Aglomeracje ściekowe, do których należą metropolie, będą musiały zostać skanalizowane niemal w 100 proc. Dotychczasowe efekty nie wystarczą, by spełnić wymogi dyrektywy ściekowej i uniknąć kar
Komisja Europejska w pierwszej połowie lutego skierowała do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) sprawę przeciwko Polsce w związku z nieprzestrzeganiem dyrektywy dotyczącej oczyszczania ścieków komunalnych (dyrektywa 91/271/EWG). Z komunikatu KE wynika, że ponad tysiąc aglomeracji w Polsce nie ma systemu zbierania ścieków komunalnych, „co oznacza, że są one odprowadzane bezpośrednio do rzek, mórz lub jezior bez oczyszczenia” - czytamy w komunikacie.
Komunikat KE nie jest precyzyjny. Otóż wspomniane aglomeracje nie tyle nie mają systemu zbierania ścieków, co nie spełniają wymogu odpowiedniego stopnia skanalizowania. W dodatku, jak zauważa Sebastian Szklarek, adiunkt w Polskiej Akademii Nauk, autor bloga „Świat wody”, w najnowszym projekcie aktualizacji Krajowego Programu Oczyszczania Ścieków Komunalnych (VI KPOŚK) aglomeracji bez kanalizacji jest zaledwie 11, a nie ponad tysiąc, co sugeruje komunikat KE.
Gonienie króliczka
Przypomnijmy, zastrzeżenia KE dotyczą stopnia skanalizowania. W zależności od wielkości aglomeracji (czym jest aglomeracja ściekowa: patrz grafika) 95 proc. lub 98 proc. ścieków powinno trafiać do systemów kanalizacyjnych - takie wymogi obowiązywały jeszcze do listopada 2020 r. Ministerstwo Infrastruktury przypomina natomiast, że do końca 2015 r. (gdy Polska miała wdrożyć dyrektywę) KE dwukrotnie zaostrzyła kryteria: początkowo celem było osiągnięcie 80 proc. skanalizowania dla najmniejszych aglomeracji, a obecnie jest to 98 proc.
Miasta w ramach aglomeracji ściekowych realizowały więc w ostatnich latach inwestycje, aby do tych pułapów dobić. Aglomeracji Warszawa cel 98 proc. udało się osiągnąć już w 2015 r. Z kolei Gdynia na koniec 2015 r. zbierała do sieci kanalizacyjnej 96,6 proc. nieczystości. Aby przekroczyć próg 98 proc., zbudowano z dofinansowaniem unijnym 100 km kanalizacji ściekowej (obecnie przygotowywane jest sprawozdanie dotyczące poziomu skanalizowania). W Krakowie dostęp do kanalizacji ma 98,5 proc. mieszkańców. Robert Żurek, rzecznik prasowy tamtejszych wodociągów, podkreśla, że w latach 2002-2021 zbudowano ponad 650 km nowej sieci kanalizacyjnej, co stanowi jedną trzecią całkowitej długości kanalizacji na terenie miasta.
Jednak KE zaostrzyła wymogi i miasta, którym dopiero co udało się w końcu wypełnić dyrektywę ściekową, znów znalazły się na czarnej liście. Urzędnicy warszawskiego ratusza wskazują, że o zaostrzeniu kursu przez KE resort infrastruktury poinformował samorządy w sierpniu 2021 r., i podkreślają, że w obowiązującym V KPOŚK przyjmowanym przez Radę Ministrów zapisane są stare wytyczne: aglomeracje dążyły więc do uzyskania skanalizowania w 98 proc. bez dodatkowych warunków, choć ostrzejsze wytyczne KE obowiązują od listopada 2020 r.
Więksi mają pod górkę
Ministerstwo Infrastruktury wylicza, że za niespełnianie dyrektywy ściekowej odpowiadają przede wszystkim aglomeracje: Warszawa, Poznań, Wrocław, Kraków, Łódź, Lublin i Gdynia. Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie zaznacza z kolei, że wszystkie te aglomeracje nie spełniają art. 3 dyrektywy, czyli warunku dotyczącego właściwego stopnia skanalizowania (na podstawie danych gmin zebranych na potrzeby szóstej aktualizacji KPOŚK).
- Zgodnie z wymogami KE, jeżeli aglomeracja nie spełnia wymogu w zakresie warunku wynikającego z art. 3 dyrektywy (warunek I), to uznaje się, że równocześnie nie spełnia pozostałych warunków dyrektywy - dodaje Szymon Huptyś, rzecznik resortu infrastruktury.
