Propozycja zmian rozliczeniowych, która miałaby wejść od początku roku, brzmi jak zaciągnięcie hamulca ręcznego na środku autostrady. Nie może skończyć się dobrze – mówi posłanka PiS Jadwiga Emilewicz, która jest inicjatorką poselskiego projektu noweli ustawy o OZE dotyczącej m.in. systemu rozliczeń prosumentów.
– Sytuację przyszłych inwestorów w fotowoltaikę można porównać do skoku do basenu, w którym nie wiemy, jaki będzie poziom wody – zaznacza Paweł Lachman, prezes Polskiej Organizacji Rozwoju Technologii Pomp Ciepła „PORT PC”. Dodaje, że to sieci energetyczne są dla ludzi, a nie odwrotnie.
– W dobie galopujących cen prądu nie można pozbawiać kolejnych setek tysięcy Polaków dostępu do taniej energii z fotowoltaiki – podkreśla z kolei Grzegorz Burek, wiceprezes Stowarzyszenia Branży Fotowoltaicznej POLSKA PV.
To reakcje na ostatni wywiad dla DGP wiceministra klimatu, pełnomocnika rządu ds. OZE Ireneusza Zyski („Zamiast opustów przechodzimy od razu na model sprzedażowy”, 23 września 2021 r.). Powiedział w nim m.in., że – jeśli chodzi o system rozliczeń prosumentów – obecne opusty od razu zastąpić ma model sprzedażowy (net biling), który wejdzie albo od 1 stycznia, albo w trakcie roku 2022.
Emilewicz tłumaczy, że proponowany przez nią system net meteringowy likwiduje efekt przewymiarowania mocy PV, a to jeden z podstawowych problemów, jaki dostrzegają dziś Polskie Sieci Elektroenergetyczne.
– Zmniejszenie instalacji pozwoliłoby zmniejszyć presję na sieci energetyczne, które muszą dziś mierzyć się z koniecznością bilansowania. Jednocześnie proponowany system mógłby stać się impulsem do instalowania urządzeń magazynowania energii, które z kolei zwiększą poziom autokonsumpcji – cel, który chciałyby osiągnąć i sieci, i minister Piotr Naimski – argumentuje.
Dlatego, zdaniem Emilewicz, „zapowiedź wprowadzenia zmiany na system net bilingowy jest propozycją radykalną i trudną do zaakceptowania przez rynek”.
Przekonuje, że fotowoltaika jest jedynym narzędziem pozwalającym zmierzyć się z nieuchronnym wzrostem cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych. – Wiele uboższych gospodarstw domowych, planujących obniżenie rachunków za prąd, właśnie poprzez instalacje PV na dachach swoich domów – jeśli proponowane rozwiązania weszłyby w życie – nie będzie mogło zrealizować swoich zamierzeń – ocenia posłanka. Jak dodaje, planujący inwestycje na przyszły rok, po zebraniu środków na wkład własny, dowiadują się właśnie, że inwestycja ta nie tylko nie zwróci się w przewidywanym czasie, ale i prąd, który będą magazynować w sieci, może uzyskać ujemne ceny.
I podkreśla, że wprowadzeniu nowego modelu rozliczeniowego dla prosumentów musi towarzyszyć mocny system wsparcia dla magazynów energii oraz inwestycje w magazyny przez operatora systemu dystrybucyjnego. Ale przede wszystkim „właściwy czas na dostosowanie rynku i gwarancje praw raz uzyskanych”.
– Warto przypomnieć, że propozycja złożona przez Ministerstwo Klimatu wiosną spotkała się z głębokim niezrozumieniem rynku. Próba powrotu do niej dziś to terapia szokowa, która nie może skończyć się sukcesem – podsumowuje Emilewicz.
Również Paweł Lachman uważa, że tempo wprowadzenia nowych propozycji zaskakuje. Tymczasem – jak przekonuje – to, co zawsze jest istotne przy zmianach przepisów dla gospodarki, to odpowiednio długie okresy przejściowe. Podkreśla też, że proponowany przez Ministerstwo Klimatu nowy system net bilingu, na ten moment, uniemożliwia przeprowadzanie inwestycji w fotowoltaikę przy wsparciu kredytów bankowych.
Argumentuje, że do tej pory nie opublikowano żadnych oficjalnych analiz kosztów i korzyści zmienianego systemu. – Jest to niezwykle niepewna sytuacja z punktu widzenia inwestorów zainteresowanych montażem instalacji fotowoltaicznych – uważa.
Za kluczową w obecnej sytuacji uważa potrzebę szybkiej transformacji sieci niskiego napięcia i budowę lokalnych magazynów energii elektrycznej. – Są na to dostępne spore środki finansowe w Funduszu Modernizacyjnym. W przypadku większych magazynów energii, zlokalizowanych na końcówkach sieci elektrycznej, są one tańsze nawet o 30–40 proc. za 1 kWh niż w przypadku magazynów przydomowych – wskazuje.
– Przypominam, że nie mamy problemu z działaniem instalacji prosumenckich, tylko z zapóźnieniem w modernizacji sieci energetycznych – podkreśla też Grzegorz Burek.
Jego zdaniem wprowadzenie innego systemu rozliczania prosumentów wymaga okresu przejściowego i przemyślanych rozwiązań. Za warunek sprawiedliwego wdrożenia modelu sprzedażowego uważa brak obciążeń dla rozliczanej w nim energii dodatkowymi kosztami, na przykład świadectwami pochodzenia (tzw. kolorami). – Trudno, by prosument pokrywał spore dopłaty przy zakupie energii, a odsprzedawał wyprodukowaną za znacznie niższą cenę – tłumaczy. Jak ocenia, kolejnym problemem systemu sprzedażowego jest niekontrolowane ryzyko przewymiarowania instalacji. – Trudno oszacować w takim systemie odpowiednią moc. W tym przypadku inwestorzy będą dążyć do budowy większych instalacji, aby przychody ze sprzedaży energii pokryły koszty jej zakupu – przewiduje.
Grzegorz Burek podkreśla, że przyszli prosumenci, pracownicy sektora oraz rodzący się polski przemysł fotowoltaiczny muszą mieć czas na dostosowanie się do nowych warunków, co najmniej do końca 2023 r.