Zwiń

Nie masz konta? Zarejestruj się

Bliższa ciału amerykańska koszula, czyli o surowcach krytycznych z USA

Mateusz Roszak
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen na konferencji prasowej po wirtualnym szczycie UE-Chiny w kwietniu 2022 r.
Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen na konferencji prasowej po wirtualnym szczycie UE-Chiny w kwietniu 2022 r.
fot. Olivier Hoslet/EPA/PAP
EPA/PAP

Unia chce sprowadzać surowce krytyczne z USA i szykuje się do przeformułowania obecnych relacji z Pekinem. W tle przyszłość przemysłu i zielonych technologii.

Jutro przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen wraz z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem złoży wizytę w Pekinie, która jest jednym z elementów próby rewizji stosunków z Państwem Środka. Do rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę, z drobnymi wyjątkami, państwa UE raczej zacieśniały współpracę z Pekinem, który w ramach Inicjatywy Pasa i Szlaku zwiększał inwestycje w Europie i przechylał bilans handlowy na swoją korzyść. Pandemia koronawirusa unaoczniła urzędnikom w Brukseli i poszczególnym państwom skalę uzależnienia od Chin i rolę Pekinu w globalnych łańcuchach dostaw, których przerwanie na skutek pandemii zahamowało wiele strategicznych sektorów europejskiej gospodarki. Dziś Bruksela po lekcji z ubiegłych trzech lat chce ograniczać zależność od państw trzecich i budować autonomię przemysłu przechodzącego zieloną i cyfrową transformację.

Zależność Unii od Chin 

Kluczową rolę w tej transformacji będą odgrywały surowce krytyczne. Komisja Europejska w propozycji odrębnych przepisów dotyczących tej grupy surowców zaproponowała, by obniżyć do najwyżej 70 proc. uzależnienie od importu każdego z nich z jednego kraju. Dziś zależność Unii od Chin wynosi w tej sferze zwykle 80–100 proc. Bruksela chce zamiast tego sprowadzać większą ilość wspomnianych surowców ze Stanów Zjednoczonych. Przy okazji może to być karta przetargowa w rozmowach z Amerykanami. 

Bruksela chce, by niektóre europejskie przedsiębiorstwa, choćby producenci samochodów elektrycznych, mogły korzystać z subsydiów i ulg dla zielonego przemysłu, zgodnie z amerykańską ustawą o redukcji inflacji (IRA). Dotychczas administracja Joego Bidena zapowiedziała podobne wyjątki jedynie dla przedsiębiorstw z państw, z którymi USA mają podpisane umowy handlowe, jak Kanada i Meksyk.

Zacieśnienie współpracy w zakresie surowców krytycznych

Biden i von der Leyen ogłosili przed miesiącem zacieśnienie współpracy w zakresie surowców krytycznych. Od kilku tygodni trwają prace nad specjalną umową w tej sprawie. Unia nie tylko chce zwiększyć import z USA, lecz także oczekuje, że surowce wydobywane lub przetwarzane w Europie będą mogły być sprzedawane za Atlantykiem z uwzględnieniem ulg i subsydiów przewidzianych w IRA. Na razie pierwsze wytyczne amerykańskiego Departamentu Skarbu nie uwzględniają specjalnych zachęt dla europejskich firm przetwarzających surowce krytyczne, ale ostateczne regulacje poznamy dopiero za miesiąc, kiedy jest planowane zakończenie konsultacji, także z Brukselą. Jeśli Unia i USA osiągną porozumienie, może to otworzyć drogę do bardziej zaawansowanych rozmów o umowie handlowej, choć wątpliwe, aby na ten krok zdecydowały się państwa członkowskie UE bez przyznania europejskim przedsiębiorstwom dużych ustępstw w amerykańskim planie subsydiów i ulg dla zielonego przemysłu.

Na dyskusje o transatlantyckich relacjach handlowych w dużej mierze wpływa zaostrzająca się konkurencja USA z Chinami. Administracja Bidena próbuje wywierać coraz większą presję na unijnych liderach, żeby bardziej zdecydowanie ograniczali chińskie wpływy na Starym Kontynencie. W UE ścierają się różne frakcje prezentujące różne, choć niewykluczające się stanowiska. Szef Rady Europejskiej Charles Michel, a wraz z nim część państw, widzi dla Pekinu istotną rolę w zielonej transformacji i podkreśla, że tak dużego uzależnienia od surowców krytycznych z Chin nie da się zlikwidować w ciągu kilku miesięcy importem z alternatywnych kierunków. Ubiegłotygodniowe wystąpienie przewodniczącej KE pokazało natomiast, ze Unia podczas jutrzejszych rozmów przybierze prawdopodobnie bardziej jastrzębie stanowisko wobec Pekinu.

Von der Leyen w swoim wystąpieniu wskazała, że Unia może sięgnąć po protekcjonistyczne instrumenty ochrony handlu, gdyby interesy europejskiej gospodarki zostały naruszone przez Pekin. Gdyby Bruksela zdecydowałaby się przyjrzeć bilansowi handlowemu z Chinami, mogłaby zwiększyć cła wwozowe na niektóre grupy produktów albo wprowadzić dodatkowe procedury kontrolne dotyczące wywozu towarów z UE. Na razie wspomniane środki są konsultowane w ramach trójstronnych negocjacji między państwami członkowskimi, KE a Parlamentem Europejskim. Zestaw w postaci jednego instrumentu ochrony europejskiego handlu zostanie najpewniej zaproponowany w połowie roku, a jego wejście w życie jest spodziewane w okolicach wakacji. Niezależnie od kalendarza Bruksela wysłała jasny sygnał, że von der Leyen nie zamierza rozmawiać w Pekinie w pozycji petenta. ©℗

Ursula von der Leyen i Emmanuel Macron wybierają się do Chin