Ani Polska, ani Unia nie kwapią się do zaostrzania ekologicznych kryteriów przy wykorzystaniu drewna.
W najbliższych latach polski rząd chce zwiększać rolę biomasy w krajowym miksie energetycznym, czyli w procesie wytwarzania energii – dowiedzieliśmy się w Ministerstwie Klimatu i Środowiska. „Wspieranie szeroko pojętej biomasy jako stabilnych źródeł OZE jest konieczne i w związku z wzrastającą rolą generacji wiatrowej oraz fotowoltaicznej będzie nabierało szczególnego znaczenia w kolejnych latach” – deklaruje resort. Oznacza to, że technologia ta ma pełnić strategiczną funkcję, jako jedno z narzędzi bilansowania źródeł zależnych od pogody.
Rząd dostrzega jednocześnie problem związany z niewielkim stopniem uregulowania sektora biomasowego w Polsce. Jak informuje nas MKiŚ, rozpoczęły się prace zmierzające do powołania specjalnego zespołu „do spraw zwiększenia udziału zrównoważonej biomasy w krajowej energetyce i ciepłownictwie”. W jego skład mają wejść przedstawiciele rządu, naukowcy, przedstawiciele stowarzyszeń branżowych, a także instytucji finansujących. „W ramach zespołu przeprowadzonych zostanie szereg analiz mających na celu m.in. określenie potencjalnej ilości, typów i miejsc pochodzenia zrównoważonej biomasy w Polsce, zaprojektowanie otoczenia regulacyjnego, jak również podjęcie tematu konwersji konwencjonalnych jednostek wytwórczych produkujących energię elektryczną i cieplną z węgla na jednostki biomasowe” – czytamy w odpowiedzi resortu na pytania DGP.
Decyzje o wzmocnieniu roli biomasy w produkcji prądu i ciepła zapadają w kontekście szykującego się w Unii starcia w trwającej od lat batalii z ekologami w sprawie bioenergii, o której pisaliśmy w zeszłym tygodniu. Obrońcy środowiska twierdzą, że drewno – z wyjątkiem odpadów, które nie mają innego zastosowania – nie powinno być traktowane jako OZE, argumentując, że obecne przepisy napędzają wycinki lasów, a bilans klimatyczny surowca pozyskiwanego w ten sposób jest w krótkim okresie nawet gorszy niż paliw kopalnych – węgla, ropy i gazu.
Najnowszy epizod sporu dotyczy kryteriów zrównoważonego finansowania dla energetyki, czyli tzw. unijnej taksonomii. Komisja Europejska zapowiedziała w zeszłym roku wprowadzenie bardziej wyśrubowanych wymagań dla biomasy, które mają być częścią nowelizacji dyrektywy o OZE. Zgodnie z obowiązującym od początku tego roku aktem delegowanym UE dla bioenergii nadal obowiązują jednak kryteria z obecnej dyrektywy. Do ewentualnej zmiany dojdzie dopiero po zakończeniu czasochłonnych prac nad zmianą przepisów dla całego sektora OZE.
Do rewizji tych zapisów wezwały Komisję Europejską organizacje ekologiczne, m.in. ClientEarth i polska Pracownia na rzecz Wszystkich Istot (PnrWI). W razie odrzucenia wniosku przez KE obrońcy przyrody zapowiadają odwołanie się do unijnego Trybunału Sprawiedliwości.
Ekolodzy stawiają też zarzuty polskiemu rządowi, który – według nich – nie wie, skąd dokładnie pochodzi spalana biomasa i nie ma szczegółowych planów w zakresie zastępowania nią węgla w ciepłowniach. MKiŚ podkreśla, odnosząc się do tych uwag, że drewno pozyskiwane w lasach to tylko jedna z wielu frakcji biomasy. W grę wchodzi też choćby wykorzystywanie w celach energetycznych odpadów z przemysłu drzewnego i z rolnictwa czy roślin energetycznych. Z danych unijnych wynika jednak, że jeszcze w 2015 r. tzw. pierwotna biomasa drzewna stanowiła niemal jedną trzecią surowca wykorzystywanego w energetyce. A PnrWI szacuje (na podstawie danych GUS), że w Polsce drewno może odpowiadać nawet za dwie trzecie wykorzystywanej bioenergii i stanowić ponad połowę wszystkich OZE.
Ekolodzy zwracają ponadto uwagę na rozbieżności pomiędzy rządowymi prognozami na użytek UE a faktycznymi trendami. W przekazanym do Brukseli w 2019 r. Krajowym Planie Rozliczeń dla Leśnictwa zakłada się, że pozyskanie drewna na cele energetyczne będzie sukcesywnie spadać, a już w połowie obecnej dekady zostanie całkowicie zarzucone. W rzeczywistości, jak twierdzi PnrWI, od lat rośnie.
Dążenia do zaostrzenia kryteriów ekologicznych dla biomasy napotykają silny opór także na poziomie unijnym. Oprócz koalicji sceptycznie nastawionych państw z udziałem Polski (na czele grupy stoi Szwecja) do wycofania się z tych planów wezwał kilka dni temu pełnomocnik Parlamentu Europejskiego ds. zmian w dyrektywie OZE Markus Pieper (z niemieckiej CDU). Regulacje dotyczące zrównoważonej gospodarki leśnej i biomasy powinny według niego pozostać w gestii państw członkowskich. Zdaniem ekspertów bez bioenergii, która odpowiada za ok. połowę zużycia energii ze źródeł odnawialnych w UE, wspólnota nie spełniłaby swoich celów klimatycznych. ©℗