Mieszkańcy Ełku chcą rozliczać się z kilogramów śmieci. W petycji skierowanej do senackiej komisji proponują, aby wprowadzić dodatkową metodę obliczania opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi. Jej wysokość byłaby wyznaczana w zależności od ilości wytwarzanych odpadów
Ministerstwo Klimatu i Środowiska zapowiada, że przyjrzy się tym propozycjom.
Co według autorów petycji na tym rozwiązaniu zyskają mieszkańcy? Zapłacą za rzeczywistą ilość wygenerowanych przez siebie odpadów. Będą mieli wpływ na wysokość opłaty przez ograniczanie ich ilości. – Opłaty za śmieci będą sprawiedliwe i uczciwe – przekonują.
Worki na wagę
Obecnie ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (dalej: u.c.p.g.; t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 888 ze zm.) przewiduje, że gmina może wybrać jedną z czterech metod naliczania opłat: od osoby, od ilości zużytej wody, od powierzchni użytkowej lokalu mieszkalnego i od gospodarstwa domowego. Według autorów petycji (podpisali się pod nią niektórzy mieszkańcy Ełku) rozliczenia opłat w zależności od liczby mieszkańców jest jedynym akceptowanym rozwiązaniem, choć jego wadą jest brak pewności, czy informacja dotycząca liczby osób jest prawidłowa. Jednak w ich opinii pozostałe metody naruszają konstytucyjną zasadę sprawiedliwości społecznej.
Mateusz Karciarz z Kancelarii Radców Prawnych Jerzmanowski i Wspólnicy przypomina, że do czerwca 2013 r. mieszkańcy rozliczali się z odbioru i zagospodarowania opadów indywidualnie z przedsiębiorcami na zasadach cywilno-prawnych. – Płaciliśmy w pewnym sensie od ilości faktycznie wytworzonych odpadów, bo formalnie od zadeklarowanych pojemników – podkreśla. Zasady zmieniła nowelizacja ustawy czystościowej z lipca 2011 r. (gminy miały czas na dostosowanie przepisów przed lipcem 2013 r.). Od tego czasu mieszkańcy nie mogą płacić za odpady w zależności od ich ilości. – Można powiedzieć w dużym skrócie, że ustawodawca nam nie ufa . Ma świadomość tego, że opłata naliczana od ilości wytworzonych śmieci może doprowadzić do kombinowania i pozbywania się odpadów w nielegalny sposób – dodaje.
Jak autorzy petycji chcą chronić środowisko przed nielegalnym pozbywaniem się odpadów? Wnoszą o ustalenie minimalnej ilości wrzutów odpadów do śmietnika na osobę, dla której opłata jest obowiązkowa. Ta regulacja według nich może być wdrożona na dwa sposoby. Pierwszy z nich to wyliczenie, które byłoby oparte na ilości wrzutów i wymaga to ważenia odpadów w czasie opróżniania śmietnika oraz wprowadzenia kart dostępu i rejestracji ilości wrzutów. Drugi sposób polegałby na wyliczeniu na podstawie ilości osób zamieszkałych w lokalu – wymagałoby to ważenia odpadów w momencie opróżniania danego śmietnika oraz aktualizacji liczby mieszkańców. Autorzy petycji proponują, aby na początku miesiąca płacona była opłata w formie ryczałtu, która następnie podlegałaby korygowaniu w zależności od wytworzonej w danym miesiącu ilości odpadów. Zauważają, że wiąże się to z zakupem odpowiednio technicznie wyposażonych śmietników, jednak ich zdaniem w dłuższym okresie inwestycja ta opłacałaby się, bo doprowadziłaby do obniżenia opłat dla mieszkańców.
Weryfikacja prawdomówności
Warto zauważyć, że w maju ubiegłego roku do Sejmu wpłynęła petycja takiej samej treści. W sprawie możliwości obliczania opłaty śmieciowej w zależności od ilości wytworzonych przez mieszkańców odpadów wypowiedziało się Biuro Analiz Sejmowych. Jego zdaniem sama koncepcja rozszerzenia katalogu metod wyliczania stawek za gospodarowanie odpadami o tę opartą na ilości wytworzonych odpadów może być uznana za zasadną. Natomiast wdrożenie jej z wykorzystaniem nowych technologii będzie wymagało poniesienia kosztów związanych m.in. z zakupem instalacji, ich serwisu oraz specjalnie wyposażonych śmietników.
Autorzy petycji proponują wprowadzenie regulacji zobowiązujących JST do rzetelnego ewidencjonowania złożonych deklaracji oraz ich corocznego aktualizowania i monitorowania zmian. Chcą także uregulować obowiązek podawania liczby osób mieszkających w danym lokalu oraz informowania o ewentualnych zmianach.
Jednak BAS zwraca uwagę na brak prawnej możliwości weryfikowania rzeczywistej liczby mieszkańców zamieszkujących nieruchomość. Jego zdaniem byłoby to nakładanie obowiązków, których faktycznie wyegzekwowanie może być trudne lub niemożliwe do realizacji.
Odpowiedzialność indywidualna?
Co jeszcze proponują autorzy petycji? Chcieliby, aby mieszkańcy o metodzie naliczania opłaty śmieciowej mogli decydować w drodze referendum. Postulują także, aby to wspólnoty, spółdzielnie mieszkaniowe i inne zespoły nieruchomości decydowały o wyborze metody. Obecnie decyzję podejmuje rada gminy w drodze uchwały.
Mateusz Karciarz przyznaje, że we wspólnotach i spółdzielniach odpowiedzialność za opady zawsze była zbiorowa. – Co z tego, że wyrzucę odpady do lasu, skoro ta niewielka ilość nie wpłynie na wysokość ponoszonej opłaty? Natomiast w przypadku domów jednorodzinnych były przypadki podrzucania odpadów pod bloki, na pola lub do lasu – dodaje.
– Jestem za tym, by rozliczać się od tonażu. Pytanie, czy jako społeczeństwo jesteśmy gotowi na takie rozwiązanie? – zastanawia się prawnik.
Co na to resort klimatu? Marzena Berezowska, dyrektorka ministerialnego departamentu gospodarki odpadami, podkreśliła, że kwestia wymaga szerszych konsultacji ze stroną samorządową. Zauważyła przy tym, że uwagi dotyczące rozszerzenia spectrum metod obliczania opłat nie wpływały do resortu podczas prac nad ostatnią nowelizacją ustawy.
Senacka komisja praw człowieka, praworządności i petycji podjęła decyzję o niekontynuowaniu prac nad tą petycją i o skierowaniu jej do ministerstwa.
Opłata naliczana od ilości wytworzonych śmieci może doprowadzić do kombinowania i pozbywania się odpadów w nielegalny sposób