- System rozliczeń prosumentów zmieni się albo od 1 stycznia, albo w trakcie 2022 r. Nie chciałbym wskazywać konkretnej daty - mówi Ireneusz Zyska, sekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, pełnomocnik rządu ds. OZE
Możemy spodziewać się dobrych rozwiązań dla prosumentów. Nadal będę mogli się rozwijać, w dalszym ciągu będziemy obserwować wzrost liczby instalacji w Polsce. Osobiście bardzo mi na tym zależy jako pełnomocnikowi rządu ds. OZE. Kluczowe jest jednak to, że prosumenci, którzy obecnie są w systemie opustów, będą mieć gwarancję rozliczeń w tym systemie przez 15 lat od momentu wprowadzenia do sieci pierwszej kilowatogodziny. Trzeba zauważyć, że system opustów jest najkorzystniejszym dla prosumentów w całej UE, jeśli nie na świecie.
Jednak, ze względu na szybki przyrost liczby prosumentów – w tej chwili mamy ich już ponad 600 tys., a szacunki na 2024 r. opiewają na ponad 2 mln – potrzebna jest zmiana. Już teraz odnotowujemy sytuacje, gdy automatyka systemowa wyłącza instalacje z powodu problemów sieciowych. Sieć elektroenergetyczna ma ograniczoną elastyczność. Nie może być magazynem dla coraz większej liczby prosumentów. Niepodjęcie zmian może prowadzić do katastrofy.
Dodatkowo, unijna dyrektywa rynkowa nakazuje nam rozdzielenie rozliczenia energii wprowadzonej do sieci i z niej pobranej. Dziś w systemie opustów jest tymczasem jedno roczne rozliczenie, które bilansuje energię wprowadzoną latem i pobraną zimą. To generuje straty dla systemu elektroenergetycznego. Musimy więc reagować.
Jak?
Po pierwsze będziemy finansowo wspierać – poprzez program „Mój prąd 4.0” – domowe instalacje: magazyny energii i ciepła, ładowarki do samochodów elektrycznych czy systemy zarządzania energią. Będzie temu towarzyszyć nowy system rozliczeń dla prosumentów, który nazywamy sprzedażowym lub – w slangu energetycznym – net-billingiem.
Jakie będą jego główne założenia?
Pierwotnie zakładaliśmy, że podstawą do rozliczeń będzie średnia cena z ostatniego kwartału. W konsultacjach padło jednak wiele uwag pod adresem tej propozycji. Wychodząc im naprzeciw, zdecydowaliśmy się na zaproponowanie rozliczenia według ceny z dnia bieżącego – dla prosumentów aktywnych. Przewidujemy dla nich usługi świadczone przez agregatorów, którzy pojawią się na rynku wskutek dyrektywy rynkowej. Będą to profesjonalne podmioty skupujące energię od prosumentów, świadczące usługi magazynowania, pełniące funkcję pośredników między prosumentami a spółkami energetycznymi. Oferowana przez nie cena bieżąca będzie bardziej atrakcyjna niż gwarantowana średnia cena z ostatniego miesiąca, według której rozliczani będą mniej aktywni prosumenci. Z kolei cena gwarantowana będzie chronić przed cenami ujemnymi, które mogą pojawić się w przyszłości.
Trzeba podkreślić, że system sprzedażowy nadal będzie opłacalny dla prosumentów. Według naszych obliczeń, rozliczający się w ten sposób prosumenci, którzy dysponują średnią instalacją o wielkości 5 kW, przy przejściu na taryfę G12 zaoszczędzą rocznie ok. 1500 zł w porównaniu ze zwykłymi konsumentami energii.
Kiedy system ten zacznie obowiązywać?
Zgodnie z dyrektywą rynkową musi się to stać najpóźniej 1 stycznia 2024 r. Ale chcemy, by zaczął obowiązywać już od przyszłego roku, ponieważ, jak mówiłem, już dziś dochodzi do krytycznych sytuacji, w których automatyka systemowa wyłącza instalacje prosumenckie.
Od kiedy konkretnie chcecie zatem go zmienić?
Wszystko zależy od przebiegu procesu legislacyjnego. Jeżeli zakończy się on wejściem ustawy w życie w tym roku, system zmieni się albo od 1 stycznia, albo w trakcie 2022 r. Nie chciałbym wskazywać konkretnej daty.
W czerwcu mówił pan o odłożeniu terminu z 1 stycznia na połowę przyszłego roku…
Tego się spodziewamy. Może być wydłużone vacatio legis lub proces legislacyjny zakończy się po Nowym Roku. To może być i 1 stycznia, i 1 lipca 2022 r.
Z tego, co pan mówi, rozumiem, że nie będzie, zapowiadanego wcześniej, przejściowego systemu net meteringu w latach 2022–2023?
Nie, przechodzimy od razu na model sprzedażowy. To rozwiązanie zostało zaakceptowane przez autorów inicjatywy poselskiej, w tym panią poseł Jadwigę Emilewicz, a także Polskie Sieci Elektroenergetyczne. Naszym celem jest bowiem ujednolicenie zapisów projektu poselskiego i tego przygotowanego przez MKiŚ.
Czy mam rozumieć, że projekt poselski będzie zmodyfikowany w tym kierunku, o jakim pan mówi, czy raczej, że prace nad nim zostaną wstrzymane, a nowy model wprowadzi ustawa przygotowana przez ministerstwo?
