W miniony czwartek Sejm odrzucił weto Senatu do nowelizacji ustawy o odnawialnych źródłach energii oraz niektórych innych ustaw, która – od 1 kwietnia 2022 r. – ma zmienić system rozliczeń prosumentów.
Przypomnijmy, że w obecnym systemie opustowym posiadacze mniejszych instalacji rozliczają się w stosunku 1 do 0,8 energii wprowadzonej i pobranej z sieci. Dla większych instalacji relacja ta wynosi 1 do 0,7. Osoby, które staną się prosumentami do czasu wejścia ustawy w życie, będą korzystać ze starych zasad jeszcze przez 15 lat.
Nowe przepisy wprowadzają tzw. model sprzedażowy (net-billing). Obejmie on prosumentów, którzy wejdą na rynek od 1 kwietnia 2022 r. System ten będzie polegał na osobnym rozliczaniu wartości energii wprowadzonej do sieci i tej z niej pobranej, określonej na podstawie ceny giełdowej – ceny z Rynku Dnia Następnego. Od 1 lipca 2022 r. do 30 czerwca 2024 r. będą brane pod uwagę ceny miesięczne, później – ceny godzinowe.
Elementem nowego systemu będą konta prosumenckie. Wartość energii wprowadzonej do sieci będzie tzw. depozytem, którym zainteresowani będą się rozliczać (w ujęciu rocznym) za zakupioną energię. Nowela wprowadza też instytucje prosumenta wirtualnego i zbiorowego.
– Przyjęta ustawa to cios zadany dynamicznie rozwijającej się branży mikroinstalacji prosumenckich. Zmiana przepisów spowoduje wyhamowanie prosumeryzmu. Ustawa zdejmuje ze spółek dystrybucyjnych odpowiedzialność za brak inwestycji w sieci energetyczne. Konsekwencje ich zaniedbań poniosą prosumenci – tak decyzję Sejmu komentuje Anna Frączyk, analityczka prawna z ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.
Jak dodaje, w sytuacji rosnących cen energii własne, dodatkowe źródło zasilania to najlepszy sposób na obniżenie rachunków za prąd. – Prosumenci przybliżają Polskę do realizacji unijnych celów klimatycznych w zakresie energii odnawialnej. Paradoksalnie prosumenci to jeden z największych sukcesów obecnego rządu. Dlatego trudno zrozumieć, dlaczego partia rządząca zdecydowała się na krok, który negatywnie się na niej odbije – dodaje Anna Frączyk.
Z kolei z analizy prawnej zamówionej przez Stowarzyszenie Branży Fotowoltaicznej POLSKA PV wynika, że zmiany te są sprzeczne z przepisami krajowymi i europejskimi.
Jako uzasadnienie tej tezy wymienia się m.in. to, że nowela wprowadza selektywną korzyść dla przedsiębiorstw energetycznych oraz groźbę zakłócenia konkurencji poprzez nagłą zmianę zasad.
Według autorów analizy nowelizacja może też wymagać notyfikowania Komisji Europejskiej.
Przypomnijmy, że rząd, sieci i spółki elektroenergetyczne, optując za zmianą, przekonywały, że sieci nie wytrzymają utrzymania obecnego systemu – m.in. rośnie liczba reklamacji. A także, że obecnie pozostali odbiorcy subsydiują prosumentów.
Regulacja ta ma zawiłą historię. Wiosną Ministerstwo Klimatu i Środowiska skierowało do konsultacji projekt nowelizacji prawa energetycznego i ustawy o OZE, w którym proponowało m.in. likwidację systemu opustowego i zastąpienie go – w przyszłym roku – systemem sprzedażowym. Do resortu wpłynęło ponad 1200 uwag do tej propozycji, a prac nad nią nie dokończono.
Jednocześnie na początku lipca posłanka PiS Jadwiga Emilewicz złożyła w Sejmie projekt ustawy w tej sprawie podpisany przez grupę posłów PiS. W pierwotnej wersji zakładał on m.in. zastąpienie obecnego systemu opustowego systemem net-meteringu 1 do 1.
Sejmowa podkomisja zmieniła jednak projekt Emilewicz zgodnie z intencją rządu, a komisja ds. energii zaakceptowała to sprawozdanie.
W efekcie, tuż przed planowanym drugim czytaniem, Emilewicz wycofała projekt. A kilka godzin później do laski marszałkowskiej trafiła bardzo podobna propozycja grupy posłów PiS. Projekt ten natychmiast dostał numer druku. Jeszcze tego samego dnia wieczorem komisja przeprowadziła jego I i II czytanie, a dzień później Sejm przegłosował ustawę. Teraz decyzję w tej sprawie musi podjąć prezydent Andrzej Duda. ©℗
Będzie rozłożenie w czasie podwyżek cen gazu
Do podpisu prezydenta trafiła też zatwierdzona w ostatecznym kształcie przez parlament nowelizacja prawa energetycznego. Przewiduje ona, że jeżeli w czasie obowiązywania taryfy na sprzedaż gazu koszty jego zakupu przekroczą te prognozowane, „nadwyżkę” będzie można (jako koszty uzasadnione) przenieść na kolejną taryfę w długim okresie (36 miesięcy od 1 stycznia 2023 r.). W intencji autorów inicjatywy – grupy posłów PiS – ma to zapobiec ryzyku dużej, skumulowanej i jednorazowej podwyżki w przyszłym roku. Jako powód interwencji podawany jest drastyczny skok cen gazu na światowych rynkach.
Mecenas Wojciech Wrochna, partner w Kancelarii Kochański i Partnerzy, we wcześniejszym komentarzu dla nas podkreślał, że odbiorca i tak te koszty poniesie, tylko w dłuższym okresie.
Uzasadnienie ustawy przypomina, że aby taryfa uwzględniająca nowe przepisy mogła obowiązywać od nowego roku, musi być opublikowana najpóźniej 17 grudnia br. ©℗