Zwiń

Nie masz konta? Zarejestruj się

Ceny energii wywołują chaos w Azji. To bardzo złe wieści dla świata

Marta Mitek
Ten tekst przeczytasz w 4 minuty
Kryzys energetyczny na Sri Lance
Oficer armii stoi na straży butli z gazem. Galle, Sri Lanka
Buddhika Weerasinghe
Bloomberg

Na Sri Lance ludzie stoją w kilometrowych kolejkach, żeby zatankować paliwo. W Bangladeszu sklepy zamykane są o godzinie 20.00, aby oszczędzać energię. W Indiach i Pakistanie przerwy w dostawie prądu zmuszają szkoły i firmy do zamknięcia, a mieszkańców do duszenia się bez klimatyzacji podczas śmiertelnych fal upałów.

Redakcja CNN przytacza tylko niektóre z bardziej przykuwających uwagę przykładów z regionów Azji i Pacyfiku, gdzie różne kraje zmagają się z najgorszym od lat kryzysem energetycznym, a także z rosnącym niezadowoleniem i niestabilnością spowodowaną wzrostem kosztów utrzymania. W Sri Lance i Pakistanie kryzys jest namacalny. Gniew społeczny doprowadził już do rezygnacji wielu ministrów w Kolombo i przyczynił się do upadku Imrana Khana jako premiera w Islamabadzie. Oba kraje zostały zmuszone do podjęcia desperackich kroków, zwracając się z prośbą o pomoc do Międzynarodowego Funduszu Walutowego i wprowadzając krótsze tygodnie pracy w celu zaoszczędzenia energii. Premier Ranil Wickremesinghe powiedział, że gospodarka Sri Lanki „całkowicie się załamała”.

W innych częściach regionu oznaki problemów są mniej widoczne, ale mogą mieć daleko idące konsekwencje. Nawet w stosunkowo bogatych krajach, takich jak Australia, zaczynają pojawiać się obawy ekonomiczne, ponieważ konsumenci odczuwają skutki wyższych rachunków za energię. Hurtowe ceny energii elektrycznej w pierwszym kwartale 2022 r. wzrosły o 141 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym. Po raz pierwszy w historii, 15 czerwca, rząd australijski zawiesił na czas nieokreślony funkcjonowanie krajowego rynku energii elektrycznej, próbując w ten sposób obniżyć ceny, zmniejszyć presję na łańcuch dostaw energii i zapobiec przerwom w dostawach prądu.

Trwa kryzys globalny

Jednak to sytuacja w Indiach, gdzie zapotrzebowanie na energię elektryczną osiągnęło ostatnio rekordowy poziom, najlepiej ilustrują, dlaczego mamy do czynienia z kryzysem globalnym, a nie regionalnym. Trzeci co do wielkości emitent dwutlenku węgla na świecie ogłosił 28 maja, że państwowy koncern Coal India będzie importował węgiel po raz pierwszy od 2015 roku.

Chociaż każdy z tych krajów boryka się z innymi okolicznościami, wszystkie zostały dotknięte podwójnym skutkiem pandemii koronawirusa i wojny rosyjskiej w Ukrainie – wydarzeniami, które podważyły wcześniejsze założenia dotyczące linii zaopatrzenia i bezpieczeństwa regionalnego, a w rezultacie pogrążyły świat planowania gospodarczego w chaosie.

Niedopasowanie podaży i popytu

Eksperci twierdzą, że u podstaw problemu leży rosnące niedopasowanie podaży i popytu. W ciągu ostatnich kilku lat pandemia utrzymywała popyt na energię na niezwykle niskim poziomie. W pierwszym kwartale 2020 r. globalne zużycie energii elektrycznej spadło o ponad 3 proc., ponieważ blokady i inne ograniczenia spowodowały, że pracownicy pozostali w domach, samochody nie jeździły, a statki utknęły w portach. Teraz jednak popyt na paliwa wzrasta – a nagła konkurencja sprawia, że ceny węgla, ropy i gazu osiągają rekordowe poziomy.

Tendencję tę podkręca inwazja Rosji na Ukrainę, która jest trzecim co do wielkości producentem ropy naftowej na świecie i drugim co do wielkości jej eksporterem. Ponieważ Stany Zjednoczone i wielu ich sojuszników nałożyło sankcje na rosyjską ropę i gaz, wiele krajów zaczęło szukać alternatywnych źródeł zaopatrzenia, co jeszcze bardziej zaostrzyło rywalizację o ograniczone dostawy.

Dlaczego Azja ucierpiała najbardziej?

