Kolejny kryzys surowcowy może dotyczyć krytycznie ważnych dla energetyki złóż uranu. Dlatego należy zabezpieczyć te zasoby już teraz, zanim pojawią się nowe ryzyka polityczne – pisze w opinii David Fickling, publicysta Bloomberga.
W obliczu najpoważniejszego kryzysu energetycznego od lat 70. XX wieku świat zwraca się ku energii jądrowej, która była jednym z największych beneficjentów embarga na ropę z 1973 roku.
To bardzo dobra wiadomość, ale powinniśmy zachować ostrożność. Rozwiązanie problemów energetycznych w 2022 roku przy pomocy atomu stwarza bowiem ryzyko pojawienia się innych problemów energetycznych.
Ryzyko takie pojawia się dlatego, że łańcuch dostaw uranu jest podatny na geopolityczne manipulacje w takim samym stopniu, jak łańcuchy dostaw gazu ziemnego, kobaltu czy metali ziem rzadkich. Jeśli rozwinięte kraje chcą polegać na atomie jako wiarygodnym źródle bezemisyjnej energii w latach 30. i 40. XXI wieku, powinny już teraz zacząć zabezpieczać złoża uranu.
Kto wydobywa uran?
Prawie ¾ produkcji energii atomowej ma miejsce w Europie, Ameryce Północnej oraz w rozwiniętych częściach Azji. Tymczasem bogate narody oraz ich sojusznicy dostarczają tylko 19 proc. z 75 tys. ton tlenku uranu niezbędnego do rocznego zasilania tych rektorów. Z kolei Chiny, państwa byłego Związku Radzieckiego, Iran i Pakistan razem odpowiadały za 62 proc. wydobycia uranu w 2021 roku. Pozostałą część surowca wydobywają Indie i kraje niezrzeszone w Afryce.
Sytuacja taka wynika z gwałtownych zmian, jakie zaszły na światowych rynkach uranu w ciągu ostatnich dziesięcioleci. Pod koniec pierwszej dekady XXI wieku powszechnie uważano, że energia wiatrowa i słoneczna będą zbyt drogie, aby móc konkurować z konwencjonalnymi źródłami jeszcze w latach 30. XXI wieku. Przekonanie takie doprowadziło do boomu na energię nuklearną, którą klasyfikowano jako jedyne żywotne i wielkoskalowe źródło bezemisyjnej energii. To z kolei spowodowało gwałtowny rozwój Kazachstanu, który dysponuje dużymi zasobami uranu, zlokalizowanymi blisko powierzchni. Zasoby te można tanio eksploatować poprzez wpompowanie odpowiednich płynów w procesie podobnym to tzw. frackingu.
Katastrofa w japońskiej elektrowni atomowej w Fukushimie w 2011 roku pogrzebała wiele z tych planów oraz doprowadziła do zmniejszenia produkcji energii nuklearnej o 11 proc. w ciągu dwóch lat. W ten sposób rozwój energetyki atomowej został zahamowany po raz pierwszy od lat 60. XX wieku. Gdy zaczęto eksploatować nowe złoża w Kazachstanie, rynek uranu doświadczył głębokiego przesycenia. Do ubiegłego roku, gdy ceny tlenku uranu nie zaczęły ponownie osiągać poziom 30 dol. za funt, większość kopalń surowca poza Azją Centralną działała na stracie.
Dziś sam Kazachstan odpowiada za ponad 40 proc. światowych dostaw uranu. Relacje rządu w Nur-Sułtanie z Moskwą, czyli ze swoim byłym kolonistą, są często napięte, szczególnie od czasu inwazji Rosję na Ukrainę, co pokazało chęć Kremla do trzymania byłych państw sowieckich pod butem.
Wciąż jednak Kazachstan pozostaje zależny od dobrej woli swoich sąsiadów jeśli chodzi o eksport uranu, który zazwyczaj był transportowany drogą lądową. Gdyby rozwinęła się sytuacja w stylu ukraińskim, gdzie zachodnie demokracje podjęłyby rywalizację z autorytarnymi rywalami, wykorzystując kontrolę surowców energetycznych jako broń w czasie wojny, wówczas nawet transport lotniczy mógłby nie wystarczyć do zapewnienia zachodnim rektorom paliwa, ponieważ Kazachstan jest prawie całkowicie otoczony przez przestrzeń powietrzną takich krajów, jak Rosja, Chiny, Iran i Pakistan.
