z Rumunii oraz Turcji. Orlen chce utrzymać tam swoją pozycję. 

Obserwowane jest zjawisko napływu paliw rosyjskich na rynek ukraiński. Tamtejszy rząd stara się ten proceder eliminować. Jak informują przedstawiciele Orlenu, od ostatniej niedzieli obowiązkowy jest certyfikat pochodzenia dla każdego ładunku wjeżdżającego na teren tego kraju. Natomiast – jak zaznaczają - sankcje dopuszczają możliwość napływu paliwa wytwarzanego z rosyjskiej ropy w krajach trzecich takich jak Turcja. - Taka możliwość jest, ciężko będzie wyeliminować całkowicie napływ paliw pochodzenia rosyjskiego – mówił Marek Wocial z Orlenu.

morb