Co się konkretnie zmieniło w podejściu KE? Problematyczne okazało się 2 proc. nieoczyszczonych ścieków. Otóż według Komisji 2 proc. ścieków poza systemem kanalizacji aglomeracji jest dozwolone tylko pod warunkiem, że nie będzie to więcej niż 2 tys. RLM (wskaźnik służący szacowaniu ładunku ścieków - Równoważna Liczba Mieszkańców). Innymi słowy, dla KE nie ma znaczenia wielkość aglomeracji. Zarówno w aglomeracji liczącej kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców, jak i ponad milion nieoczyszczonych ścieków może być tyle samo.
Tymczasem w przypadku Warszawy 2 proc. to aż 50 tys. RLM niezebranego do sieci kanalizacyjnej ładunku. - Wobec powyższego oczekiwane skanalizowanie aglomeracji warszawskiej faktycznie powinno wynieść 99,99 proc. - zaznaczają stołeczni urzędnicy.
Także Szymon Huptyś przyznaje, że ograniczenie nałożone przez KE w aglomeracjach liczących od kilkuset tysięcy do kilku milionów mieszkańców oznacza w praktyce konieczność skanalizowania całego obszaru aglomeracji.
Aglomeracje ściekowe - potrzebne korekty
Co mogą zrobić miasta? Mogą zmniejszyć obszar aglomeracji, jeśli został przeskalowany. Na przykład gmina zaplanowała sieć kanalizacyjną do oddalonych domostw (problem braku planowania przestrzennego), jednak jej budowa nie ma uzasadnienia ekonomicznego. Wówczas eksperci rekomendują stosowanie indywidualnych systemów oczyszczania ścieków: zbiorników bezodpływowych, czyli szamb lub przydomowych oczyszczalni.
PGW Wody Polskie zaznacza, że zgodnie z art. 92 ustawy - Prawo wodne (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 2233 ze zm.) wójt, burmistrz lub prezydent miasta co dwa lata dokonuje przeglądu obszarów i granic istniejącej aglomeracji. W razie stwierdzenia takiej potrzeby informuje radę gminy o konieczności jej zmiany lub likwidacji.
Innym rozwiązaniem - tam, gdzie sieć funkcjonuje - jest podłączanie do sieci kanalizacyjnej kolejnych mieszkańców. Łukasz Musieliński, kierownik oddziału gospodarki odpadami Wydziału Gospodarki Komunalnej w Poznaniu, zaznacza, że w związku z nowymi wymaganiami miasto z innymi gminami wchodzącymi w skład aglomeracji planuje dalszą rozbudowę systemu kanalizacyjnego, likwidację szamb i egzekwowanie od mieszkańców obowiązku podłączania do istniejącej sieci.
Co ważne, obszar aglomeracji nie pokrywa się z granicami administracyjnymi. Na przykład do aglomeracji Warszawa nie należy dzielnica Ursus, ale w jej skład wchodzą gminy Izabelin, Legionowo, Marki, Ząbki, Zielonka, Jabłonna i Nieporęt.
- Interpretacja Komisji Europejskiej wymaga istotnych zmian w planowaniu inwestycji ściekowych i być może także zmiany granic aglomeracji, w tym warszawskiej, jeśli okażą się potrzebne - mówi Monika Beuth-Lutyk, rzeczniczka prasowa warszawskiego urzędu.
Z kolei obszar aglomeracji Kraków rozciąga się na siedem innych gmin przylegających do miasta. - Granice aglomeracji na terenach tych gmin ustalają ich władze, które realizują własne przedsięwzięcia w zakresie budowy kanalizacji - podkreśla Robert Żurek.
Ścieki pod kontrolą
Przypomnijmy też, że zgodnie z projektem nowelizacji ustawy - Prawo wodne gminom, które nie dostosują aglomeracji do wymogów dyrektywy ściekowej, będą od 1 stycznia 2028 r. groziły kary administracyjne (projekt jest obecnie konsultowany). W dodatku wójt, burmistrz i prezydent miasta - także pod groźbą sankcji - ma kontrolować mieszkańców, czy prawidłowo pozbywają się nieczystości. Grzywna będzie groziła z kolei mieszkańcom za utrudnianie kontroli.
Strona samorządowa krytykuje ten projekt: to przerzucanie kosztów niewywiązywania się z dyrektywy ściekowej przez rząd na gminy - mówią samorządowcy. Zaostrzenie polityki KE w obszarze ochrony środowiska może utrudnić zmianę kursu.
Efektem postępowania przed TSUE także mogą być kary finansowe (są nakładane na państwo, ale w wyroku wymieniane są aglomeracje, które nie wypełniły dyrektywy). Resort infrastruktury przypomina, że wyroki za niespełnienie dyrektywy ściekowej otrzymały dotychczas m.in.: Hiszpania, Francja, Belgia, Włochy, Holandia, Szwecja, Cypr i Węgry.