Zwiń

Nie masz konta? Zarejestruj się

Zielony zwrot potrzebny od zaraz

Marceli Sommer
Ten tekst przeczytasz w 5 minut
Emisja CO2
Specjaliści są też zgodni, że do najpilniejszych kwestii należy zaliczyć odblokowanie rozwoju OZE.
ShutterStock

Polska polityka energetyczna jest oparta na nieaktualnych założeniach i wymaga m.in. przyspieszenia odejścia od węgla i odblokowania rozwoju OZE – uważają eksperci, którzy wzięli udział w sondzie DGP

Niedawne powołanie nowej minister klimatu, kluczowego ośrodka z punktu widzenia kształtowania strategii transformacji, kryzys gazowy, zmiana rządu w Niemczech i spodziewane w związku z tym przyspieszenie dekarbonizacji za Odrą, rekordowe ceny CO2, unijny pakiet Fit for 55 - to tylko niektóre z okoliczności, które wskazują na potrzebę przemyślenia i aktualizacji energetyczno-klimatycznego kursu naszego kraju. O punkty, w których nasz kurs wymaga najpilniejszej korekty, postanowiliśmy zapytać szerokie grono ekspertów.

Wyniki sondy wskazują na dużą zgodność ekspertów i aktywistów co do kluczowych wyzwań. Polska strategia musi uwzględniać specyfikę naszej sytuacji, ale nie negować przy tym konieczności dekarbonizacji gospodarki - uważają ankietowani.

Pożegnanie z węglem

We wszystkich nadesłanych do DGP odpowiedziach pojawia się postulat przyspieszenia odejścia od węgla. Zdaniem większości ankietowanych należałoby dążyć do tego, by coalexit w Polsce nastąpił - podobnie jak planuje to nowy rząd Niemiec - już w 2030 r. Absolutne minimum, które dopuszcza część ekspertów, to rok 2040.

Obecnie, zgodnie z umową społeczną zawartą z górnikami, odejście od wydobycia węgla w Polsce planowane jest na 2049 r. Polityka Energetyczna Polski (PEP 2040) mówi, że z końcem dekady maksymalny udział tego surowca w miksie może wynosić nawet 56 proc., a w roku 2040 - 28 proc. Jak zauważa jednak m.in. Filip Piasecki z firmy analitycznej Aurora Energy Research, z planów spółek energetycznych wynika odmienny harmonogram, w którym ostatnie bloki tego typu zostaną wyłączone jeszcze w latach 30.

Uczestnicy sondy podkreślają, że potrzeba przybliżenia terminu wygaszenia węgla w krajowej energetyce wynika z wielu czynników obiektywnych. Po pierwsze, Unia. Polska zgodziła się na cel redukcji emisji gazów cieplarnianych o 55 proc. do końca dekady. A według części ekspertów obecne plany rządu w Warszawie nie są zgodne nawet z wcześniejszymi planami, które zakładały ograniczenie emisji o 40 proc. Zdaniem Pawła Wiejskiego z Instytutu Zielonej Gospodarki utrzymanie obecnego harmonogramu wymagałoby „ogromnych subsydiów dla sektora elektroenergetyki węglowej”, co z kolei byłoby „nie do zrealizowania bez wyjścia z UE”.

Pod presją emisji

Obecne założenia PEP 2040 oparte są na szacunkach, które - jak wskazuje Paweł Wiejski - „były nieaktualne już w dniu jej ogłoszenia”. Według opisanego w dokumencie „scenariusza wysokich cen” koszt pozwolenia na wyemitowanie tony CO2 miał w 2030 r. wynieść… 54 euro. W zeszłym tygodniu przekroczył 75 euro. Potrzeba uwzględnienia tych realiów jest tym pilniejsza, że - jak ocenia Magdalena Maj z państwowego Polskiego Instytutu Ekonomicznego - Bruksela „proponuje dalsze ograniczanie puli dostępnych pozwoleń na emisje CO2, co umocni trend wzrostowy ich cen”.

Rosnące opłaty powodują, że prąd i ciepło produkowane z węgla stają się nierentowne już dziś. Oznacza to problemy nie tylko dla spółek energetycznych, ale dla nas wszystkich, przekładając się na rosnące rachunki.

Odkładanie coalexitu, jak mówią Paweł Czyżak z Fundacji Instrat i Filip Piasecki, to także zagrożenie odpływem inwestycji zagranicznych, ucieczka „zielonych miejsc pracy”, a w najgorszym razie wypchnięcie Polski z globalnego wyścigu gospodarczego w strategicznych technologiach. Problem ten akcentuje również Krzysztof Kobyłka z think tanku WiseEuropa. - Realizując minimum ambicji, trudniej jest korzystać z szans, jakie daje transformacja poprzez rozwijanie zielonych technologii czy przemysłu, tak jak robią to np. nasi zachodni sąsiedzi - mówi.

Jak zauważa Paweł Czyżak, obecnie aż 70 z 90 polskich bloków węglowych przekroczyło planowany okres eksploatacji. Oznacza to, że przedłużanie ich funkcjonowania będzie wiązało się z rosnącym ryzykiem awarii, które generować będą dodatkowe koszty dla systemu.

Według analiz Forum Energii oraz Aurora Energy Research obecne nierealistyczne założenia dotyczące udziału węgla w miksie grożą powstaniem „luki mocowej”, która do lat 30. może sięgnąć kilkunastu gigawatów.

