Bez odpowiednio zaprojektowanych osłon plany Komisji Europejskiej dotyczące nowego systemu ETS dla transportu i budynków mieszkalnych mogą uderzyć w najbiedniejszych
Nowy system opłat za emisje z transportu i sektora budynków, czyli przede wszystkim indywidualnych i lokalnych źródeł ciepła, to budzący największe wątpliwości element pakietu Fit for 55, który ma zapewnić UE realizację celów klimatycznych na 2030 r. Stworzenie tzw. mini-ETS dla transportu i mieszkań budzi kontrowersje, ponieważ - w przeciwieństwie do opłat w ramach istniejącego systemu dla energetyki i ciężkiego przemysłu - może obciążyć dodatkowymi kosztami bezpośrednio gospodarstwa domowe. Temu aspektowi projektowanego systemu przyjrzeli się eksperci w raporcie Fundacji Przyjazny Kraj (FPK).
Z przeprowadzonej przez nich symulacji, w której przyjęto, że średni koszt tony CO2 w mini-ETS wyniesie w 2030 r. 100 euro, wynika, że nowe koszty w niewielkim stopniu obciążą transport. Podwyżki cen benzyny związane z unijną polityką oszacowano na ok. 23 proc., co w obliczu prognozowanego wzrostu wynagrodzeń rzędu ponad 40 proc. oznaczać może nawet spadek udziału kosztów paliwa w budżetach domowych. Czynnikiem hamującym zmiany w tym sektorze będzie też brak dostępnych cenowo alternatywnych rozwiązań - aut elektrycznych bądź z napędem wodorowym. Jak oceniają eksperci, aby Polska zrealizowała redukcję emisji w transporcie, konieczne będzie wdrożenie innych rozwiązań, np. zwiększenie dostępności transportu publicznego, dopłaty do e-pojazdów czy ograniczenia w rejestrowaniu starych aut.
Propozycje KE są - w ocenie FPK - bardziej rokujące, jeśli chodzi o ograniczanie emisji z budynków. Nowe opłaty oznaczać będą jednak wzrosty kosztów paliw dla gospodarstw domowych. Największe podwyżki dotkną posiadaczy pieców węglowych - notowanie pozwoleń na emisję CO2 na poziomie 100 euro za tonę skutkować będzie podwyżkami cen paliwa rzędu ponad 130 proc. Tylko nieznacznie mniejsze koszty (92,5 proc.) poniosą mieszkania ogrzewane z miejskich kotłowni. Lepiej na ewentualnej reformie wyjdą posiadacze pieców gazowych, którzy będą musieli się liczyć z podwyżkami rzędu ok. 35 proc., oraz ogrzewania elektrycznego (48 proc.).
Także i te podwyżki po części zrekompensować powinien wzrost dochodów. Wyliczenia FPK wskazują jednak, że nawet biorąc na to poprawkę, trzeba liczyć się ze skokowym wzrostem kosztów ogrzewania w budynkach, gdzie źródłem ciepła jest piec węglowy lub miejska kotłownia. Udział kosztów ogrzewania w dochodach dla tej grupy gospodarstw wzrośnie - według tych szacunków - o ponad jedną trzecią dla ogrzewania z miejskich kotłowni i aż o 70 proc. dla indywidualnych źródeł węglowych.
Kluczowym zagrożeniem związanym z oddziaływaniem nowego ETS-u na sektor budynków jest pogłębienie istniejących już nierówności oraz zjawiska ubóstwa energetycznego. Część tych zagrożeń zniweluje być może wart 144 mld euro do 2032 r. Społeczny Fundusz Klimatyczny. Polska może być jednym z głównych beneficjentów planowanego przez KE funduszu, ale na drodze do jego uruchomienia może stanąć sprzeciw unijnych „skąpców” (Francja, Holandia czy Austria).
Obecnie najuboższa jedna piąta gospodarstw przeznacza na opłaty związane z użytkowaniem mieszkań ponad 20 proc. swoich budżetów domowych. Za kolejne 10 proc. odpowiadają wydatki związane z transportem. O niemal połowę mniejszy udział w budżetach wydatki te stanowią dla najbogatszych 20 proc. Polaków. Przeznaczają oni niecałe 10 proc. na opłaty mieszkaniowe i nieco ponad 6 proc. na transport. Według autorów raportu najbardziej zagrożeni wzrostem obciążeń będą najemcy mieszkań, a wśród nich w szczególności lokatorzy komunalni i socjalni. To oni bowiem mają najmniejszy wpływ na stan zamieszkiwanych przez siebie budynków i inwestycje dokonywane przez właścicieli.
Jak podkreśla Marcin Kowalczyk, były negocjator klimatyczny i ekspert WWF Polska, skutki wprowadzenia nowego ETS zależeć będą od szczegółów legislacyjnych, które będą ustalane w toku dalszych rozmów. - Nie jest powiedziane, czy nowy system zacznie funkcjonować w 2026 r., a cena uprawnień nie musi być w nim od początku tak wysoka jak w systemie dla energetyki i przemysłu. Niewykluczone, że wdrażanie mini-ETS rozpocznie się np. od 20-25 euro za tonę CO2. W takim scenariuszu realne obciążenia związane z nowym systemem byłyby odczuwalne dopiero w kolejnej dekadzie - wskazuje.
W sobotę odrzucenia całego Ff55 zażądała po raz kolejny koalicyjna Solidarna Polska. Taka opcja, zdaniem większości ekspertów, jest jednak wykluczona z przyczyn formalnych - Warszawa nie będzie miała prawa weta. W grę wchodzi jednak zbudowanie koalicji, która byłaby w stanie zablokować lub skorygować poszczególne składniki planu. Działania w tym kierunku zapowiada Jacek Sasin, wicepremier i minister aktywów państwowych.
Powodzenia takiej strategii nie wyklucza Marcin Kowalczyk. - Jest spora grupa państw, którym propozycje KE w sprawie nowego ETS nie bardzo się podobają. Jako zagrożenie postrzega go również część organizacji pozarządowych, które obawiają się, że uderzy on nieproporcjonalnie w najuboższych. Moim zdaniem istnieje spore prawdopodobieństwo, że ten system nie wejdzie w życie w przedstawionym kształcie. Jeśli w rządzie nie weźmie góry narracja całkowitej negacji unijnej polityki klimatycznej, jest szansa, że zgłaszane przez Polskę postulaty zostaną co najmniej w części uwzględnione - przekonuje ekspert. ©℗