Zwiń

Nie masz konta? Zarejestruj się

Ile można zyskać na zielonej rewolucji

Julita Żylińska
Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

Radykalne rozwiązania UE w walce z ociepleniem klimatu to również szansa dla polskiej gospodarki.

W związku z unijnym przyspieszeniem klimatycznym Warszawa negocjuje dalsze zwiększenie puli wsparcia dla krajowej energetyki. KE proponuje teraz dodatkowe ok. 3,5 mld euro. Prawie 13 mld euro od 2025 r. miałoby z kolei trafić do najuboższych gospodarstw domowych w Polsce.

Komisja zaproponowała niedawno pakiet 13 projektów legislacyjnych (w sumie ok. 3700 stron), aby przyspieszyć redukcję emisji CO2 w Unii – do 55 proc. w 2030 r. By zrekompensować koszty tego przyspieszenia, planuje m.in. zwiększenie Funduszu Modernizacyjnego na unowocześnianie energetyki najuboższych krajów UE, w tym Polski. Warszawa chce jednak większego zastrzyku niż ten zaproponowany 14 lipca przez Komisję Europejską (dodatkowe 2,5 proc. pozwoleń).

– Potrzeby inwestycyjne w Polsce są gigantyczne, mamy też bardzo emisyjny miks energetyczny. Będziemy więc dążyć do tego, żeby zwiększyć środki, które będą inwestowane w polskiej gospodarce – mówi DGP wiceminister klimatu Adam Guibourgé-Czetwertyński. Jego zdaniem powinna być zwiększona pula środków z unijnego systemu handlu emisjami na inwestycje w krajach takich jak Polska, a najprościej zrobić to właśnie poprzez zwiększenie Funduszu Modernizacyjnego. Apelowała o to dwa dni temu także Wanda Buk, wiceprezes PGE, największego producenta prądu w kraju.

– Mamy też takie plany w kraju, żeby wykorzystać większą część przychodów aukcyjnych na te cele. Już dzisiaj przeznaczamy 25 proc. tych dochodów na fundusz dla przemysłów energochłonnych, ale chcemy kolejne 40 proc. przeznaczyć na modernizację energetyki – wskazuje wiceminister Guibourgé-Czetwertyński. Jak dodaje, prace nad stosowną ustawą mogą się zakończyć jeszcze w tym roku, ale wejdzie ona w życie dopiero w przyszłym. Według szacunków Marcina Kowalczyka z WWF w 2021 r. polskie dochody z aukcji mogą wynieść ok. 20 mld zł.

Odnosząc się do proponowanego przez KE nowego funduszu klimatycznego dla najuboższych gospodarstw domowych, wiceminister klimatu zauważył, że choć Polska ma dostać z niego więcej niż polskie gospodarstwa domowe do niego wpłacą z tytułu opłat CO2 za opał i transport, to nie są to pieniądze łatwe do wydania: inwestycje są bardzo rozdrobnione i system musiałby objąć setki tysięcy beneficjentów. – To duże środki dla Polski, ale to wynika z tego, że będzie bardzo duży problem w Polsce w związku z włączeniem budynków i transportu do ETS. Zresztą na nieformalnym spotkaniu ministrów środowiska obawy związane ze społecznymi konsekwencjami tego rozszerzenia było słychać ze strony wielu krajów – zaznaczył wiceminister.

W ramach pakietu Fit for 55 Komisja Europejska zaproponowała nowy socjalny fundusz klimatyczny, który miałby łagodzić wzrost kosztów dla gospodarstw domowych związany z objęciem opału i paliw transportowych systemem handlu pozwoleniami na emisję. Fundusz z budżetem ponad 72 mld euro miałby obowiązywać siedem lat od 2025 r., a jego środki miałyby być uzupełniane wkładem krajowym. – Fundusz ma być przeznaczony dla wrażliwych odbiorców w obszarach ogrzewania i transportu. To jest zupełna nowość. Polsce ma przypaść aż 17proc. z całej puli, czyli blisko 13 mld euro. To największy przydział dla państwa członkowskiego – mówi DGP Aleksandra Gawlikowska-Fyk z Forum Energii. Jak wyjaśnia, chodzi o to, żeby zrekompensować wprowadzenie opłat za cenę CO2 i zapewnić przystępne cenowo ogrzewanie i transport dla najuboższych gospodarstw domowych. Pieniądze te zostaną uruchomione, jeśli w toku negocjacji kraje członkowskie zgodzą się na rozszerzenie ETS na budynki i transport. Warunkiem skorzystania z funduszu klimatycznego będzie przygotowanie przez kraj społecznego planu klimatycznego. – Komisja dostrzegła, że nie można tylko wprowadzać regulacji, ale trzeba też zadbać o wsparcie, a czasem wręcz dopłaty. Będzie szansa na dopłacanie gospodarstwom domowym do rachunków z nowego funduszu klimatycznego – podkreśla Gawlikowska-Fyk. Jej zdaniem takie rozwiązanie to rezultat refleksji w Unii po protestach „żółtych kamizelek” we Francji, które wybuchły m.in. na skutek próby zwiększenia podatku transportowego, uderzającego głównie w dojeżdżającą do pracy klasę średnią.

W propozycji nowelizacji dyrektywy o ETS Komisja zaproponowała też zwiększenie budżetu Funduszu Modernizacyjnego o dochody z 2,5 proc. pozwoleń na emisję. Teraz korzysta z niego Polska i dziewięć pozostałych najbiedniejszych krajów Unii, a jego pula to przychody ze sprzedaży 2 proc. uprawnień – na Polskę przypada z tego 43 proc., czyli 118 mln uprawnień. Przy aktualnych cenach pozwoleń na emisję CO2 (ok. 52 euro za tonę) daje to ponad 6 mld euro. Ile dodatkowo dostanie nasz kraj w związku ze zwiększeniem całej puli o 2,5 proc. pozwoleń? Niestety będzie to mniej niż kolejne 118 mln uprawnień, prawdopodobnie ok. 67 mln pozwoleń, bo – jak tłumaczy ekspertka Funduszu Energii – zmniejsza się ogólna pula uprawień na unijnym rynku oraz procentowy przydział dla Polski w samym funduszu (z 43 do 34 proc.) w związku z tym, że w nowej odsłonie beneficjentami zostaną również Grecja i Portugalia. Gawlikowska-Fyk wskazuje, że polskie firmy będą mogły się jeszcze ubiegać o pieniądze na nowe technologie z planowanego funduszu innowacyjnego, ale że będą to środki konkursowe dla wszystkich krajów członkowskich.