Operatorzy już dziś zmagają się z ograniczeniami możliwości szybkiego przyłączania nowych mocy. Bez modernizacji systemu i rozbudowy magazynów rozwój OZE będzie zagrożony
Energetyka słoneczna kolejny rok z rzędu narzeka na przestoje w zakresie przyłączeń nowych farm do sieci. Według firm sektora zrzeszonych w Polskim Stowarzyszeniu Energetyki Słonecznej (PSES) w czerwcu na przyłączenie czekało kilkaset gotowych instalacji o łącznej mocy sięgającej 0,5 GW. Jak twierdzi Paweł Konieczny z zarządu PSES, czas podpięcia wybudowanej farmy fotowoltaicznej do sieci wydłuża się i „w zależności od regionu kraju, czyli de facto sprawności Operatorów Systemu Dystrybucyjnego, wynosi już od kilku tygodni do kilku miesięcy”. Niewydolność operatorów – związana m.in. z brakami kadrowymi oraz zbyt skomplikowanymi procedurami – powoduje, jego zdaniem, wielomilionowe straty w najbardziej słonecznym okresie roku i spowalnia polską transformację energetyczną. Ponieważ branża postrzega problem przyłączeń jako efekt opieszałości OSD, rozwiązanie widzi w narzuceniu im wiążących terminów. PSES przekonuje, że prawo energetyczne mogłoby narzucać operatorom np. przeprowadzenie odbioru technicznego albo podpisania umowy dystrybucyjnej w terminie tygodnia od otrzymania od inwestora zgłoszenia.
O ile w zeszłym roku głównym powodem opóźnień były ograniczenia w funkcjonowaniu firm i urzędów związane z lockdownem, o tyle w tym rozwój fotowoltaiki napotkał na twarde ograniczenia związane z „chłonnością” sieci. Na narastające problemy związane z jej dostosowaniem do wymogów rozproszonej energetyki wskazuje w odpowiedzi na pytania DGP jeden z OSD – PGE Dystrybucja. Jak ocenia, problemu związanego z przyłączeniami nie rozwiąże popędzanie operatorów.
Według spółki córki największej polskiej grupy energetycznej „wraz z rozwojem energetyki obywatelskiej i montażem nowych źródeł fotowoltaicznych równolegle powinny rozwijać się małe magazyny energii”, co pozwoliłoby „podnieść efektywność dla wytwórcy i obniżyć wpływ wytwarzania rozproszonego na parametry sieci”. Dlatego PGE Dystrybucja liczy, że wsparcie dla rozbudowy mocy magazynowych oraz modernizacji sieci uwzględnione zostanie w rządowych programach (o tym, że o dotacje dla magazynów będą mogli się starać w ramach nowej edycji „Mojego prądu” prosumenci, pisaliśmy w DGP wczoraj), a także w regionalnych programach operacyjnych. „W przeciwnym wypadku niekontrolowane rozmieszczanie źródeł wytwarzania będzie sukcesywnie pogarszać paramenty dystrybuowanej energii” – pisze Karolina Szewczyk-Dąbek z departamentu komunikacji firmy. I wyraża nadzieję, że możliwości przyłączania nowych źródeł OZE poprawi również program magazynowania energii realizowany w Grupie PGE.
PGE Dystrybucja prowadzi inwestycje, które mają pomóc zwiększyć zdolności przyłączeniowe oraz elastyczność systemu, w tym modernizację i rozwój inteligentnych sieci. W tym roku na infrastrukturę energetyczną planuje wydać ok. 1,6 mld zł, tyle samo co w zeszłym. Od 2022 r. spółka chciałaby jednak „znacząco zwiększyć” te nakłady. Warunkiem – jak zastrzega – jest model wynagradzania dystrybucji, który będzie gwarantował satysfakcjonującą stopę zwrotu z inwestycji.
Wyzwanie, jakim jest niewydolność sieci i jej nieprzystosowanie do przyjęcia dużych ilości energii, dostrzega też Urząd Regulacji Energetyki (URE). – Problem ten wymaga podjęcia działań inwestycyjnych ze strony przedsiębiorstw energetycznych (OSD). Celem powinno być wzmocnienie lub wymiana sieci, jak również tworzenie magazynów energii – podkreśla rzeczniczka URE Agnieszka Głośniewska.
Według urzędu jest potrzeba też zmiany podejścia firm, których celem powinno być w pierwszej kolejności nie „budowanie jak największej ilości megawatów, ale jak najbardziej efektywne wykorzystanie produkowanych megawatogodzin, czyli elastyczność” i takie zarządzanie energią, aby nie przewymiarować systemu elektroenergetycznego.
Zatory w przyłączeniach instalacji fotowoltaicznych to kolejny sygnał, że zwiększenie elastyczności sieci jest coraz pilniejsze. Jak do tej pory nie widać, by przekładało się to na spowolnienie rozwoju sektora. Na podstawie tegorocznych aukcji OZE powstać ma 2,5 GW nowych mocy, z czego aż 2,2 GW w panelach słonecznych. Oznacza to, że udział tej gałęzi energetyki w polskim miksie ma szanse rosnąć dużo szybciej, niż planowano to w Polityce energetycznej Polski do 2040 r. Zakładała ona, że moce w fotowoltaice z końcem obecnej dekady osiągnąć miały 5–7 GW. Obecne prognozy wskazują na możliwość przekroczenia tego progu w tym roku. W najbliższych latach zmieniać się będzie natomiast jej struktura – wraz z ograniczaniem programu „Mój prąd” relatywnie słabnąć będzie segment prosumencki, a zyskiwać subsydiowany poprzez system aukcyjny rynek farm fotowoltaicznych.
Ale bez szybkich i znaczących inwestycji w sieci branży grozi zastój. Według wyliczeń Instytutu Energetyki Odnawialnej moc przyłączeniowa polskiej sieci dla nowych źródeł wynosi obecnie ok. 11,6 GW, a jej prognozowany przyrost ma sięgnąć ok. 1 GW rocznie. To może nie wystarczyć, by osiągnąć pożądane tempo rozwoju OZE, nawet jeśli wziąć pod uwagę spodziewane wyłączenia mocy węglowych. – Dynamiczna rozbudowa OZE na obecnym poziomie może utrzymać się do połowy dekady. Później, bez skokowego zwiększenia inwestycji w sieć, może być problem. Należałoby skierować na ten cel miliardy złoty, w zasadzie natychmiast – mówi DGP Paweł Czyżak z Fundacji Instrat. Dodatkowym wyzwaniem, jak wynika z analiz IEO, jest nierównomierny rozkład mocy przyłączeniowych między regionami, w ograniczonym stopniu pokrywający się z potencjałem dla OZE. Szczególnie pilnych inwestycji wymaga np. woj. warmińsko-mazurskie, gdzie mimo dobrych warunków dla czystej energetyki przyłączanie nowych źródeł jest praktycznie niemożliwe. „Nakłady inwestycyjne na poziomie sieci przesyłowych i dystrybucyjnych muszą więc zostać zwiększone, a osiągnięcie wymaganego tempa rozwoju OZE, a tym samym celów klimatycznych UE, będzie wymagało ogromnej mobilizacji po stronie operatorów sieci” – wskazuje w najnowszej analizie Instrat.
www.gazetaprawna.pl/biznes-i-klimat/