Alternatywne złoża uranu
Istnieją również alternatywne źródła uranu. Ponad 25 proc. światowych zasobów uranu znajduje się w Australii, a kolejne 9 proc. w Kanadzie. Należąca do Grupy BHP kopalnia Olympic Dam zlokalizowana na północny zachód od Adelaide, jest jednym z największych na świecie rezerwuarów uranu. Duże zasoby tego surowca mogłyby być produkowane prawie po zerowych kosztach, ponieważ głównymi surowcami, jakie się tam wydobywa, są miedź oraz metale szlachetne. Dyrektorzy kopalni przez lata unikali odblokowania zasobów uranu, ponieważ proces ten wymagałby początkowo dużych nakładów.
Złoża uranu w kopalni metali ziem rzadkich w Nolans nieopodal Alice Springs w 2008 roku oceniono na 13,3 mln funtów. Taka ilość surowca wystarczyłaby do zasilenia floty 20 reaktorów jądrowych przez 10 lat. Tymczasem złoża te traktuje się obecnie jako odpady, wiążące się z kosztem prowadzenia kopalni metali ziem rzadkich, a nie osobne źródło zysków, które można wykorzystać.
„Przed nami długa droga, zanim uran stanie się czymś, o czym ludzie w Australii będą chcieli rozmawiać” – komentuje Gavin Lockyer, dyrektor wykonawczy Resources Ltd. – firmy rozwijającej kopalnię. Co prawda plany sprzed katastrofy w Fukushimie opisują uran w złożach Nolans jako jeden z produktów, ale obecnie tak rzadko się o tym myśli, że Lockyer nie zna nawet ceny, dzięki której wydobycie tego surowca stałoby się wykonalne i opłacalne. Teoretycznie te wczesne plany wydobywcze mogłyby zostać przywrócone, aby wykorzystać jedno z największych złóż uranu na świecie, ale obecnie „nie ma tego na agendzie” – wyjaśnia Gavin Lockyer.
Zbyt duże uzależnienie od jednego taniego dostawcy
Ta zbyt duża zależność od jednego taniego i mało wiarygodnego dostawcy nie różni się tak bardzo od sytuacji, którą mogliśmy obserwować w odniesieniu do innych krytycznych surowców w ciągu ostatnich dekad. Europa zawsze miała alternatywy wobec kupowania gazu z Rosji. Z kolei producenci baterii mogliby postarać się bardziej, aby zmniejszyć ich zależność od kobaltu i pozyskiwać więcej tego surowca z krajów innych niż Demokratyczna Republika Konga. Konsumenci metali ziem rzadkich mogli obserwować, jak dominacja Chin w tym łańcuchu dostaw rosła i mogli zawalczyć do dywersyfikację na wcześniejszym etapie. W każdym z tych przypadków rozwinięte demokracje szukały najtańszych źródeł surowców i miały nadzieję, że wszystko będzie w porządku.
Wygląda na to, że sytuacja się powtarza. Duża część nuklearnego renesansu po wojnie w Ukrainie polega na planach przedłużenia działania istniejących już reaktorów jądrowych w Niemczech, Belgii, Korei Południowej i USA. Wśród krajów rozwiniętych tylko Francja, Wielka Brytania i Japonia zobowiązały się do budowy istotnej liczby nowych elektrowni jądrowych.
Bezpieczeństwo energetyczne nie jest dane raz na zawsze
Taka skala wzrostu prawdopodobnie nie skłoni inwestorów do przekonania, że finansowanie marginalnych kopalni uranu jest dobrym wykorzystaniem ich pieniędzy – i do czasu, aż nie ulegnie to zmianie, światowa zależność od byłych republik radzieckich w zakresie dostaw uranu będzie się pogłębiać. Sytuacja w Europie, gdzie rządy mogły obserwować w ciągu ostatnich lat 10-krotny wzrost kosztów energii w wyniku ograniczenia przez Moskwę dostaw gazu, jest jedynie przedsmakiem tego, jak będzie wyglądał świat, gdy bezpieczeństwo energetyczne bierze się za pewnik. Nie ma lepszego czasu niż teraz, aby upewnić się, że nie popełnimy tego samego błędu ponownie.
Autor: David Fickling