Choć z perspektywy chłodnego sierpnia w Polsce sezon letni wydaje się niezbyt upalny, na świecie skutki zmiany klimatu było wyraźnie widać.
Z podsumowania tegorocznego sezonu letniego opublikowanego wczoraj przez Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej – Państwowy Instytut Badawczy wynika, że sierpień był w Polsce w tym roku wyjątkowo chłodny i wilgotny. Średnia temperatura wyniosła 17 st. C i była o 1,5 st. niższa od przeciętnej dla lat 1991– –2020. Uśredniona suma opadów w kraju wyniosła ponad 140 mm, co stanowi 212 proc. normy dla tego miesiąca.
W perspektywie trzymiesięcznej sytuacja wyglądała jednak zgoła inaczej. O ile miniony sezon należy faktycznie do najwilgotniejszych, o tyle średnia temperatura wyniosła ponad 19 st. C i przekraczała wieloletnią przeciętną o 1,1 st. Na tle ostatnich 70 lat notowań było to czwarte lato pod względem temperatury.
Trend ocieplenia był jeszcze bardziej widoczny w perspektywie regionalnej i globalnej. Chłodny w Polsce sierpień był na świecie trzecim co do wysokości temperatury, odkąd zbierane są dane satelitarne w ramach unijnego programu Copernicus. Cały sezon letni, o blisko stopień cieplejszy niż średnia z ostatnich 30 lat, w Europie i w USA był rekordowo gorący. Za oceanem porównywalne średnie temperatury zanotowano jedynie w 1936 r., znanym jako apogeum okresu Dust Bowl, kiedy katastrofalne susze trapiące środkową część Ameryki Płn. spowodowały plagę burz pyłowych. W skali całego globu – według amerykańskiej Narodowej Służby Oceanicznej i Meteorologicznej (NOAA) – najgorętszy w historii był lipiec.
Według niepotwierdzonych jeszcze przez Światową Organizację Meteorologiczną (WMO) pomiarów w kalifornijskiej Dolinie Śmierci w tym roku paść miał również światowy rekord temperatury – 54,4 st. C. Na terenie USA i Kanady upały przyczyniły się do wyjątkowo intensywnej fali pożarów, które pochłonęły niemal 10 mln ha lasów – ekwiwalent niemal jednej trzeciej powierzchni Polski. Pożary nie oszczędziły też Syberii (szacuje się, że strawiły tam tereny o powierzchni ok. 1,5 mln ha), południowej części Europy oraz północnej Afryki. Brak deszczu dał się we znaki m.in. południowemu Madagaskarowi, gdzie mówi się o pierwszym przypadku głodu spowodowanego zmianą klimatu, Afganistanowi czy Brazylii (trapiąca ten kraj susza uznawana jest za najbardziej dotkliwą od ponad stulecia).
Oprócz fal gorąca lato naznaczone było ulewnymi deszczami i powodziami – m.in. w zachodniej części Niemiec i Belgii, gdzie na skutek uderzenia żywiołu życie straciło blisko 200 osób, a w prowincji Henan w Chinach, gdzie w ciągu zaledwie czterech dni spadło tyle deszczu, ile wynosi całoroczna średnia opadów. W północną półkulę ziemską uderzyło łącznie ponad 50 huraganów, cyklonów i nawałnic. Z analiz klimatologów dotyczących atrybucji, czyli gałęzi badań nad wpływem powodowanych przez człowieka emisji gazów cieplarnianych na konkretne ekstremalne zjawiska pogodowe, wynika, że zarówno wzrosła intensywność, jak i prawdopodobieństwo wystąpienia powodzi w zachodniej Europie i upałów na północnym zachodzie Ameryki.
W międzynarodowej bazie danych EMDAT zanotowano w ciągu trzech letnich miesięcy 2021 r. 163 katastrofy naturalne. W tym samym okresie roku ubiegłego było ich 112, a dwa lata temu 122. Tegoroczne lato wybija się także pod względem gwałtownych zjawisk pogodowych w Europie. Baza danych takich zjawisk odnotowuje ponad 12,5 tys. przypadków w tym sezonie, w porównaniu do 10,3 tys. w tym samym czasie 2020 r. i 8,5 tys. w 2019 r.
Do największych w historii będą też prawdopodobnie należały koszty ekstremalnych zjawisk pogodowych. Tym bardziej że – jak wskazują komentatorzy – w większym stopniu niż dotąd uderzyły w zamożne kraje Zachodu. Według niedawnych szacunków AccuWeather tylko wartość strat spowodowanych w USA przez niedawny huragan Ida sięga niemal 100 mld dol. – to tyle, co wszystkie „straty klimatyczne” tego kraju z roku 2020. Ryzyko klimatyczne w coraz większym stopniu mają na uwadze ubezpieczyciele. Jedno z największych na świecie towarzystw reasekuracyjnych Swiss Re prognozuje, że składki na ubezpieczenia majątku do 2040 r. wzrosną ponad dwukrotnie.
Według ostatniego raportu Międzyrządowego Zespołu ds. Zmiany Klimatu (IPCC) ludzkość przyczyniła się już do ocieplenia Ziemi o ok. 1,07 st. C w porównaniu z czasem sprzed rewolucji przemysłowej. W efekcie częstotliwość fal gorąca, susz i pożarów lasów wzrosła w ostatnich czterech dekadach dwukrotnie, a ulewnych deszczów i powodzi – czterokrotnie. Według wyliczeń WMO zjawiska, które intensyfikują się pod wpływem zmiany klimatu, odpowiadały w ciągu ostatniego półwiecza za 45 proc. zgonów i prawie trzy czwarte strat gospodarczych na całym świecie.
www.gazetaprawna.pl/biznes-i-klimat/