Zwiń

Nie masz konta? Zarejestruj się

Zamówienia publiczne. Problem z elektromobilnością odroczony o rok

Sławomir Wikariak
Ten tekst przeczytasz w 3 minuty
Samochód ekologia co2
Obecne przepisy mówią o pojazdach elektrycznych, a więc także rowerach czy nawet hulajnogach. MKiŚ wykryło już jednak tę lukę
ShutterStock

Część firm musiała już zainwestować w ekologiczne pojazdy, żeby móc startować w przetargach. Niektóre natomiast dostaną więcej czasu dzięki planowanej zmianie przepisów.

Od początku 2022 r. zamówienia publiczne zlecane przez samorządy miały być realizowane przy co najmniej 10-proc. udziale pojazdów elektrycznych lub na gaz. Termin ten już raz był przesuwany o dwa lata. Wygląda na to, że teraz firmy dostaną kolejny rok na dostosowanie swej floty. Tak przynajmniej wynika z najnowszej wersji projektu nowelizacji o elektromobilności i paliwach alternatywnych (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 110 ze zm.). Zgodnie z nim umowy, które nie zapewniają 10 proc. elektromobilności, wygasną 31 grudnia 2022 r., a nie – jak wynika to z obowiązującej ustawy – z końcem tego roku (patrz grafika).

Zmiana to efekt próśb kierowanych do Ministerstwa Klimatu i Środowiska przez środowiska przedsiębiorców i samorządowców. Bez niej wiele zleceń z początkiem nowego roku przestałoby być realizowanych, a co gorsza nie wiadomo, czy udałoby się wybrać nowych wykonawców.

– O ile sama zmiana jest korzystna dla rynku i przez niego oczekiwana, o tyle trudno nie zauważyć, że prowadzi do pewnej nierówności. Zapobiegliwi zamawiający już od pewnego czasu w organizowanych przetargach stawiali wymóg 10 proc. samochodów na gaz lub elektrycznych. Przedsiębiorcy, aby go spełnić, musieli ponosić duże koszty, co z kolei przekłada się na większe wydatki samorządów – komentuje Artur Wawryło, prawnik prowadzący Kancelarię Zamówień Publicznych.

– Niektóre firmy nie mogły złożyć swych ofert, bo nie były w stanie w krótkim czasie pozyskać wymaganych pojazdów. Teraz zaś okazuje się, że przez kolejny rok mogłyby spokojnie realizować zlecenia. Trudno mówić o pewności prawa w takiej sytuacji – dodaje ekpert.

Wyższe ceny

Przykładów na przetargi, które uwzględniają wymogi wynikające z ustawy o elekromobilności, nie brakuje. W sierpniu Gdańsk zawarł umowy na transport niepełnosprawnych uczniów do szkół. W przetargu tym mogły wystartować tylko firmy, które zadeklarowały, że od 1 stycznia 2022 r. zapewnią co najmniej 10 proc. udziału pojazdów elektrycznych lub napędzanych gazem ziemnym w użytkowanej flocie. Do 31 października 2021 r. zamawiający musi otrzymać od przedsiębiorców pisemną informację o jego gotowości do świadczenia usług na tych zasadach. Wykonawcy zadeklarowali spełnienie tych warunków, ale odbiło się to na cenach ofertowych. W przetargu na rozbudowę fragmentu ul. Św. Marcina w Poznaniu wykonawcy musieli złożyć oświadczenie, że albo nie będą używać pojazdów samochodowych przy tych pracach, albo też zapewnią udział samochodów elektrycznych lub na gaz wymagany przez ustawę o elektromobilności.

Nie brakuje oczywiście również postępowań, w których wspomniane warunki się nie pojawiają. Zwłaszcza w mniejszych gminach. Część nie wie nawet o jego istnieniu, część zastanawia się, przy jakich zadaniach go stosować, część liczyła – jak się okazuje niebezpodstawnie – na prolongatę terminu, w którym przepisy te będą musiały być stosowane.

