Polska stoi przed szeregiem wyzwań związanych z odpowiedzialną odbudową europejskiej i krajowej gospodarki. To przede wszystkim konieczność wypracowania nowych relacji handlowych opartych na nowych łańcuchach dostaw oraz ogromny proces związany z transformacją energetyczną. To też nowe możliwości. Jak je wykorzystać, zastanawiali się uczestnicy panelu „Nowe możliwości polskiej gospodarki”
Debatę rozpoczął gość specjalny Jacek Sasin, wiceprezes Rady Ministrów, minister aktywów państwowych. Mówił o tym, że polska gospodarka gna jak rozpędzony pociąg. Już teraz wznosi się powyżej poziomu sprzed pandemii. A to dlatego, że zanim przyszedł COVID–19 rozwijała się już dobrze, byliśmy liderem w UE. – Spodziewaliśmy się, że po pandemii nastąpi odbicie i dlatego podejmowaliśmy odważne decyzje – mówił wicepremier o wpompowaniu do gospodarki miliardów złotych w postaci kredytów, dotacji czy rezygnacji z pobierania składki ZUS. - Mieliśmy przekonanie, że te kwoty będzie można łatwo odrobić – wyjaśniał Jacek Sasin. Obecny wzrost spowodowany jest, jego zdaniem, inwestycjami, faktem, że spółki państwowe i prywatne nie zwalniały ludzi, nie wygaszały produkcji. A teraz rozwój nakręca ogromny popyt. Wszystko wskazuje na to, przekroczymy w tym roku 5 proc. PKB, a startujemy z poziomu –2,8 proc. Czyli realny wzrost może być na poziomie 8 proc. PKB.
– Jesteśmy krajem o zdrowych finansach publicznych, naszą zasługą jest uszczelnienie ich systemu – podkreślił Jacek Sasin. – Mogliśmy wspierać firmy i one mogły budować swoją siłę na wzrost po pandemii. Były gotowe z dnia na dzień ruszyć razem z gospodarką – dodał. Szczególne podziękowania skierował do szefów wielkich spółek Skarbu Państwa, uczestników dyskusji. Stwierdził, że dziś kondycja i zyski spółek są doskonałe, bo stoją na ich czele ludzie, którzy potrafią nimi zarządzać. To wielka wartość polskiej gospodarki, a giganci doskonale rozumieją przy tym społeczną odpowiedzialność biznesu, wspierają sport i przeróżne inicjatywy społeczne.
Giganci w ofensywie
Beata Kozłowska–Chyła, prezes zarządu PZU SA podkreśliła, że ta grupa kapitałowa jest jedną z 60 takich na świecie i jedyną w Polsce. Jej roczny budżet przewyższa PKB Chorwacji czy Słowacji. To już nie tylko ubezpieczenia ale przedsiębiorstwo jest ważnym graczem w sektorach inwestycyjnym czy bankowym. To daje potencjał rozwoju, ale stanowi też bufor bezpieczeństwa na wypadek nadzwyczajnych turbulencji. Wyniki finansowe są imponujące, zyski wypracowane w pierwszej połowie 2021 r. wyniosły 1,7 mld zł, najwięcej od sześciu lat. Natomiast przypis składki jest historycznie największy. Właśnie firma wypłaciła rekordową dywidendę, w sumie 3 mld zł. To rekord na warszawskiej giełdzie. Pieniądze płyną w znacznej mierze do Skarbu Państwa, ale też licznych akcjonariuszy indywidualnych. Prezes podkreślała, że firma pełni istotną rolę w polskim systemie finansowym. – Udzielamy finansowania na ogromne inwestycje, przyczyniamy się do realizacji wyzwań także na gruncie transformacji energetycznej. Grupa PZU wspiera te działania, udziela finansowania na farmy wiatrowe, przygotowała produkty ubezpieczeniowe dedykowane właśnie dla OZE.
