Zwiń

Nie masz konta? Zarejestruj się

Miękkim podbrzuszem Nord Stream 2 jest klimat [OPINIA]

Marceli Sommer
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty

Coraz lepiej widać, że strategią Berlina w jego dążeniach do ukończenia bałtyckiego gazociągu staje się malowanie go na zielono. Najpierw jeden z landów powołał Fundację Klimatu i Środowiska, której głównym celem jest ominięcie amerykańskich sankcji na Nord Stream 2.

Firmująca inicjatywę szefowa regionalnego rządu, socjaldemokratka Manuela Schwesig przekonuje, że gazociąg sprzyja zielonej transformacji Niemiec, zapewniając dostęp do „paliwa pomostowego”. Przeciwnicy projektu opowiadają się w istocie za gazem amerykańskim – przekonuje. Ciosem w jej narrację były dokumenty ujawnione niedawno przez niemieckich ekologów, dokumentujące propozycję Berlina, by w zamian za uchylenie amerykańskich sankcji dofinansować niemiecką infrastrukturę do odbioru LNG. Świadczy ona, że Niemcy nie mają nic przeciwko temu, by do Europy napływało więcej gazu zarówno z Rosji, jak i z USA. Podpis pod ofertą złożył wicekanclerz Niemiec i jeden z liderów SPD Olaf Scholz.

Jest zupełnie odwrotnie niż twierdzi Schwesig: nowa trasa przesyłu gazu ziemnego o wielkiej przepustowości jest z punktu widzenia celów klimatycznych nie tylko zbędna, ona zagraża ich osiągnięciu. Kilkadziesiąt lat, na jakie obliczony jest rurociąg, to emisje mierzone w miliardach ton. Wszystko to w czasie, kiedy – z punktu widzenia neutralności klimatycznej – należy paliwa kopalne wygaszać.

Pozostało 75% treści

Ten artykuł przeczytasz w ramach płatnego dostępu

Nie masz konta? Zarejestruj się