Z początkiem nowego roku wszystkie gminy powyżej 50 tys. mieszkańców będą musiały zacząć stawiać wspomniany wymóg przy zlecaniu zamówień publicznych. Wiele miast podczas konsultacji publicznych prosiło o przesunięcie także tego terminu. Zwracały one uwagę, że rynek nie jest przygotowany do tak dużych wyzwań, a trwająca pandemia jeszcze bardziej skomplikowała sytuację.

„W dobie ograniczeń finansowych budżetów samorządów wynikających z sytuacji pandemii koronowirusa i trudnych do przewidzenia skutków kryzysu gospodarczego, istnieje duże ryzyko niewywiązania się z nałożonych na JST wymogów. (…) Sytuacja podmiotów realizujących na zlecenie gmin zadania publiczne jest obecnie trudna. Walczą o pozostanie na rynku oraz o utrzymanie miejsc pracy. Dodatkowe obciążenia finansowe, które przedsiębiorstwa musiałyby ponieść w roku przyszłym, w celu wypełnienia wymogu określonego w ustawie, zdecydowanie mogą pogorszyć ich sytuację finansową” – argumentował w swym piśmie prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski. Podobne głosy płynęły także z innych miast. MKiŚ uznało jednak, że po raz kolejny nie można przesuwać tego terminu.

„Na wniosek jednostek samorządu terytorialnego pierwotne terminy wynikające z przepisów przejściowych alternatywnych były już przesuwane. Ze względu na konieczność zmniejszenia poziomu szkodliwych emisji pochodzących z sektora transportu nie przewiduje się ich kolejnej zmiany” – odpowiedział na nasze pytania wydział komunikacji medialnej ministerstwa.

Brakuje aut

Początek roku może być dla wielu firm startujących w publicznych przetargach sporym wyzwaniem. I nie chodzi nawet o koszty związane z zakupem samochodów na gaz czy elektrycznych, ale z tym, czy będą one w ogóle osiągalne. Z pisma przesłanego przez Konwent Dyrektorów Zarządów Dróg Wojewódzkich wraz z Ogólnopolską Izbą Gospodarczą Drogownictwa wynika, że terminy dostaw pojazdów ciężarowych i specjalistycznych wahają się od jednego roku do nawet czterech lat. W przypadku konieczności dodatkowej zabudowy są jeszcze dłuższe.

Między innymi z tego powodu pojawiły się pomysły, jak można obejść ustawę. Obecne przepisy mówią o pojazdach elektrycznych, a więc także rowerach czy nawet hulajnogach. Zakładając, że przy realizacji zadania pracuje 90 benzynowych pojazdów specjalistycznych, wystarczyłoby dodać 10 rowerów elektrycznych (np. dla ochroniarzy czy kadry zarządzającej), by spełnić ustawowy wymóg. MKiŚ wykryło już jednak tę lukę. W projekcie doprecyzowało, że chodzi o flotę pojazdów samochodowych w rozumieniu art. 2 pkt 33 prawa o ruchu drogowym (Dz.U. z 2021 r. poz. 450 ze zm.).

Krokiem w stronę małych firm jest zmiana umożliwiająca liczenie udziału we flocie wielu wykonawców realizujących jedno zadanie. Nie każdy będzie musiał spełniać warunek, ważne by spełniali wspólnie. Doprecyzowano sposób zaokrąglania udziału – poniżej 0,5 – w dół, powyżej 0,5 – w górę.

W sposób specjalny potraktowano jedną branżę – letniego i zimowego utrzymania dróg. Zmieniony ary. 68 ust. 3 ustawy (patrz grafika) pozwoli nie stosować limitów dotyczących pojazdów niskoemisyjnych przy realizacji zadań polegających na „mechanicznej metodzie oczyszczania jezdni ulic, w szczególności zamiataniu i zmywaniu oraz zapobieganiu i zwalczaniu śliskości zimowej, w tym gołoledzi i usuwaniu śniegu”. Ustawa nie będzie również stosowana do zleceń udzielanych z pominięciem przepisów o zamówieniach publicznych. 

Tak ma się zmienić prawo

Etap legislacyjny

Projekt nowelizacji po komisji prawniczej