Paweł Majewski, prezes zarządu PGNiG SA zaznaczył, że jego przedsiębiorstwo w zeszłym roku osiągnęło bardzo dobry wynik ekonomiczny, w tym roku ma nadzieję na stabilizację na wysokim poziomie. Jako najważniejszy wskazał zabezpieczenie ciągłych, nieprzerwanych dostaw gazu do Polski i związaną z tym konieczność dywersyfikacji. - Wiele jest wokół tego wojennej retoryki, ale trudno nie oprzeć się wrażeniu, że Rosja steruje rynkiem gazu w Europie, wpływa na gigantyczny wzrost cen po to, by wymusić ukończenie Nordstream2 – stwierdził Paweł Majewski.
Podkreślił, że od lat jako kraj staramy się uniezależnić od dostaw z Rosji, zwiększamy wolumen z innych kierunków – głównie z USA, przez gazoport w Świnoujściu i pływający terminal w Zatoce Gdańskiej. Spółka ma też nowe koncesje na wydobycie na szelfie norweskim. Zadaniem przedsiębiorstwa jest zapewnienie dostaw dla gospodarki, która na gazie będzie oparta w coraz większym stopniu. Bo to paliwo przejściowe – w ciągu 10 lat. zapotrzebowanie na nie wzrośnie o 50 proc.
Szef PGNiG podkreślił znaczenie procesu dekarbonizacji i przestawiania się na „zielone” gazy – czyli biometan i wodor, budowy nowych instalacji, magazynów i sieci biometanowni.
Wyzwania dla energetyki
Artur Michałowski, wiceprezes zarządu ds. Handlu oraz pełniący obowiązki prezesa zarządu Tauron SA ze zrozumieniem odniósł się do faktu, że każdy z nas chciałby żyć w zielonym środowisku, ale podkreślał, że to bardzo drogie rozwiązanie. Transformacja energetyczna wymuszona jest trochę przez UE, ale konieczna. Tauron obsługuje południe polski, gdzie ważnymi dziedzinami gospodarki są górnictwo, hutnictwo, energetyka. Firma też ma własne kopalnie i oczekuje pomocy państwa w ich transformacji. W planach do 2025 r. jest uzyskanie mocy 1,6 GW ze źródeł zero– i niskoemisyjnych. To jednak wymaga inwestycji, na razie inwestuje też przejściowo w gaz.
Jako największe wyzwanie prezes postrzega rozwiązanie problemu magazynowania mocy. Bez tego trudno mówić o taniej energii. W ciągu najbliższych lat zapewne pojawią się nowe technologie, ale już teraz zielony zwrot potrzebuje dużego wsparcia.
Wojciech Dąbrowski, prezes zarządu PGE SA przyznał, że jego przedsiębiorstwo jest symbolem wielkich kominów i twardej energetyki, ale dymią one parą wodną. Jego firma jest największym w Polsce producentem ciepła i energii, jako pierwsza przyjęła zieloną strategię i jest jej liderem. Owszem, w posiadaniu spółki jest m.in. Turów, ale w planach jest osiągnięcie neutralności klimatycznej w 2050 r. Inwestycje spółki to przede wszystkim farmy wiatrowe na morzu, które przyniosą 1 GW w 1926 r. a docelowo 6,6 GW. Przedsiębiorstwo rozwija też fotowoltaikę i wiatraki na lądzie. Te wielkie inwestycje pochłoną do 2040 r. 75 mld zł. A w całej branży na transformację pójdą setki miliardów. Dlatego PGE stara się, by jak najwięcej środków pozostało w polskich firmach, by mogły one skorzystać z tej wielkiej szansy. Bo transformacja jest niezbędna i niesie nowe możliwości.
Krzysztof Nowicki, wiceprezes zarządu ds. fuzji i przejęć Grupy Lotos SA zaznaczył, że reprezentowane przez niego przedsiębiorstwo jest w specyficznej sytuacji, w trakcie przemian, które mają stworzyć polskiego giganta paliwowo–energetycznego i od czterech lat pozostaje w procesie łączenia z Orlenem. Na razie oba koncerny stanowią jeszcze konkurencję, ale już widzą wspólną przestrzeń do działania. Transformacja zaś będzie procesem – wszystkie paliwa dotychczas traktowane jako alternatywne płynnie muszą wchodzić w obieg. Lotos koncentruje się na wodorze. Prezes jest zdania, że po fuzji, gdy firmy będą działać razem, ich zdywersyfikowane źródła energii pozwolą patrzeć odważnie w przyszłość przemysłu paliwowego.
