Zwiń

Nie masz konta? Zarejestruj się

Nocuń: Kowalski ma płacić za CO2 jak ciepłownia [KOMENTARZ]

Katarzyna Nocuń
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Katarzyna Nocuń
Katarzyna Nocuń
Dziennik Gazeta Prawna

Tak zwany mały ETS (europejski handel emisjami) to pomysł Komisji Europejskiej na przyśpieszenie wymiany przestarzałych źródeł ogrzewania w gospodarstwach domowych. Rozwiązanie, które ma znaleźć się w pakiecie Fit for 55 (konsultowany obecnie pakiet propozycji legislacyjnych), oznacza, że kosztami zakupu praw do emisji CO2 byłyby obciążone także paliwa spalane w domowych kotłach i piecach.

Co prawda Kowalski nie będzie brał udziału w aukcji praw do emisji, ale zrobi to dostawca paliw (patrz: rozmowa z Adrianną Wroną), który następnie dodatkowy koszt będzie chciał odzyskać i podniesie ceny. Finalnie za emisję CO2 zapłaci więc statystyczny Kowalski.

Pozbycie się trujących kopciuchów ograniczy smog i przyniesie pożądaną zmianę: mniej szaroburego dymu otulającego miejscowości podczas sezonu grzewczego. Sęk w tym, że mały ETS ma objąć nie tylko węgiel, ale i gaz, który co prawda skutecznie przyczynia się do ograniczenia smogu, ale jego spalanie emituje CO2. Eksperci obawiają się, że zbyt ambitne cele stawiane w zmaganiach o czyste powietrze mogą odnieść skutek odwrotny: zniechęcą do ekologii tych, którzy zdążyli właśnie zainwestować pieniądze i wymienili trującego kopciucha na piec gazowy. Wiele gmin wspiera obecnie mieszkańców i dofinansowuje w ramach własnych programów wymianę przestarzałych pieców właśnie na źródło ciepła zasilane gazem. Potwierdzają ten trend dane z realizacji rządowego programu „Czyste powietrze”: ponad 45 proc. wniosków o dofinansowanie dotyczy kotłów gazowych kondensacyjnych. Mały ETS miałby obowiązywać od 2026 r. To za mało czasu, aby inwestycja w gaz się zwróciła – mówią ekolodzy. Obawiają się także, że ambitne wyzwania skłonią do rezygnowania z węgla na rzecz biomasy, której neutralność klimatyczna jest coraz częściej kwestionowana, choć wciąż jest przez KE uznawana za zielone paliwo.

Z drugiej strony, powiedzieć, że tempo wymiany indywidualnych źródeł ogrzewania jest wolne, to nie powiedzieć nic. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) razem z Polskim Alarmem Smogowym (PAS) prowadzą ranking gmin pod względem wymiany źródeł ogrzewania (ostatnie dane dotyczą II kwartału 2021 r.). Okazuje się, że mieszkańcy 31 gmin nie złożyli ani jednego wniosku. Wymiana źródeł ogrzewania żółwim tempem posuwa się do przodu w dużych miastach. Z Katowic wpłynęło 66 wniosków od mieszkańców, z Warszawy – 72. Nieco lepiej jest we Wrocławiu – 85, i Białymstoku – 101. Może więc przyśpieszenie jest jednak potrzebne?

Kolejnym kontekstem w dyskusji o małym ETS są problemy ciepłownictwa systemowego związane z rosnącymi kosztami praw do emisji CO2. W ciągu ostatnich lat cena za tonę skoczyła z kilku euro do ponad 60. Ciepłownicy mówią: ciepło systemowe, które bazuje na węglu, jest obciążone kosztami niewspółmiernie wysoko w porównaniu do ciepła pochodzącego z indywidualnych źródeł ogrzewania, w których też płonie czarne złoto. Rosnące obciążenia powoli zaczynają znajdować odzwierciedlenie w taryfach. Rządzący i regulator (URE) dostrzegli problem, gdy część ciepłowni stanęła przed groźbą utraty płynności finansowej. Dlatego wśród ciepłowników słychać głosy poparcia dla małego ETS. Trudno im pogodzić się z sytuacją, w której emisje z węgla palonego w domowym kotle unoszą się do atmosfery bez dodatkowych obciążeń, a spółki duszone tymi kosztami stoją krok przed przepaścią. Trudno nie przyznać im racji także z tego względu, że ciepło systemowe jest rozwiązaniem preferowanym ze względów ekologicznych.

Odbiorcy ciepła systemowego już płacą, bo regulator akceptuje niektóre podwyżki taryf. Czy Kowalski, który korzysta z indywidualnego źródła ogrzewania, także będzie się dorzucał do kosztów emisji CO2? Ministerstwo Klimatu i Środowiska przygotowuje odpowiedź na unijne propozycje (notabene dało stronie społecznej zaledwie 48 godzin na zgłaszanie uwag do Fit for 55). Z wypowiedzi przedstawicieli strony rządowej wynika, że zastrzeżenia dotyczą tempa proponowanych przez Komisję Europejską zmian i ich wpływu właśnie na gospodarstwa domowe. Najbardziej wrażliwym ma pomóc co prawda Społeczny Fundusz Klimatyczny. Czy to jednak wystarczy? Według Polskiej Zielonej Sieci, która przyjrzała się unijnym propozycjom, gwarancje społeczne powinny zostać w Fit for 55 wzmocnione. Przejście z kopciucha na gaz, a tym bardziej na pompę ciepła to skok cywilizacyjny, na który wielu mieszkańców po prostu nie stać. Bez dopłat i systemu wsparcia osoby te mogą wypaść poza nawias. Transformacja energetyczna ich co prawda nie ominie, ale wystawi bardzo słony rachunek. ©℗