Zwiń

Nie masz konta? Zarejestruj się

Atom jako energia wiążąca politycznie [WYWIAD]

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty
elektrownia atomowa, energetyka, prąd, atom
Polski wkład ma wynosić prawie 50 proc. Oczekuję, że budowa pozwoli otworzyć dziesiątki tysięcy miejsc pracy, przy konieczności utrzymania działania reaktorów wiele z nich na trwałe.
Shutterstock

Oczekuję, że budowa elektrowni atomowej w Polsce pozwoli otworzyć dziesiątki tysięcy miejsc pracy, przy konieczności utrzymania działania reaktorów wiele z nich na trwałe – mówi DGP Kathryn Huff, zastępczyni sekretarza energii Stanów Zjednoczonych.

Polski rząd niedługo ma podjąć decyzję w sprawie budowy nad Wisłą reaktorów atomowych. Dlaczego ma wybrać ofertę firmy Westinghouse z USA? Czym rożni się ona od tej francuskiej czy południowokoreańskiej?

Te różnice muszą zostać ocenione przez polski rząd. Z mojej perspektywy to wszystko dość podobne reaktory lekkowodne. Najważniejsze pytanie brzmi jednak: z kim Polska chce zawrzeć długoterminowe partnerstwo. Stany Zjednoczone mają interes w zapewnieniu waszemu krajowi bezpieczeństwa energetycznego, tak jak do tej pory ma to miejsce przy tradycyjnie rozumianym bezpieczeństwie. I taką ofertę przedstawiamy. To szansa dla obu państw, by przez energetykę jądrową pogłębić relacje. Rząd w Warszawie musi sobie odpowiedzieć, z którym krajem chce powiązać swoje bezpieczeństwo energetyczne.

Czyli polityka.

Tak. To nie jest mała sprzedaż - powiązanie się w sprawach nuklearnych to utrzymywanie działania elektrowni, współpraca przy regulacjach czy badaniach. Tego nie można porównywać do zwyczajnej sprzedaży technologii.

Pani zdaniem polski rząd wybierze amerykańską ofertę?

Jestem optymistką. Nie wiem, jaką decyzję podejmie polski rząd, ale jestem pewna, że Westinghouse przedstawił najlepszą ofertę.

Czy przy budowie atomu w Polsce Amerykanie rozważają współpracę z Francją czy Koreą Południową?

To możliwe, choć takie decyzje powinny podejmować firmy, w tym polskie, które będą pomagać budować reaktory. Francuzi mają wiele technologii, przedsiębiorstwa specjalizujące się we wzbogacaniu paliwa czy turbinach parowych. Nasz rząd jest otwarty na współpracę z sojusznikami jak Francja czy Korea Południowa. To jednak nie decyzja rządu, lecz firm.

Zgodnie z amerykańską ofertą, jak mocno polskie firmy będą zaangażowane w projekt? Na ile nowych miejsc pracy nad Wisłą możemy liczyć?

Polski wkład ma wynosić prawie 50 proc. Oczekuję, że budowa pozwoli otworzyć dziesiątki tysięcy miejsc pracy, przy konieczności utrzymania działania reaktorów wiele z nich na trwałe.

A jaka jest końcowa cena? I czy jest ona niezmienna, niezależna od inflacji?

To nie jest stała cena, to przedział 40 mld dol. Inflacja i dynamika konstrukcji, to wszystko złożona sprawa.

Jaka jest różnica między oferowanym przez USA reaktorem AP1000 a południowokoreańskim AP1400 czy francuskim EPR?

To wszystko duże lekkowodne reaktory na skalę gigawatów. Są nowe, mają lepsze systemy ochrony, dotyczy to szczególnie tych oferowanych przez Westinghouse. W jego przypadku w czasie 72 godzin po incydencie żaden operator nie musi nic robić, by było bezpiecznie.

A jak wygląda zapewnienie cyberbezpieczeństwa? Czasy są napięte, czy powinniśmy obawiać się potencjalnych cyberataków na elektrownie atomowe?

Cyberbezpieczeństwo wpisane było od początku w projekt reaktora AP1000. Jest szereg systemów pozwalających odłączyć system kontroli z internetu. Nawet z cyfrowymi systemami wyizolowanymi od internetowych ataków są dodatkowo analogowe zabezpieczenia do kontroli i monitorowania pracy reaktora. Bezpieczeństwo to priorytet.

Stany Zjednoczone mają interes w tym, by zapewnić waszemu krajowi bezpieczeństwo energetyczne, tak jak do tej pory ma to miejsce przy tradycyjnie rozumianym bezpieczeństwie - przekonuje Huff
Stany Zjednoczone mają interes w tym, by zapewnić waszemu krajowi bezpieczeństwo energetyczne, tak jak do tej pory ma to miejsce przy tradycyjnie rozumianym bezpieczeństwie - przekonuje Huff /
Materiały prasowe

Czy wierzy pani, że Polska będzie miała swój pierwszy reaktor w 2033 r.?

Tak, jestem optymistką. Macie dużo przed sobą, ale każdy, z którym tutaj się spotykam, chce tego. Jeśli chodzi o wolę i kierunek, nie ma żadnych wątpliwości.

A czy nie boi się pani opóźnień? Co może je potencjalnie spowodować?

Jestem przekonana, że każdy będzie chciał ich uniknąć. Mogą pojawić się problemy z łańcuchami dostaw, tak jak dzieje się teraz w wielu miejscach na świecie. Budując AP1000 w USA, Westinghouse wie jednak, jak wyglądają dostawy i jakich komponentów potrzeba. Od razu po podjęciu decyzji przez rząd należy też myśleć o polskiej sile roboczej w zakresie energii nuklearnej, jak ją wzmocnić.

Co w przypadku SMR? Amerykańskie spółki współpracują tu z KGHM oraz Orlenem. Gdzie jesteśmy? Czy w 2029 r. rzeczywiście w Polsce pojawi się mały atom?

To jest także celem w USA. Dla Polski 2029 r. to ambitny harmonogram, ale możliwe, że szybko podążycie za wzorem, z polityczną wolą i prywatnym kapitałem. Zaangażowane firmy mają pozycje, by wprowadzić mały atom ze względu na sektor, w którym działają. Bo w SMR chodzi często o zastąpienie źródeł ciepła.

Przejdźmy na koniec do Ukrainy. Zaporoska Elektrownia Jądrowa regularnie znajduje się pod ostrzałem. Czy powinniśmy się obawiać? Elektrownie nuklearne są bezpieczne?

Na dziś wszystkie sześć jednostek w elektrowni pozostaje wyłączonych. Są podłączeni do sieci, co pozwala im na bezpieczne schłodzenie. Na dziś nie powinniśmy się obawiać. Ale kilka tygodni temu byłam zaniepokojona. Niedopuszczalny jest ostrzał każdej elektrowni atomowej. System ochrony jest mocny, przetestowany wobec mocnych uderzeń. Ale odłączanie od zapasowego systemu elektrycznego, przeszkadzanie pracownikom jest nie do zaakceptowania. Dlatego współpracujemy z Międzynarodową Agencją Energii Atomowej, by Ukraina i Rosja zgodziły się na teren neutralny wokół elektrowni.