Jeszcze w 2014 roku eksperci szacowali, że wykorzystanie tzw. inteligentnych liczników prądu, czyli liczników zdalnego odczytu może przynieść oszczędności w rachunkach na poziomie nawet 70 procent. Po 8 latach nadal trudno o mówić o sensownych korzyściach dla odbiorców.
Potencjalne oszczędności
W obliczu rosnących kosztów energii w tym prądu każdy pomysł na zmniejszenie opłat jest dobry. Ideą wymiany starych liczników na te, zdalnego odczytu miało być oczywiście dostosowanie urządzeń pomiarowych do rozbudowywanych inteligentnych sieci, ale jednocześnie rykoszetem mieli dostać odbiorcy, oczywiście w tym pozytywnym sensie.
Nowe, zdalnie odczytywane liczniki energii elektrycznej to urządzenia, która pozwalają obserwować zużycie energii, a przez to świadomie użytkować prąd i oszczędzać. Nowe liczniki sprawią, że inkasent nie będzie już musiał przychodzić na odczyt, a awarie będą szybciej wykrywane i usuwane. W dobie Covid-19 te możliwości szczególnie nabrały znaczenia. Tyle teorii, ponieważ w praktyce przedsiębiorstwa powinny jeszcze dostosować posiadane taryfy do możliwości odbiorców.
Oczywiście, sama informacja, że pranie w godzinach popołudniowych czy oglądanie TV oraz korzystanie piekarnika w weekend niewiele daje. Potwierdza tylko nasze przyzwyczajenia, tryb życia i pracy. Pewnych kwestii nie zmienimy, szczególnie właśnie w dobie Covid-19. Odpowiednie taryfy w zamian za niższe ceny energii mogłyby jednak nakłonić klientów do korzystania z pewnych urządzeń w innym czasie, w zamian za niedogodności, ale i niższe ceny.
Niestety nadal brakuje tego typu sensownych ofert i zaproszeń dla klienta. Inną kwestią jest aktualne obserwowanie bieżącego zużycia prądu. Gdyby tak ustawić sobie alerty, że dziennie nie możemy przekroczyć określonej liczby kWh? To jeden z kluczowych obszarów, jakie na początek powinny dawać liczniki zdalnego odczytu, połączone w systemie np. z aplikacjami dostępowymi klientów. Dalej edukacja, oraz nauka korzystania z energii na nowo, tak aby było taniej.
Nowy harmonogram wdrożenia
Za nami kolejne prace w ramach nowelizacji ustawy Prawo energetyczne. Ministerstwo Klimatu w informacji prasowej samo wskazywało na początku 2021 roku na kwestie instalacji „inteligentnych liczników energii”, choć od lat wiadomo, że ich „inteligencja” w rozumieniu stosowanych rozwiązań jest mocno ograniczona.
„Zaproponowane w nowelizacji regulacje korzystnie wpłyną na zarządzanie popytem na rynku energii i obniżenie szczytowego zapotrzebowania. To także umożliwienie operatorom wykonania milowego kroku w kierunku stworzenia nowych standardów rynku energii w Polsce. Korzyści z instalacji inteligentnych liczników zdecydowanie przewyższą koszty związane ich wdrożeniem, a co najważniejsze dla odbiorców, znajdą finalnie swoje odbicie w niższych rachunkach za energię elektryczną” – twierdził rok temu minister Kurtyka.
Tym samym powstał obowiązek instalacji u odbiorców końcowych przez operatorów systemów dystrybucyjnych do końca 2028 roku liczników ze zdalnym odczytem zużycia energii elektrycznej. Po upływie kilkunastu lat mamy nowy harmonogram, który tym razem ma być dotrzymany.
Harmonogram, przewiduje instalację liczników zdalnego odczytu w punktach poboru energii stanowiących co najmniej:
15 proc. – do 31 grudnia 2023 r.