Projekt poselski nie wymaga konsultacji, zatwierdzania przez komitety w ścieżce rządowej. Może więc być szybciej uchwalony. Gdyby jednak w sprawie projektu poselskiego nie udało się uzyskać konsensusu wszystkich zainteresowanych stron, w tym podmiotów odpowiedzialnych za przesył i dystrybucję energii, będziemy szli ścieżką projektu rządowego. Będzie on ponownie konsultowany społecznie, międzyresortowo etc. A to oznacza opóźnienie wejścia nowego systemu w życie. Jestem jednak optymistą co do tego, że wszystkie zainteresowane strony dojdą do porozumienia.
Kiedy okaże się, czy uda się osiągnąć ten konsensus?
Najbliższe posiedzenie Sejmu mamy w dniach 29 września – 1 października. Zależy mi na tym, by komisja ds. energii rozpatrzyła projekt na tym posiedzeniu. W tej chwili mamy uzgodnione 99 proc. zapisów projektu, zobaczymy, czy uda się dojść do ostatecznego porozumienia. Stawką w tej grze jest nie tylko sprzyjanie prosumentom, ale także troska o stabilność systemu elektroenergetycznego.
Chciałabym jeszcze doprecyzować, kiedy wejdą w życie regulacje dotyczące prosumenta zbiorowego oraz wirtualnego.
Prosument zbiorowy – dla mieszkańców wspólnot mieszkaniowych – wejdzie w życie wraz z nowym modelem rozliczeń. Natomiast wirtualny później – 1 lipca 2024 r. Prosument wirtualny, mieszkający np. w Warszawie, może korzystać z energii produkowanej w instalacji zlokalizowanej np. na Pomorzu. Rodzi to cały szereg problemów technicznych i dotyczących rozliczeń pomiędzy operatorami energii elektrycznej w różnych częściach kraju. W związku z tym rozwiązanie to można wprowadzić dopiero wtedy, gdy zacznie działać centralny system informacji o rynku energii elektrycznej, czyli 1 lipca 2024 r. Wprowadzenie go wcześniej stwarzałoby ryzyko niekończących się reklamacji, wyjaśnień i problemów technicznych.
A czy poza wsparciem dla magazynów energii będą prowadzone działania na rzecz poprawy kondycji naszych sieci?
Oprócz magazynów przydomowych, o których mówiłem, spółki energetyczne czy wspomniani agregatorzy będą budować duże magazyny energii. Zamierzamy budować magazyny bateryjne, ale także wodorowe. Musimy też oczywiście przebudować system, zmodernizować i rozbudować sieci wysokich, średnich i niskich napięć. Środki na to przewidziane są w Krajowym Planie Odbudowy. To miliardowe nakłady. W efekcie za 10 lat będziemy żyć w innej rzeczywistości energetycznej.
Te działania są o tyle ważne, że w ciągu najbliższych 2–3 lat w polskim systemie elektroenergetycznym – oprócz źródeł prosumenckich – pojawi się ok. 10 GW mocy z OZE, które już są zakontraktowane – zarówno z wiatru, jak i z dużych farm fotowoltaicznych. Do tego dochodzi energia z biomasy, biogaz, małe elektrownie wodne – w sumie nazbiera się tego grubo ponad 10 GW.
Jeżeli mówimy o energii z wiatru, to oczekuje pan liberalizacji zasady 10H, a jeśli tak, to kiedy?
Gospodarzem tej ustawy jest Ministerstwo Rozwoju. Z moich rozmów z wiceministrami w tym resorcie wynika, że jest wola, aby w szybkim trybie kontynuować nad nią prace. Wiemy jednak, że w obozie rządzącym są też przeciwnicy tych rozwiązań. Ich postawa wynika z błędów popełnionych przez branżę energetyki wiatrowej w przeszłości. Jednak dziś branża się zmieniła, jest bardziej profesjonalna. Obowiązuje w niej kodeks dobrych praktyk. Zresztą w projekcie ustawy idziemy w kierunku zwiększenia wpływu lokalnych społeczności, które ostatecznie będą decydować o zmniejszeniu odległości 10H dla inwestycji wiatrowych. Mam więc nadzieję, że uda się osiągnąć konsensus tak, aby w szybkim tempie ustawa ta mogła wejść w życie.
Co więcej, nowe regulacje wprowadzą też nowy model biznesowy – bezpośredniego przesyłu (w ramach linii bezpośredniej) energii wyprodukowanej przez instalację wiatrową, fotowoltaiczną i inną do przedsiębiorstwa energochłonnego, np. huty czy fabryki. Oczywiście – ze względu na niestabilność źródeł OZE – taki zakład będzie musiał korzystać także z dostaw z bardziej stabilnych źródeł energii.
Drugą stroną zagadnień, o których mówimy, są ogromne wzrosty opłat za prąd, co nie tylko godzi w konsumentów, ale i przyczynia się do wysokiej inflacji.
W dużej mierze wzrosty te wynikają z unijnego systemu ETS. Między innymi właśnie z powodu tych podwyżek wprowadzimy ochronę osób zagrożonych ubóstwem energetycznym. Zależy nam też na dalszym rozwoju energetyki prosumenckiej, która jest dla ludzi bardziej opłacalna i – jak przed chwilą mówiłem – będzie też bardziej opłacalna po wprowadzeniu modelu sprzedażowego.
Jestem optymistą – podejmowane przez nas działania w dłuższej perspektywie wypłaszczą ten trend, zminimalizują ryzyko skokowego wzrostu cen. Kluczowe jednak jest zachowanie niezależności energetycznej kraju i konkurencyjności polskiej gospodarki.©℗
Rozmawiała Sonia Sobczyk-Grygiel