Paweł Szczeszek, prezes zarządu ENEA SA, jest przekonany, że zielony zwrot jest konieczny i nie ma od niego odwrotu. Spółka opracowuje właśnie strategię, która poprowadzi ją w stronę neutralności. Działa jednak pod presją ekonomiczną i czasową. Ekonomiczną, bo produkcja energii oparta na węglu staje się nierentowna z powodu opłat od emisji CO2. Czasową, bo termin 2050 wywiera nacisk i każe zmniejszyć do tego czasu emisję o 55 proc. w stosunku do roku 1990. - Dziś widać postępującą niechęć do finansowania wydobycia węgla. Ale potrzebne są narzędzie przejściowe – by energię produkować, a równolegle budować energetykę zieloną, niskoemisyjną. Budowa zielonego systemu to budowa nowej filozofii. Teraz OZE są bardzo zależne od pogody, trzeba zbudować nowy stabilny system, ale też taki, żeby Polaków było stać na zakup energii - tłumaczył.
Technologiczny napęd
Tomasz Hinc, prezes zarządu Grupy Azoty SA, nie przeczył, że gwałtowne podwyżki cen gazu uderzają w Azoty. Firma jest europejskim liderem przemysłu nawozowego, uczestniczy więc w zabezpieczeniu rynku żywności. Wzrost kosztów energii odbija się na cenie produktów. Jednak najważniejsze jest zapewnienie dostaw dla rolników, bo Polska jest liderem produkcji żywności. Przedsiębiorstwo ma jednak drugi filar: tworzywowy. Tu najnowszą inwestycją jest fabryka polimerów w Policach. Jak większość przedsiębiorstw Azoty podlegają restrykcjom klimatycznym i muszą się transformować. Niebawem koncern pokaże strategię „ku zielonym azotom”. Prezes podkreślał, że jeśli producenci spoza UE nie będą partycypować w transformacji, to ona się nie powiedzie. Tymczasem Azoty podejmują wyzwanie, poszukują nowych technologii. W dziedzinie tworzyw zaproponowały wiele rozwiązań ekologicznych, np. kwasy humusowe – na bazie węgla brunatnego jako nawozy i nowe tworzywa biodegradowalne w oparciu o skrobię.
Marcin Chludziński, prezes zarządu KGHM SA, nie przeczył, że spółka wzbogaciła się w kryzysie, jej wyniki są doskonałe, co pozwala na zaangażowanie w budowę elektrowni atomowych i energetykę. Bo koncern zużywa bardzo dużo energii i musi ją dla siebie wytwarzać. Z drugiej strony transformacja energetyczna jest ogromną szansą, bo szacuje się, że tylko z jej powodu będzie potrzeba 22 mln ton miedzi. To produkcja koncernu przez 20 lat. - Miedzi i srebra potrzeba do turbin, silników samochodów hybrydowych, elektrycznych – transformacja oparta jest na miedzi. Popyt będzie przewyższać podaż, a KGHM jest jej siódmym producentem w świecie i umacnia tę pozycję – mówił Marcin Chludziński. Podkreślił, że coraz trudniej o bezpieczne miejsca eksploatacji, niełatwy jest dostęp do złóż, są zakłócenia w transporcie. - Wzrost cen energii powoduje, że chcemy mieć jej stabilne źródła. Fotowoltaika jest możliwa w Chile, gdzie za 2 lata 100 proc. zapotrzebowania zakładów będzie pochodziło ze słońca. W Polsce to niemożliwe choćby dlatego, że nie ma tyle miejsca. Firma stawia więc na małe reaktory jądrowe, w technologii dopuszczonej w USA, gdzie się rozwija i jest rozwojowa, daje samowystarczalność – tłumaczył prezes. Rozważany jest też wodór jako paliwo do pieców hutniczych. A przy tym coraz większego znaczenia nabiera gospodarka obiegu zamkniętego, oparta na odzysku złomu, co staje się coraz bardziej uzasadnione ekonomicznie.
ANO