W związku z przepisami mającymi doprowadzić do maksymalnego ograniczenia emisji dwutlenku węgla do atmosfery, Unia Europejska rozpoznając kluczowy rynek, wprowadziła odpowiednie przepisy dotyczące baterii litowo-jonowych. Te znajdują się w autach eklektycznych, hulajnogach, czy w urządzeniach przenośnych. O ile baterie pomagają w ograniczeniu emisji o tyle zapotrzebowanie na nie rodzi bardzo ważne pytanie – jak utylizować te zużytye? – A czemu ich nie odzyskiwać lub przetwarzać na półprodukty? W Polblume znaleźliśmy na to rozwiązanie – mówi Zbigniew Miazga, kierujący przedsiębiorstwem.
Zapotrzebowanie na baterie gwałtownie wzrośnie
Lit został zauważony jako przydatne tworzywo do tworzenia baterii na początku XX wieku. Potencjał metalu to jego mała gęstość, ale duże możliwości elektrochemiczne i wysoki stosunek energii do masy. Pierwsze eksperymenty w 1912 roku rozpoczął amerykański fizyk chemiczny George Newton Lewis, ale akumulatory litowe pojawiły się na rynku dopiero w 1970 roku. W 1979 roku profesor John Goodenough oraz Koichi Mizushima stworzyli nowy rodzaj baterii litowej. Rozwiązanie jakie przedstawili polegało na tym, że podczas ładowania jony litu przemieszczają się z węglowej anody do katody z tlenku litu i innego metalu i są tam przechowywane. Kiedy bateria się rozładowuje, proces się odwraca. Przewaga baterii litowo-jonowej nad zwykłą baterią to wydajność, szybsze ładowanie, są lżejsze, a co bardzo ważne – można je doładowywać w dowolnym momencie, co jednak zmniejsza ich „żywotność”. Wszystkie wyżej wymienione cechy sprawiły, że ten rodzaj baterii zyskał na popularności, zwłaszcza w obliczu rozwoju urządzeń, które poprzez wykorzystanie energii z baterii, zmniejszają emisje CO2.
Jak podają eksperci, do 2030 r. światowe zapotrzebowanie na baterie może wzrosnąć nawet 14-krotnie, a UE może odpowiadać za 17% tego zapotrzebowania. Jest to spowodowane z rozwojem gospodarki cyfrowej, technologii energii odnawialnej i elektomobilności. Dlatego też Parlament Europejski przyjął aktualizację unijnej dyrektywy w sprawie baterii i akumulatorów, zapewniający możliwość ponownego wykorzystania, regeneracji lub recyklingu baterii i akumulatorów po zakończeniu ich eksploatacji. – Jest to dla nas bardzo korzystne rozwiązanie, ponieważ wprowadzając odpowiednie procesy, jesteśmy w stanie sprostać wymaganiom, a nasza firma opracowała procesy tak, że oferujemy wszystkie trzy rozwiązania z dyrektywy, czyli możliwość ponownego użycia, czy całkowitego recyklingu, mamy też dodatkową kompetencję – jesteśmy w stanie przechowywać i wykorzystywać ponownie energię odzyskaną z baterii – zapowiada Zbigniew Miazga.
Co się udaje odzyskać z baterii?
Jak wygląda proces przetwarzania baterii czy akumulatorów litowo-jonowych? Akumulatory zbudowane są z litu, manganu, kobaltu oraz niklu. Kiedy bateria nie nadaje się już do ponownego użycia materiał wydobyty z baterii jest rozdrabniany i przetwarzany na „czarną masę”, czyli mieszankę wyżej wymienionych metali. Produktami jakie powstają to także między innymi miedź. Ale ważnym aspektem jest to, że bateria zanim zostanie poddana „wydzieleniu” metali, musi zostać pozbawiona znajdującej się w niej energii, by nie doszło do samozapłonu. – Korzystając z lat doświadczenia opracowaliśmy kompletną, zintegrowaną linię produkcyjną, która na samym początku pozbawia baterię energii. My tę energię ponownie wykorzystujemy do pracy naszych maszyn, co sprawia, że nie dość, że przeprowadzamy bezpieczny proces, to z niego korzystamy. To także sprawia, że działamy w zamkniętym obiegu i jesteśmy samowystarczalni – dodaje prezes Polblume.
Patent Polblume budzi zainteresowanie
Zakład Polblume znajduje się w Skarżysku Kamiennej, gdzie na blisko 100-metrowej linii produkcyjnej może zostać rocznie przetworzone 20 tysięcy ton baterii czy akumulatorów. Jak zaznacza prezes firmy, nie bez powodu nazywa się to linią produkcyjną. – Proces polega na wydzielaniu „składników” z baterii, ale te na produkty jest zapotrzebowanie na rynku i wykorzystywane są jako komponenty przy innych produkcjach. W naszym zakładzie nie pozostaje nic z baterii, która trafiła na taśmę, co sprawia, że baterie nie trafiają na składowiska, gdzie mogłyby być przyczynkiem do zanieczyszczania środowiska – mówi Zbigniew Miazga.
Opatentowany pomysł Polblume już cieszy się zainteresowaniem firm nie tylko z Polski. Firma planuje uruchomienie podobnych instalacji w Macedonii, Czechach, Bośni i Hercegowinie, na Litwie czy Słowacji. – Nie robilibyśmy tego, gdyby nie głosy z rynku i zapotrzebowanie na tego typu zakłady. Przepustowość i innowacyjność naszego pomysłu sprawiają, że już teraz musimy zarządzać dostawami baterii czy akumulatorów, by nie stać się magazynem. Chcemy działać proekologicznie, dlatego z ogromną starannością kierujemy procesami w naszej firmie – podsumowuje Zbigniew Miazga.