Odblokować OZE

Specjaliści są też zgodni, że do najpilniejszych kwestii należy zaliczyć odblokowanie rozwoju OZE. Także w tym przypadku konieczność rewizji polityki w tym zakresie wynika po części z zaakceptowanych przez Polskę rozstrzygnięć na poziomie unijnym. Jak podkreśla Magdalena Maj, podniesienie celu redukcji emisji gazów cieplarnianych do 2030 r. pociąga za sobą także zmianę celu OZE (z 32 na 40 proc.). Co więcej - jak dodaje - „nawet tak podwyższony cel może być niewystarczający do osiągnięcia globalnej neutralności w 2050 r.”. - Nie jest więc przesądzone, czy dalej ten cel nie zostanie zwiększony - zaznacza Maj.

Stawianie na OZE to - jak przekonują eksperci - także kwestia uwarunkowań technologicznych. Źródła tego typu, ze szczególnym uwzględnieniem naziemnej energetyki wiatrowej i fotowoltaiki, stanowią bowiem jedyny dostępny instrument, który pozwala na szybką redukcję emisji i umożliwia tym samym osiągnięcie celów klimatycznych na 2030 r.

Obecne podejście rządu do OZE oceniane jest jako skrajnie zachowawcze. Eksperci zwracają uwagę na nisko zawieszoną poprzeczkę dla odnawialnych źródeł przyjętą w PEP 2040. Innym świadectwem chęci trzymania w ryzach rozbudowy OZE jest według nich zasada 10H, która paraliżuje rozwój naziemnej energetyki wiatrowej, oraz wprowadzone niedawno zmiany w zasadach rozliczeń energetyki prosumenckiej - ankietowani spodziewają się, że doprowadzą one do zahamowania rozwoju energetyki słonecznej.

Ostrożnie z gazem

Jedyną alternatywę dla OZE stanowi w dzisiejszych realiach rynkowych gaz i to na niego w kluczowej mierze zdają się stawiać rządowi stratedzy. Uczestnicy naszej ankiety ostrożnie odnosili się do przyszłości tego paliwa. Jak wskazuje Marcin Popkiewicz, fizyk i popularyzator nauk klimatycznych, generacja gazowa będzie niezbędna do stabilizowania miksu opartego na źródłach zależnych od pogody. Według niego w tej roli błękitne paliwo powinno być dopuszczalne do 2040 r. Także Popkiewicz sygnalizuje, że rola gazu w miksie powinna jednak być pojmowana jako uzupełniająca, a moce gazowe powinny być z czasem przestawiane na biometan, a później zielony wodór. Zarówno on, jak i ekspert WWF Polska Marcin Kowalczyk akcentują również potrzebę rozwijania magazynowania energii.

Z obecnym podejściem rządu do gazu wiąże się - zdaniem ekspertów -zagrożenie przeinwestowania. Według wyliczeń Forum Energii, na które powołuje się ekspertka organizacji ds. elektroenergetyki Aleksandra Gawlikowska-Fyk, zaplanowane do tej pory inwestycje gazowe w dużej mierze wystarczą do zbilansowania OZE. Paulina Sobiesiak-Penszko z Instytutu Spraw Publicznych podkreśla z kolei, że 30-proc. udział błękitnego paliwa w miksie, jaki zakłada PEP w 2040 r., skazywałby Polskę na wysoki poziom zależności od „zewnętrznych czynników i sytuacji geopolitycznej”. - Co to oznacza dla bezpieczeństwa energetycznego, pokazuje chociażby sytuacja szantażu Rosji związanego z dostawami gazu do Europy - dodaje. Zdaniem Gawlikowskiej-Fyk konieczne jest stworzenie gazowej strategii, która uwzględni zarówno rolę gazu jako paliwa przejściowego, jak i fakt, że jest to „nadal paliwo emisyjne”, oraz niekorzystne trendy regulacyjne.

Efektywność i społeczeństwo

W wielu odpowiedziach przewija się problem efektywności energetycznej. To właśnie ona - jak przekonuje Bartłomiej Kozek z Centrum UNEP/Grid Warszawa - „stanowi klucz do zwiększania bezpieczeństwa energetycznego, zmniejszania kosztów dla przemysłu czy gospodarstw domowych czy śladu środowiskowego sektora”. Według Marcina Popkiewicza program rozwijania efektywności powinien obejmować m.in. termomodernizację budynków oraz elektryfikację transportu.

Znaczna część specjalistów akcentuje również potrzebę wzmocnienia społecznego wymiaru transformacji, który w ich oczach powiązany jest z demokratyczną legitymizacją tego procesu. Dlatego - zdaniem Bartłomieja Kozka - priorytetowo powinny być traktowane działania, które przynoszą „zarówno czytelne korzyści środowiskowe, jak i społeczne”. Jako praktyczny przykład tego kierunku ekspert przytacza energetykę prosumencką, której szybki rozwój był możliwy dzięki korzyściom dla obywateli i rynku pracy. Jak ocenia, kolejnymi takimi obszarami prospołecznej zielonej polityki mogą stać się transport publiczny czy termomodernizacja.

Obecna strategia w niedostateczny sposób odpowiada na pytania dotyczące przyszłości społeczności związanych z węglem. Na problem ten wskazuje m.in. Paulina Sobiesiak-Penszko. - PEP 2040 bardzo ogólnikowo odnosi się do planów transformacji regionów węglowych - mówi ekspertka.

Wśród postulatów pojawia się także wzmocnienie dialogu społecznego. Zdaniem Dominiki Lasoty, jednej z liderek młodzieżowego ruchu klimatycznego, konieczne jest włączenie do niego w jak największym stopniu kluczowych interesariuszy, m.in. osób z regionów górniczych, ekspertów i aktywistów. 

www.gazetaprawna.pl/biznes-i-klimat/