Zwiń

Nie masz konta? Zarejestruj się

Program "Czyste powietrze" hamuje. Jeśli ceny gazu nie spadną, to zmiany staną się niezbędne [WYWIAD]

Patrycja Otto
Ten tekst przeczytasz w 3 minuty
Dym z komina
Zużycie paliwa do ogrzania budynku nieocieplonego względem ocieplonego jest nawet 2,5 razy większe.
Shutterstock

- Trzeba przekonać Polaków do inwestycji w termomodernizację, a samorządy do zmiany lokalnej oferty wsparcia. Chodzi o to, by uzupełniała „Czyste powietrze”, a nie z nim konkurowała - uważa Bartłomiej Orzeł pełnomocnik rządu ds. programu „Czyste powietrze”.

Bartłomiej Orzeł pełnomocnik rządu ds. programu „Czyste powietrze”
Bartłomiej Orzeł pełnomocnik rządu ds. programu „Czyste powietrze” /
Materiały prasowe

Ostatnie lata upłynęły pod hasłem walki ze smogiem. I wydaje się, że podjęte przez państwo i samorządy działania zaczęły przynosić efekty. Nie obawia się pan, że ten proces zostanie teraz zahamowany?

Faktem jest, że mamy obecnie do czynienia z globalnym kryzysem energetycznym wywołanym przez rosyjską politykę. A gaz odrywa ogromną rolę jako paliwo przejściowe w działaniach antysmogowych. W ramach tylko rządowego programu wymieniono 329 tys. kotłów, z czego 44,5 proc. na urządzenia gazowe. Do tego trzeba doliczyć wymiany przeprowadzone dzięki pomocy samorządów i funduszom unijnym. Zatem ostateczna skala tych działań jest jeszcze większa. Ale nadal jest wiele do zrobienia. Szacuje się, że w całej Polsce do wymiany było 3 mln kotłów. Dotąd wymieniono, w mojej ocenie, ok. 0,5 mln urządzeń. Stąd jest ogromne ryzyko, że podwyżki cen gazu mogą negatywnie wpłynąć na dalszą realizację działań na rzecz czystego powietrza. Wiele osób może bowiem wstrzymać się z decyzją o wymianie kotła do czasu, aż ceny się ustabilizują. Jednocześnie rosną ceny węgla - dwukrotnie na przestrzeni ostatniego roku. Stabilizacja jest widoczna tylko na rynku pelletu drzewnego wykorzystywanego do ogrzewania indywidualnego. Dodam, że udział tego rodzaju kotłów wśród wymienionych stanowi 20 proc., co daje 65 tys. urządzeń na biomasę w całym kraju. Mam jednak nadzieję, że za sprawą projektu Baltic Pipe oraz uruchomieniu dostaw gazu przez Amerykanów stabilizacja wkrótce nastąpi i w gazie.

A jeśli nie nastąpi, to co wtedy?

Wiadomo, zmiany w programie są możliwe, bo w ostatnich latach przeszedł on ogromną rewolucję. W pierwszej wersji, przez zastosowanie siedmiu progów dochodowych, mało kto mógł z niego skorzystać. Został więc uproszczony. Być może przyjdzie kolej na następne zmiany. Na razie są podejmowane inicjatywy, które mają utrzymać poziom jego atrakcyjności. Chodzi mi o obniżenie od stycznia do marca 2022 r. VAT na gaz ziemny, energię elektryczną i cieplną, by ulżyć gospodarstwom domowym w regulowaniu rachunków. Do tego dochodzi nowy dodatek osłonowy. Jeśli do czasu zakończenia tej pomocy stabilizacja cen gazu nie nastąpi, trzeba będzie pomyśleć o modyfikacjach w innym kierunku.

W jakim?

Mocniej postawić na aspekt termomodernizacji. Zużycie paliwa do ogrzania budynku nieocieplonego względem ocieplonego jest nawet 2,5 razy większe. Najlepsza, bo najtańsza jest ta energia, której nie zużywamy. Zatem konieczne są inwestycje w wymianę stolarki okiennej, ocieplanie ścian, stropów, wymianę dachów, a nie tylko w wymianę źródeł ciepła. Rządowy program stawia sobie dwa cele: termomodernizację budynku połączoną z wymianą źródła ciepła. Programy samorządowe ograniczają się w zasadzie do wymiany kotłów. I podwyżki cen gazu uwidaczniają ich słabość. Dlatego potrzebne są zmiany w korzystaniu także z programów lokalnych, choć podstawą powinno być wsparcie rządowe.

Tylko że jest ono udzielane w ograniczonym zakresie.

Wynika to z przyjętego kryterium dochodowego. Gospodarstwa jednoosobowe mające do 2189 zł miesięcznie, a wieloosobowe do 1564 zł na osobę, otrzymują dotację na poziomie 60 proc. kosztów. Wsparcie spada do 30 proc., jeśli wynagrodzenie w skali miesiąca jest większe, ale nie przekracza w skali roku 100 tys. zł w przypadku gospodarstw jednoosobowych i 200 tys. zł w przypadku, gdy rozliczenie dochodu następuje wspólnie ze współmałżonkiem. Od tego roku można liczyć na trzeci próg dotacji sięgający 90 proc., co oznacza pokrycie kosztów prac do poziomu 69 tys. zł. Na taką kwotę mogą liczyć gospodarstwa jednoosobowe o dochodzie miesięcznym do 1260 zł, i wieloosobowe do 900 zł. Dlatego ważne jest powiązanie programu rządowego z samorządowym i współdziałanie na rzecz osiągnięcia wspólnego celu - czystego powietrza i oszczędności dla mieszkańców. Dzięki temu mieszkańcy mogliby liczyć na pokrycie kosztów wymiany źródeł ciepła i termomodernizacji nawet w 100 proc. Dziś nie ma to miejsca. Można skorzystać albo z jednego, albo drugiego rozwiązania, przy czym samorządowe wsparcie dotyczy, jak już wspomniałem, głównie kotłów. Konkurencja między programami nie sprzyja walce ze smogiem, a jedynie przynosi polityczny efekt. Tymczasem ok. 35 proc. budynków w Polsce wciąż jest w ogóle nieocieplonych. Z tych ocieplonych aż 43 proc. jest na słabym poziomie - warstwa izolacji wynosi do 8 cm.

Co jest potrzebne do tego, by programy były ze sobą kompatybilne?

Przede wszystkim nie powinno się zakazywać ubiegania o rządowe wsparcie, gdy korzysta się już z gminnego programu. W każdym samorządzie powinny też istnieć punkty konsultacyjne, które doradzą, w jaki sposób można otrzymać dofinansowanie w ramach „Czystego powietrza” i na co przeznaczyć pieniądze, a także dzięki pracy takich punktów, które działają już w 2067 JST, także informacje o termomodernizacji staną się bardziej dostępne i przebiją się do świadomości Polaków.

Jakie inne zmiany mogą być brane pod uwagę?

W związku z pojawieniem się Polskiego Ładu można zastanowić się nad zmianą kryterium dochodowego. Chodzi o próg rozliczenia rocznego, czyli wspomniane już 100 tys. zł dochodu w gospodarstwie jednoosobowym i 200 tys. zł, gdy rozliczają się razem małżonkowie. Program został opracowany głównie z myślą o mieszkańcach mniejszych miast Polski - tam potrzeba wsparcia jest większa. W dużych miastach zarobki są większe, a zaangażowanie finansowe samorządu bardziej prawdopodobne. Choć w aglomeracjach przeważa budownictwo wielorodzinne. Można jednak pomyśleć o modyfikacji.©℗

Rozmawiała Patrycja Otto