35 proc. – do 31 grudnia 2025 r.
65 proc. – do 31 grudnia 2027 r.
80 proc. – do 31 grudnia 2028 r.
Harmonogram, jest zgodny z prawem UE, tj. załącznikiem II pkt 3 dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2019/944 z dnia 5 czerwca 2019 r. ws. wspólnych zasad rynku wewnętrznego energii elektrycznej i przyjęty optymalnie jako okres 8-letni, który gwarantuje przewagę korzyści nad kosztami, wynikającymi z wdrożenia inteligentnego opomiarowania.
Inteligentny licznik w każdym domu. Energetycy ruszają z rolloutami
Niedawno o swoich planach poinformował m.in. Tauron. Jego klienci dysponują już 840 tysiącami liczników odczytywanych zdalnie. W ubiegłym roku wystartował program AMIplus, czyli projekt masowej wymiany urządzeń pomiarowych. W efekcie realizacji przedsięwzięcia, do 2031 roku wszyscy klienci Taurona (ok. 6 mln) będą mieli zamontowane liczniki zdalnego odczytu. Harmonogram prac zakłada w ciągu najbliższych ośmiu lat średnioroczną wymianę liczników na poziomie około 750 tysięcy.
Z kolei Enea Operator zainstalowała dotychczas 156 tys. liczników zdalnego odczytu u klientów, co stanowi około 7 proc. wszystkich liczników. Do końca 2023 r. planuje, aby liczniki zdalnego odczytu stanowiły co najmniej 15 proc. Do końca 2025 r. - co najmniej 35 proc., a do końca 2027 r. - co najmniej 65%, natomiast na koniec 2028 - co najmniej 80 procent.
Tymczasem PGE na koniec 2021 roku (wstępne dane – red.) liczniki ze zdalną komunikacją stanowiły 8,3 proc. wszystkich liczników (ok. 460 tys. sztuk) zainstalowanych u odbiorców przyłączonych do sieci PGE Dystrybucja o napięciu znamionowym nie wyższym niż 1 kV. - W bieżącym roku liczniki zdalnego odczytu będą instalowane głównie w ramach przyłączania mikroinstalacji do sieci dystrybucyjnej – poinformowała nas spółka. PGE przewiduje rozpoczęcie masowej instalacji liczników zdalnego odczytu od 2023 roku. Zakładając, że rocznie wymienianych będzie ok. 750 tys. urządzeń, do końca 2030 roku wymianą powinni zostać objęci wszyscy odbiorcy energii w PGE Dystrybucja. Przyjęty harmonogram instalacji opracowano z uwzględnieniem ilości liczników, które wymagają w danym roku wymiany w związku z upływem ważności cech legalizacyjnych lub oceny zgodności.
Tradycyjnie najbardziej zaawansowaną spółką jest Energa, która wymianę liczników zaczęła najwcześniej i to ze sporym rozmachem. Energa-Operator realizuje obecnie masowy roll-out we wszystkich oddziałach spółki jednocześnie. Sukcesywna wymiana infrastruktury pomiarowej dała na koniec 2021 r. blisko 1,6 mln liczników zdalnego odczytu zainstalowanych u odbiorców przyłączonych do sieci OSD na niskim napięciu. Planowane zakończenie wymian na terenie Energa-Operator to koniec 2026 r.
Czy masowa wiedza o tym jak korzystamy z energii, w ogóle przełoży się na oszczędności na rachunkach? A może dopiero kryzysy energetyczny, blackouty oraz wysokie ceny prądu spowodują potrzebę posiadania takich informacji. Czy zdalne liczniki prądu okażą się naprawdę inteligentne w dobie wdrażania rozwiązań np. z obszaru internetu rzeczy? Tego zapewne dowiemy się za kilka lat, biedy instalacje będą przekraczały minimum 50 proc. odbiorców i więcej. Czas dla inteligentnych liczniki dopiero nadchodzi.