Chociaż ceny importowanej energii wzrosły dramatycznie na całym świecie, przy pięciokrotnie wyższych cenach węgla niż rok temu i dziesięciokrotnie wyższych cenach gazu ziemnego niż w ubiegłym roku, eksperci twierdzą, że istnieją powody, dla których niektóre gospodarki azjatyckie (szczególnie te rozwijające się, zależne od importu) ucierpiały najbardziej.

Zdaniem Antoine'a Halffa, starszego adiunkta w Centrum Globalnej Polityki Energetycznej Uniwersytetu Columbia, biedniejsze kraje, które dopiero się rozwijają lub dopiero się uprzemysławiają, po prostu nie są w stanie konkurować z bardziej zasobnymi w pieniądze rywalami, a im więcej będą musiały importować, tym większy będzie ich problem.

Niebawem zabraknie paliwa

Ta dynamika kryje się za coraz bardziej chaotycznymi scenami rozgrywającymi się w tych krajach. Jeszcze tydzień temu minister energetyki Sri Lanki powiedział, że to kwestia dni, zanim w kraju zabraknie paliwa. To ponure ostrzeżenie pojawiło się, gdy kolejki na stacjach benzynowych w Kolombo sięgały 3 kilometrów, a w wielu miastach wybuchły starcia między policją a obywatelami. W poniedziałek biura sektora publicznego, szkoły państwowe i zatwierdzone przez rząd szkoły prywatne zostały zamknięte na co najmniej dwa tygodnie. Pracownikom sektora publicznego kazano brać wolne piątki przez najbliższe trzy miesiące – z sugestią, by wykorzystali ten czas na uprawę własnej żywności.

Pakistan również musiał skrócić swój tydzień pracy – z sześciu do pięciu dni – choć to może tylko pogorszyć sytuację. Sześciodniowy tydzień pracy, wprowadzony dopiero niedawno, miał poprawić wydajność i pobudzić gospodarkę. Zamiast tego codzienne wielogodzinne przerwy w dostawie prądu nękają 220-milionowy kraj od co najmniej miesiąca, a centra handlowe i restauracje w największym mieście Pakistanu, Karaczi, zostały zmuszone do wcześniejszego zamknięcia, aby zaoszczędzić paliwo. Podaż energii w kraju jest o prawie 5 000 megawatów niższa od zapotrzebowania – według niektórych szacunków niedobór ten mógłby zasilić od 2 do 5 milionów domów.

Kryzys dotyczy również krajów rozwiniętych

Wyobrażenia, że takie problemy dotyczą tylko biedniejszych, mniej rozwiniętych krajów, rozwiewają doświadczenia Australii – kraju, który ma jeden z najwyższych na świecie poziomów mediany zamożności na osobę dorosłą. Od maja ten kraj działa pozbawiony 25 proc. swoich mocy energetycznych opartych na węglu. Częściowo jest to spowodowane planowanymi przerwami na konserwację, ale także dlatego, że zakłócenia w dostawach i gwałtowny wzrost cen spowodowały nieplanowane przerwy w dostawach.

Większe kłopoty są jeszcze przed nami

Pod presją opinii publicznej rządy i politycy mogą ulec pokusie powrotu do tańszych, bardziej zanieczyszczonych form energii – takich jak węgiel – bez względu na wpływ na zmiany klimatyczne. Takie działania już się rozpoczęły. Naukowcy twierdzą, że radykalne ograniczenie wydobycia węgla jest konieczne, aby ograniczyć najgorsze skutki globalnego ocieplenia, jednak trudno będzie to osiągnąć bez zaangażowania jednego z największych emitentów dwutlenku węgla na świecie.

„Każdy kraj, czy to Indie, Niemcy, czy USA, jeśli podwoi wydobycie jakiegokolwiek paliwa kopalnego, pochłonie budżet węglowy. To problem globalny” – powiedział Sandeep Pai, starszy kierownik badań w Programie Energetycznym Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych. Chociaż Pai powiedział, że decyzja Indii może być tylko chwilową „reakcją na kryzys”, to jeśli za rok lub dwa lata kraje nadal będą polegać na węglu, będzie to miało znaczący wpływ na wojnę z globalnym ociepleniem.

Jeśli wzrost temperatury przekroczy ten zakres wyznaczony przez paryskie porozumienie klimatyczne (utrzymanie wzrostu średniej globalnej temperatury na poziomie od 1,5 do 2 stopni Celsjusza), nawet chwilowo, naukowcy sugerują, że niektóre z wynikających z tego zmian na naszej planecie mogą być nieodwracalne.