Polityka klimatyczna zobowiązuje nas do osiągnięcia poziomu 2,9 °C globalnego ocieplenia, ale katastrofalne zmiany mogą nastąpić nawet przy 1,5 °C lub 2 °C – ostrzega George Monbiot z The Guardian.
To, co wiemy o kryzysie klimatycznym, to fakt, że nie będzie on następował liniowo – łagodnie i stopniowo. Jak pisze George Monbiot w serwisie The Guardian, tak jak jedna płyta kontynentalna może przesuwać się pod drugą w nagłych zrywach, powodując okresowe trzęsienia ziemi i tsunami, tak nasze systemy atmosferyczne będą przez jakiś czas absorbować naprężenia, po czym nagle się zmienią. Mimo to globalne programy mające na celu zapobieżenie kryzysowi klimatycznemu są właśnie liniowe, płynne i stopniowe.
Systemy złożone dążą do równowagi: gdy zostaną zbyt mocno „wypchnięte” z jednego stanu równowagi, mogą nagle przejść w inny. Wspólną cechą systemów złożonych jest to, że dużo łatwiej jest je „wypchnąć” poza punkt krytyczny niż z powrotem. Kiedy już dojdzie do przejścia, nie da się go realistycznie odwrócić. W tym kontekście założenie, że punkty krytyczne Ziemi są bardzo odległe, zaczyna być niebezpieczne. Niedawno opublikowana analiza ostrzega, że atlantycka meridionalna cyrkulacja zwrotnikowa (system, który rozprowadza ciepło po świecie i napędza Prąd Zatokowy) może być teraz „bliska przejścia krytycznego punktu”. Cyrkulacja ta w prehistorii kilkakrotnie przełączała się między stanami „włączony” i „wyłączony”, pogrążając północną Europę i wschodnią część Ameryki Północnej w nieznośnym zimnie, jednocześnie ogrzewając tropiki i zaburzając rytm monsunów.
Inne systemy również mogą zbliżać się do kresu wytrzymania: np. pokrywy lodowe Zachodniej i Wschodniej Antarktydy, amazońskie lasy deszczowe, arktyczna tundra i lasy borealne, które szybko tracą magazynowany węgiel, napędzając spiralę dalszego ogrzewania. Systemy nie pozostają w swoich szufladkach: jeśli jeden z nich zmieni się w inny stan, może to wywołać modyfikacje w innych. Nagłe zmiany stanu mogą być możliwe już przy 1,5 °C lub 2 °C globalnego ocieplenia.
Jest już za późno?
Częstym znakiem, że złożone systemy zbliżają się do punktów krytycznych, jest rosnąca zmienność. Ekstremalna pogoda w 2021 roku jest, szczerze mówiąc, przerażająca – pisze Monbiot. Cel, który większość świata przyjmuje obecnie w odniesieniu do działań na rzecz klimatu (zero netto do 2050 roku) nie wygląda już ani racjonalnie, ani bezpiecznie. To prawda, że naszą jedyną nadzieją na uniknięcie katastrofalnego załamania klimatu jest jakaś odmiana zerowego poziomu netto. Oznacza to, że gazy cieplarniane są redukowane poprzez połączenie dekarbonizacji gospodarki i pochłaniania dwutlenku węgla, który już znajduje się w atmosferze. Jest już za późno, aby osiągnąć cele dotyczące temperatury określone w porozumieniu paryskim, jeśli nie zrobimy obu tych rzeczy. Istnieją jednak dwa problemy: szybkość i integralność.
W najgorszym przypadku „zero netto do 2050 r.” jest narzędziem służącym do przerzucania odpowiedzialności w czasie i przestrzeni. Ci, którzy dziś są u władzy, starają się przenieść swoje zobowiązania na tych, którzy będą u władzy jutro. Każda branża stara się przerzucić odpowiedzialność na inną. Kim jest ten magiczny ktoś inny, kto wessie ich gazy cieplarniane?
Ich plany polegają albo na technologii, albo na naturze, aby wchłonąć dwutlenek węgla, który chcą nadal produkować. Technologie te obejmują wychwytywanie i składowanie dwutlenku węgla (wychwytywanie emisji dwutlenku węgla z elektrowni i cementowni, a następnie „zakopywanie” ich w warstwach geologicznych) lub bezpośrednie wychwytywanie powietrza (wysysanie dwutlenku węgla z powietrza i zakopywanie go również). Jest mało prawdopodobne, że zostaną one wdrożone na skalę w przyszłości z tego samego powodu, dla którego nie są wdrażane na skalę obecną, pomimo 20 lat rozmów: bariery techniczne i logistyczne.
Recepta na katastrofę
Pozostaje więc natura: zdolność światowych systemów żywych do pochłaniania produkowanych przez nas gazów. Jak wskazuje raport organizacji ActionAid, na świecie nie ma wystarczającej ilości ziemi, by spełnić obietnice kompensacji emisji, które złożyły już firmy i rządy. Nawet ci, którzy posiadają ziemię, chcą, by ktoś inny zajął się ich gazami: w Wielkiej Brytanii Krajowy Związek Rolników dąży do zerowej emisji netto. Jednak zobowiązania innych sektorów do osiągnięcia zerowego bilansu netto są możliwe tylko wtedy, gdy grunty rolne osiągną zdecydowanie ujemny bilans netto. Oznacza to zaprzestanie hodowli zwierząt oraz odbudowę lasów, torfowisk i innych naturalnych pochłaniaczy dwutlenku węgla. Zamiast tego, mityczni „inni” będą musieli również zasysać emisje z rolnictwa: być może właściciele ziem na Wenus lub Marsie.
Nawet po podliczeniu wszystkich obiecanych offsetów, obecna polityka skazuje nas na katastrofalne 2,9 °C globalnego ocieplenia. Ryzykowanie nieodwracalnych zmian, postępując w tak niespiesznym tempie, poleganie na nierozwiniętych wciąż technologiach i nieistniejących możliwościach: oto recepta na katastrofę.